Po bardzo przyjemnych testach monitora IIyama z którym miałam styczność ostatnio, czas na kolejny. Tym razem padło na model z grupy dedykowanej typowo twórcom.
Iiyama ProLite XUB2792QSN 27 cali, bo o nim mowa, to prosty monitor klasujący się raczej w dolnej (chociaż nie tak zupełnie niskiej) grupie cenowej. Kosztuje około 1600 zł i już teraz mogę Wam powiedzieć, że to bardzo dobra cena.
Testowany model miał 27 cali i rozdzielczość 2560x1440 px.
Minimalizm i prostota
Wizualnie monitor wygląda bardzo podobnie do wszystkich innych produkowanych przez tą firmę. Ma wąską plastikową ramkę, a w niej drugą – nieco grubszą – przykrytą pod warstwą ekranu płaszczyznę, która okala docelowy ekran. Design nie wzbudza szczególnych emocji, ale tak jak już wspominałam przy okazji testu poprzedniego monitora – z mojej perspektywy to dobra wiadomość, bo wygląd nie przytłacza, a raczej tworzy tło do pracy.
Na dolnej części obudowy znajduje się zestaw przycisków, które pomogą w zarządzaniu obrazem. Działają one na zasadzie analogowej (a nie dotykowej), co było dla mnie bardzo miłą niespodzianką - korzysta mi się z nich zdecydowanie lepiej.
Jeśli chodzi o złącza, to do naszej dyspozycji jest:
- HDMI x1,
- DisplayPort x,
- Porty USB - 2x 3.0,
- USB-C dock x1 (Power delivery 65W, LAN, DP out, USB 3.0),
- HDCP,
- Wyjście słuchawkowe,
- RJ45 (LAN).
Taki zestaw powinien bez problemu wystarczyć w codziennej pracy i umożliwić podłączenie go do różnego rodzaju komputerów. Mnie szczególnie ucieszył USB-C z napięciem 65W, którym z powodzeniem mogłam naładować MacBooka czy komórkę, a równocześnie przesłać obraz.
Pozornie to drobnostka, jednak od kiedy dowiedziałam się o takiej możliwości, stał się to mój „must have” jeśli chodzi o możliwości mojego przyszłego monitora. Przydaje się szczególnie wtedy, gdy chcecie ograniczyć ilość kabli na biurku lub w przypadku, gdy często zabieracie laptop ze sobą i chcecie móc go szybko podłączyć ponownie.
Pozostając przy kwestii budowy, z pewnością warto wspomnieć j eszcze o możliwości dowolnego obrotu ekranu, która jest ciekawa, jednak przy tej rozdzielczości – raczej trudna do wykorzystywania w praktyce (w pionie).
Iiyama ProLite XUB2792QSN w praktyce
Jeśli chodzi o kwestie użytkowe, to trudno jest mi się tutaj do czegokolwiek się przyczepić. Monitor śpiewająco poradził sobie z testami na stronie Eizo. Wyświetla gładkie gradienty, ma dobry kontrast i kąty widzenia.
Przy okazji testów poprzedniego monitora tej firmy, miałam spore wątpliwości co do wyświetlanych gradientów. Tutaj ponownie wzięłam to pod lupę i całe szczęście – nie zawiodłam się. W tym wypadku gradienty są gładkie niezależnie od tego w jakiej barwie (i kombinacji barw) występują.
Co ciekawe – testując gładkość przejść tonalnych na dużym monitorze trzeba uważać – na wspomnianej przeze mnie wcześniej stronie wyświetlane jest jedynie maksymalnie 256 odcieni kolorów. Na dużej płaszczyźnie z jaką mamy tutaj do czynienia będą one po prostu widoczne (bo kreski są zbyt grube, aby się zlały). Taki test zdecydowanie lepiej wykonać wtedy w programie graficznym.
Pomimo tego, że Iiyama ProLite XUB2792QSN nie ma on rozdzielczości 4k, wyświetlany na nim obraz (a w szczególności teksty) są ostre, nie widać też na nim klasycznych dla mniejszych rozdzielczości pikseli.
Podsumowując
Dzięki uprzejmości Iiyama spędziłam z ProLite XUB2792QSN naprawdę długi okres i muszę przyznać, że był to czas zdecydowanie przyjemny. Monitor nie sprawiał mi w zasadzie żadnych większych problemów.
Jedyny kłopot jaki z nim miałam wynikał raczej z problemów z miejscem pracy i samym komputerem – przy tej rozdzielczości, szczególnie jak było cieplej, łapał on po prostu zadyszkę i nieco się grzał, przez co szwankowała także wydajność.
Decydując się na Iiyama ProLite XUB2792QSN warto pamiętać, że jest to monitor nieposiadający przestrzeni Adobe RGB – nie będzie więc w stanie odwzorować palety kolorów CMYK.
Myślę, że jednak świetnie nada się dla tych osób, które projektują głównie na potrzeby Internetu. Szczególnie w tej cenie.
Więcej informacji o Iiyama ProLite XUB2792QSN znajdziecie na stronie producenta.