Temat księgi znaku poruszaliśmy na Grafmagu już niejednokrotnie. Mogliście czytać o niej w artykule Joanny oraz w tym stworzonym przez Piotra. Dzisiaj postanowiłam poruszyć temat raz jeszcze – tym razem w nawiązaniu do Waszych komentarzy pod moim ostatnim tekstem na temat procesu projektowania logo.
O czym więc tak właściwie będę pisać? O moim podejściu do tworzenia księgi znaku, jej zawartości oraz przede wszystkim tym, co zniknęło z listy zamieszczanych w niej elementów od czasu, kiedy rozpoczęłam swoją pracę komercyjną. Przejdźmy jednak do rzeczy.
Co zawiera moja księga znaku?
Tworząc księgę znaku do logo projektowanych dla moich klientów w większości przypadków korzystam z prostego szablonu, który pozwala mi na przygotowanie jej stosunkowo szybko i sprawnie. Zawiera ona:
- Logo w wersji podstawowej – zazwyczaj zaprezentowane na białym tle.
- Logo w wersji alternatywnej – poziomej lub pionowej (w zależności od tego, jak wygląda logo w podstawowe), również na białym tle.
- Logo w kontrze – w jednej albo w obu wspomnianych wcześniej wersjach.
- Logo jednokolorowe – jeśli podstawowa wersja jest kolorowa – w jednej albo w obu wspomnianych wcześniej wersjach.
- Dodatkowe wersje znaku – mowa tutaj o takich odmianach logo jak te z dodatkową typografią, dopiskami czy wersjami – na przykład, gdy marka klienta ma kilka produktów i łączy je wszystkie jedno logo. W tej części znaleźć mogą się także instrukcje na temat tworzenia wersji alternatywnych – użyta w nich typografia, wielkość fontu, sposób rozmieszczenia.
Dodatkowo w księdze znaku od jakiegoś czasu zamieszczam także elementy nie związane bezpośrednio z logo, a stanowiące coś na zasadzie bardzo podstawowej księgi identyfikacji wizualnej. Jest to o tyle przydatne, że większość moich klientów, to średnie i małe firmy, które później korzystają ze stworzonych przeze mnie projektów tworząc elementy graficzne i dokumenty samodzielnie – taka baza pozwala im zachować spójność chociaż w podstawowym zakresie. Jakie to elementy?
- Informację o wykorzystanej typografii – ograniczam się tutaj w większości wypadków do wskazania fontów, jakie mają być wykorzystywane w nagłówkach oraz w tekście ciągłym – ze wskazaniem odpowiedniej grubości. W tym miejscu nie opisuję jednak ich wielkości.
- Informację o rekomendowanej kolorystyce – określam ją nawet wtedy, gdy samo logo w wersji podstawowej jest czarne. Może to być jeden kolor albo ich grupa. Wszystko zależy od potrzeb klienta i specyfiki danego projektu.
Co usunęłam z mojej księgi znaku?
Jak widzicie, ilość elementów, jakie znajdują się w mojej księdze znaku jest nieco okrojona w stosunku do tego, co możecie znaleźć chociażby w artykule Joanny. Skąd się to wzięło? Niestety – z praktyki. Z księgi znaku usunęłam te elementy, których stworzenie jest czasochłonne, a często nie są one wykorzystywane przez klientów, albo ich grafików. O czym mowa?
- Wszystkie możliwe wersje wszystkich znaków – o co chodzi? Jeśli logo, jakie projektuję byłoby kolorowe i miało kilka wersji z różnymi dopiskami, w księdze znaku musielibyśmy zamieścić całą listę projektów w wersji zwykłej, czarnej, białej, czarno-białej (o ile ma być wykorzystywana) dla każdej z nich. Czasem to dziesiątki plików. Zamieszczanie tego jest czasochłonne, a często korzystanie z tego – mało wygodne. Zamiast umieszczania ich w księdze znaku, przygotowuję folder ze wszystkimi potrzebnymi wersjami logo i przekazuję go klientowi. Jest to wygodniejsze dla obu stron. Pozwala także klientowi na wykorzystanie logo wtedy, gdy sam nie jest w stanie „wyciągnąć” znaku z pliku PDF.
