Są takie książki, które chcemy przeczytać i później możemy je z lekkim sercem oddać znajomemu, czy wypożyczyć komuś na dłuższy czas. Są jednak też takie, których trzymać się będziemy kurczowo i niechętnie przekażemy je komukolwiek. Takie odczucia towarzyszyły mi w związku z pierwszą edycją recenzowanej książki, czyli „Piękna litera. Uncjała i italika”, podobnie jest z kolejnymi tomami wydanymi nakładem Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec na temat minuskuły karolińskiej, której autorką jest Barbara Bodziony oraz kursywy angielskiej (copperplate) w świat której wprowadza nas Ewa Landowska.
Druga „edycja” książek, bo właśnie w ten sposób chyba możemy mówić o tym wydaniu, to nie jedna pozycja a dwie – tym razem rozdzielone prawdopodobnie ze względu na wygodę czytelnika, samą długość oraz rozsądność ceny (nie musimy kupować jednej części, jeśli interesuje nas jedynie zgłębienie tajników konkretnego stylu). Dzisiejsza recenzja będzie nieco inna niż zwykle, bo wyjątkowo omawiane będą dwie książki na raz. Obie mają jednak spójną strukturę, układ i kolejne treści, uznałam więc, że rozbijanie tego na dwie recenzje, które w ogólnym rozrachunku będą bardzo podobne, nie ma większego sensu. Zaczynajmy.
Dobra zawartość w pięknej oprawie
Nie oceniając książki po okładce (a szkoda, bo też jest fajna) zaglądamy do środka i zapoznajemy się z wnętrzem, jakie przygotowali dla nas autorzy (za skład odpowiada Monika Wojtaszek-Dziadusz). Jeśli mieliście styczność z pierwszą częścią tej książki – zarówno jakość, jak i wysokie walory estetyczne nie powinny Was zdziwić. Jeśli nie – z pewnością czeka Was pozytywne zaskoczenie.
„Piękna litera”, to bowiem książka, która nie tylko mówi o tytułowym pięknie, ale także nam je pokazuje. Wydrukowana została na przyjemnym, lekko kremowym papierze, który jest bardzo miły w dotyku i nie odbija światła, co ważne szczególnie jeśli kreślić będziecie przy dodatkowym oświetleniu. Co prawda między stronami przebija nieco druk, jednak nie przeszkadza to w korzystaniu. Najważniejsze treści przekazywane są nam w głównym bloku tekstowym, z lewej strony pozostawiono nieco miejsca na dopiski, komentarze i dodatkowe ilustracje stanowiące uwagi zarówno do treści oraz grafik. Nie brakuje także dużej ilości ilustracji, które nie są jednak ozdobnikami czy przerywnikami, a w zdecydowanej większości przypadków niezbędnym elementem książki, który pomaga nam zrozumieć jej zawartość.
Podobnie jak poprzednia część, nowa „Piękna litera” także wydana została w formie broszury szwajcarskiej. Oznacza to, że szyty nićmi bok książki jest odsłonięty – pozwala nam to na wygodne otwarcie jej na płasko bez strachu, że jeden fałszywy ruch zamknie nam wybraną stronę, albo co gorsza – pociągnie za sobą pojemnik z tuszem powodując mały, domowy kataklizm.
Kolorystycznie mamy do czynienia z bardzo uproszczoną paletą. Zarówno w szkicach jak i na stronach dominuje czerń tekstu. Od czasu do czasu w celu wzmocnienia przekazu pojawia się niebieski – za jego pomocą zaznaczane są niektóre elementy liter, dodatkowe przypisy czy ważne elementy na rysunkach. Ta monotonia jednak nie sprawia, że książka wygląda źle czy jest nudna. W przypadku takiej pozycji spokój i spójność działają zdecydowanie na korzyść.
Książka Ewy Landowskiej poświęcona kursywie angielskiej jest zdecydowanie grubsza, posiada 193 strony. Barbara Bodziony przygotowała natomiast dla czytelników nieco mniej obszerną pozycję na 103 strony.
Podręcznik dla dokładnych
„Piękna litera” w wersji poświęconej zarówno minuskule karolińskiej jak i kursywie angielskiej, to pozycja, w której nie znajdziecie zbyt wielu wątków historycznych, ciekawostek czy historii pisma. Autorki co prawda poruszają te zagadnienia na pierwszych kilku stronach każdej pozycji, stanowią one jednak jedynie wstęp – mają na celu zapoznać nas z rysem historycznym powstawania i wykorzystywania tego stylu pisma, a nie stanowić szczególnie rozbudowany proces ich powstawania. Zdecydowana większość książki, to ćwiczenia praktyczne. Bardzo dokładne, szczegółowe opisy tego, jak wykorzystywać konkretny styl pisma, na co zwracać uwagę i jakich błędów nie popełniać.
Obie autorki po wstępie zapraszają nas do pracy, jednak nie chcą, abyśmy zaczęli od razu kreślić piękne litery, a nauczyli się podstaw – układu pióra, prowadzenia odpowiednich kresek i elementów składowych liter, które później będziemy tworzyć. W ten sposób uczymy się linii prostych, delikatnych łuków, linii zakrzywionych, owali i wężyków (lista ta różni się w zależności od książki). W części poświęconej copperplate (kursywa angielska), sporo miejsca poświęcono też doborowi i położeniu stalówki w kontakcie z papierem oraz niezbędnikowi kaligrafa.
