Nasza seria recenzji książek związanych z kaligrafią dobiega do końca. Na deser została nam „Kaligrafia” Grzegorza Barasińskiego wydana nakładem wydawnictwa Znak. Książka, a właściwie zeszyt ćwiczeń składający się z dużej ilości przykładów, na podstawie których możemy doskonalić swoje kaligraficzne umiejętności.
Pierwsze wrażenia
Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas kontaktu z tą książką jest… bardzo duża ilość pustych kartek. Pozycja stworzona została bowiem tak, żebyśmy pisali i rysowali wewnątrz niej. Zdecydowana większość rozkładówek z lewej strony zawiera przykład, a z prawej miejsce na naszą twórczość. Inne są jedynie pierwsze strony, na których pani psycholog – Zofia Pierzchała wprowadza nas w cel powstania tej pozycji.
Dowiadujemy się tutaj, że powstała ona nie tylko dla grafików, a dla każdego, kto w zabieganym świecie potrzebuje chwili na odpoczynek i relaks. Wstęp ten wprowadza nas też w kształt całej książki i rozjaśnia nieco wątpliwości (na przykład to, dlaczego nie ma w niej zbyt wiele teorii i informacji praktycznych). Książkę musimy więc porównywać raczej z popularnymi kolorowankami czy innymi pozycjami „na odstresowanie”, a nie z podręcznikami do kaligrafii (tutaj zdecydowanie lepiej spisze się recenzowana przeze mnie wcześniej „Piękna litera”).
Całość złożona została bardzo estetycznie i trudno się do czegokolwiek przyczepić. Okładka przykuwa uwagę, a wszystkie ilustracje stworzone zostały przez autora, pojawiają się ciekawe przykłady, a w kilku miejscach nawet polskie znaki czy nawiązania do Gwiezdnych Wojen.
Co znajdziemy w książce?
Jak już wspomniałam, trudno mówić tutaj o tym, czego się dowiemy, więc na potrzeby tej recenzji nieco zmieniłam standardowy tytuł i zastanawiać się będziemy nad tym co w niej znajdziemy.
„Kaligrafia” rozpoczyna się rozgrzewką, czyli zestawem różnych ćwiczeń, które mają wprowadzić nas w świat pięknego pisania i nieco rozruszać rękę. W rozdziale tym autor korzysta z różnych narzędzi, takich jak stalówka, pióro, ołówek czy patyk. My rysować możemy jak chcemy, ale wzór najłatwiej będzie nam odtworzyć tym samym sprzętem.
W dalszej części książki, rozdział po rozdziale, poznajemy różne rodzaje pisma, między innymi uncjałę, minuskułę karolińską, italikę czy copperplate. Później zabawić się też możemy kompozycjami kaligraficznymi czy mini ilustracjami ptaków i piór.
Przy każdym z rysunków znajdziemy informację za pomocą czego został on wykonany w oryginale, czasem zdarza się też jakiś kontekst historyczny albo zabawna rymowanka czy tekst zachęcający do działania. Czytania, a więc także wiedzy, nie ma jednak zbyt wiele, stanowią tło dla celu tej pozycji, czyli rysunku, nie mają nas zbyt wiele uczyć.
Moim zdaniem
Podczas oceniania tej książki musimy patrzeć na nią przez pryzmat ceny (okładkowa, to 25 złotych) oraz celu jej powstania – ma nas odprężać, a nie uczyć. W związku z tym trudno podchodzić do niej szczególnie srogo, ponieważ zdecydowanie spełnia swoje zadanie, szczególnie w mroźne, zimowe wieczory.
Jako że jest to klasyczny zeszyt ćwiczeń, a więc coś, co w teorii po zużyciu możemy nawet wyrzucić, zastosowany papier nie jest najwyższych lotów. Niestety to, że jest cienki sprawia, że zadrukowany tekst widać przez strony, a co nawet gorsze – czasem przebija się przez niego wykorzystany przez nas w poprzednim rysunku atrament. Wszystko to sprawia, że korzysta się z niej gorzej niż być by mogło. Rozwiązaniem może być wykorzystanie własnych kartek, tracimy wtedy jednak fajne kropki, które nadrukowane zostały w książce. Problemem podczas ćwiczeń może być też fakt, że książka nie otwiera się na płasko, rozłożenie jej na stole wymaga nieco siły, a nawet jeśli nam się to uda, czasem może się zamykać.
Same kropki pomagają odtworzyć zaprezentowany przez autora rysunek i są fajną pomocą w pracy, brakuje mi jednak dodatkowych wskazówek – na przykład na temat ułożenia ręki czy kierunku prowadzenia się linii. Podobnie jak w przypadku wcześniej recenzowanej przez nas pozycji „Liternictwo. Sztuka pięknego pisania”, w pewnym stopniu tego rodzaju ćwiczenia możemy odtworzyć sami, odrysowując znalezione w sieci przykłady, a szkoda, bo autor - Grzegorz Barasiński z pewnością ma sporo wiedzy, która mogłaby okazać się przydatna, szczególnie osobom początkującym.
Plusem jest na pewno to, że do przejścia przez całą książkę nie potrzeba wiele sprzętu (a więc dużych nakładów finansowych), szczególnie, że autor zachęca nas do eksperymentowania z tym, co mamy dostępne. Mimo wszystko brakuje mi tutaj listy „na start” albo kompletnego wykazu wykorzystanych materiałów w które zaopatrzyć moglibyśmy się jeszcze przed rozpoczęciem pracy z podręcznikiem.
Pomimo tych problemów uważam jednak, że „Kaligrafia” jest pozycją ciekawą i wartą rozważania dla tych, którzy chcą nieco podszkolić się w sztuce pięknego pisania, a nie mają motywacji do tego, aby robić to samodzielnie. W porównaniu z recenzowanym przeze mnie „Liternictwem…”, wypada zdecydowanie lepiej, przede wszystkim dlatego, że nie wprowadza nas w błąd na temat tego, dlaczego powstała i jakie informacje zawiera. Na plus wypada też wcześniej wspomniana cena - 25 złotych (a w promocjach nawet za 17 zł), nie jest to więc koszt dużo większy, niż cena średniej jakości notatnik.
Kto powinien zaopatrzyć się w „Kaligrafię” Grzegorza Barasińskiego? Myślę, że każdy, kto chciałby wieczory spędzać bardziej kreatywnie, niż oglądając seriale. Nie nauczycie się z niej pewnie zbyt wiele, podszkolicie jednak warsztat, a efektem ubocznym będzie relaks i skupienie.
Książkę do recenzji przekazało nam Wydawnictwo Znak.