- Pole ochronne – to kolejna rzecz, która jest dość ważna, jednak zniknęła z mojej listy rzeczy do zrobienia. Tym razem chodzi o problem ze stosowaniem tego przez podwykonawców – o ich wygodę, a co za tym idzie – częstość korzystania. Jeśli pole ochronne wyznaczamy proporcją wokół logo (a musi tak być), to podczas korzystania z niego, będziemy musieli tą proporcję odtworzyć. Z ciekawości – ile z Was po otrzymaniu księgi znaku z polem ochronnym wyznaczonym przez wielkość litery albo inny współczynnik odtwarza to na przykład na plakacie, a ilu robi to „na oko”? (spotkałam się z księgami identyfikacji w których już projekty wizytówek nie przestrzegają wyznaczonych kilka stron wcześniej zasad). W moim – alternatywnym podejściu – pole ochronne zamieszczone jest w we wspominanych wcześniej plikach. Dzięki temu znacznie łatwiej je zastosować.
- Minimalna wielkość znaku – kolejnym punktem na liście niezbędnych elementów zawartych w księdze znaku jest jego minimalna wielkość. Ona także zniknęła z mojej listy ze względu na problemy z egzekwowaniem. Smutna prawda jest taka, że jeśli my założymy minimalną wielkość, klient chcący zamieścić logo na długopisie, smyczy czy innym, małym materiale – i tak nas nie posłucha. W związku z tym, dla prostych znaków nie ma to najmniejszego sensu. Stworzenie takiego działo warto wziąć pod uwagę wtedy, gdy faktycznie tworzymy wersje dla małych materiałów – na przykład z usuniętym dopiskiem czy powiększoną typografią. W przeciwnym wypadku ja osobiście odpuszczam.
- Zakazane modyfikacje – moja ulubiona rzecz, którą usunęłam z listy rzeczy jakie przygotowuję. Dlaczego? Osoba, która sprawdza księgę znaku raczej nie ma wątpliwości, że logo nie powinna przekrzywiać, rozciągać czy zmieniać mu typografii, a ta, której przyjdzie to do głowy – nigdy w księgę nie spojrzy. W tym wypadku, ponownie jak w poprzednim – informację o dozwolonych i zakazanych modyfikacjach warto dodać wtedy, gdy nasz znak jest nietypowy i te zakazy także takie są – na przykład, gdy pozwalamy na tworzenie wersji alternatywnych.
Księga znaku a księga identyfikacji wizualnej
Pojęciem, które często pojawia się w kontekście księgi znaku jest także księga identyfikacji wizualnej, tak zwany key visual. Zawiera ona nie tylko podstawowe elementy i zasady dotyczące logo, ale także wytyczne związane z kreacją marki – takie jak sposoby tworzenia grafik na social media, układy i kompozycje, wzory projektów, ikonografię czy informację na temat zdjęć, jakie mogą towarzyszyć marce. Jeśli chodzi o samą księgę identyfikacji wizualnej, nie spotkałam się tutaj z jedną, uschematyzowaną listą elementów, jakie ma zawierać. Tworzenie jej zazwyczaj jest kosztowne (bo w grę wchodzi stworzenie wielu projektów), jej zawartość zależy więc od typu zlecenia, klienta i jego potrzeb.
Czy zawsze?
Jak widzicie, w moim procesie projektowym nie ma jednej, jednoznacznej odpowiedzi na temat tego, co zawierać ma logo, a co możemy sobie odpuścić. Wszystko jest dość płynne i tak być musi, bo każdy projekt jest inny.
A jak Wy projektujecie księgi znaku? Co zawierają, a czego unikacie?