Kiedy poznamy już podstawowe ruchy, przejść możemy dalej, do ich łączenia w znaku. Tutaj także czeka na nas szereg ćwiczeń – tym razem pogrupowanych na tzw. gromady, czyli litery o podobnych podstawach, wykorzystujące te same składowe, jak „n” i „m”. Dzięki temu próby są zdecydowanie bardziej dynamiczne, ale równocześnie uczymy się podobnych ruchów nabierając w nich płynności. Praktycznie na każdej stronie oprócz podstawowych uwag w formie przypisów bocznych, autorki zwracają nam uwagę na ważne aspekty pracy i podrzucają praktyczne wskazówki, której mogą ją usprawnić.
Kiedy pomyślimy, że mamy to już za sobą i nauczyliśmy się kreślić (na przykład) małe litery, trafiamy na kolejną niespodziankę, czyli bardzo rozbudowaną część zawierającą… wszystkie nasze błędy. To jeden z moich ulubionych rozdziałów, bo pomimo tego, że nie uczymy się pod czujnym okiem specjalisty, mamy możliwość weryfikacji swoich osiągnięć, co jest bardzo dużym plusem. Dzięki temu krok po kroku możemy porównać swoje próby z dobrymi i złymi przykładami liter, o których wspominają autorki.
Osobne rozdziały poświęcone są także łączeniu elementów, wersjom alternatywnym, liczbom czy polskim znakom diakrytycznym. Każda z książek kończy się zbiorem wzorców nazwanym ćwiczeniami doskonalącymi na których obok idealnego przykładu stworzonego przez autorki, pozostawiono miejsce na nasze próby – wystarczy skserować i można rozpocząć ćwiczenia.
Ostatnie strony książki, to także bardzo miły ukłon w naszą stronę – zbiór linijek, które także możemy skserować i wykorzystać w ćwiczeniach. To strzał w dziesiątkę, bo rysowanie tego ręcznie zabiera sporo czasu, a typowe bloki do ćwiczeń kaligrafii są dość drogie co często może być demotywujące i zniechęcać, bo przecież… szkoda papieru. Wielkości dopasowane zostały pod charakterystykę danego pisma, więc jeśli wszystko zrobimy zgodnie z zaleceniami – grubości naszych linii oraz ich długości odpowiadać będą tym z książki.
Książka do nauki kaligrafii
Chociaż wydawać by się mogło, że każda książka o letteringu i kaligrafii ma na celu naukę, nie zawsze niestety tak jest. W przypadku „Pięknej litery” obietnica możliwości nauki jest jednak spełniona i na pytanie czy z książki nauczyć się da odpowiadam – „tak”, chociaż w moim wypadku, to wciąż „jestem w trakcie i idzie mi średnio”.
Podobnie jak pierwsza część, kolejne pozycje z tego cyklu są książkami niezwykle przemyślanymi do których podchodzi się z zapałem i dużą sympatią. Zarówno ton w jakim zostały zapisane, jak i podejście do detali pozwala nam cieszyć nie tylko rękę (podczas kreślenia), ale także oko. Widać, że celem autorek jest faktycznie nauczenie nas, przekazanie konkretnej wiedzy, co niestety nie zawsze ma miejsce w pozycjach książkowych – szczególnie tych poświęconych kaligrafii, gdzie naszym zadaniem jest odrysowywanie „na oko” pokazanych na kartach książek ilustracji.
Tutaj jest inaczej i widać to od samego początku, kiedy to autorki zamiast rzucać nas na głęboką wodę – podpowiadają w jaki sprzęt się zaopatrzyć, na co uważać, a nawet jak trzymać rękę i jak wybrać optymalny dla siebie sprzęt. To niezwykle ważne, bo jak się sama przekonałam – budżetowe rozwiązania potrafią spalić zapał zanim przerodzi się w kaligraficzny pożar.
Tą chęć przekazania wiedzy widać z resztą nie tylko na początku, ale w całej książce. Dzięki warsztatowemu podejściu autorek przechodzimy przez kolejne etapy nauki, przygotowujemy ćwiczeniami rękę do coraz trudniejszych części. Każdy kolejny rozdział uczy nas czegoś nowego, ale także wykorzystuje umiejętności zdobyte wcześniej. To bardzo satysfakcjonujące i ma znaczenie szczególnie w przypadku copperplate, który nie jest pismem łatwym (samemu łączeniu liter ze sobą poświęcono dobrych kilka stron).
„Piękna litera”, to więc książka – podręcznik kaligrafii. Dedykowana przede wszystkim tym, którzy kreślenia liter chcą się nauczyć i chcą robić to poprawnie (a nie tylko tak, żeby dość dobrze wyglądało). Z pewnością nie potrwa to tygodnia, a nawet dwóch, jednak czas spędzony z tą pozycją możecie śmiało uznać za darmową i owocną terapię odstresowującą.
Książki zakupić można zarówno w pakiecie za 60 zł jak i osobno w cenie 45 złotych za „Piękna Litera. Kursywa angielska (Copperplate script)” oraz 33 zł za „Piękna Litera. Minuskuła karolińska”.
Konkurs
Z okazji zbliżającej się Wielkanocy zadanie będzie nieco świąteczne - chcemy zobaczyć Wasze kaligraficzne propozycje pisanek (mogą być w wersji cyfrowej, ale oczywiście nie muszą). Na zgłoszenia w komentarzach czekamy środy – 24 kwietnia, zwycięzców (dwóch kompletów książek) ogłosimy w piątek – 26 kwietnia. Powodzenia!
—
Rozwiązanie konkursu: Nagrody wędrują do oraz Agata Łuszcz. Gratulujemy i prosimy o kontakt.
Książki do recenzji dostarczyło nam Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec.