Dostaję sporo maili z różnymi pytaniami. Nie zawsze, przyznaję, mam możliwość, aby na te maile odpowiedzieć (chociaż staram się odpowiadać na jak największą ich ilość). Pomyślałam więc, że spróbuję zebrać Wasze pytania w jednym miejscu i odpowiedzieć na nie, tym bardziej że poruszyliście sporo bardzo ciekawych zagadnień związanych z kaligrafią i literami. Zatem przejdźmy do części pierwszej.
Co cię skłoniło do tego, by zająć się kaligrafią?
Moje początki były dość spontaniczne i nie towarzyszyła im żadna świadomość istnienia sztuki kaligrafii. Bazgrałam litery wszędzie – począwszy od specjalnie przygotowanych ku temu notatników czy szkicowników aż po szkolne zeszyty. Litery każdego rodzaju (pisane, rysowane, blokowe, stylizowane, aż po podrabiane – co piękniejsze, według mojej oceny – parafki i podpisy). Zaczęło się już we wczesnych latach podstawówki i trwało w tej nieświadomości aż do ukończenia szkoły średniej. W tym czasie ani razu nie objawiło mi się słowo „kaligrafia” aż do kluczowego artykułu o tejże sztuce i panu Henryku Kuleszy. Artykuł ten ukazał się w „Cogito”, a dla mnie był niemalże wstrząsającym odkryciem. Stało się dla mnie jasne, że interesuje mnie coś, co jest wprawdzie nieobecne w życiu codziennym, ale gdzieś na marginesie tej codzienności epatuje pięknem, swoją bogatą historią i ogromnymi perspektywami.
Szczerze mówiąc nie myślałam wtedy w ogóle o żadnych innych możliwościach zawodowych czy materialnych, wynikających z tego zajęcia. Jedynym magnesem było dla mnie piękno liter i może jeszcze ciekawość dlaczego tak piękna sztuka została zepchnięta w niebyt. Było w tym coś magnetycznego i fascynującego, jak podążanie dawno zatartymi, lecz jednak prowadzącymi gdzieś szlakami… Gdzie? Postanowiłam się temu przyjrzeć…
Pytanie nadesłała Kornela
Jak wygląda warsztat pracy Artysty-Typografa? Czy zwykły kałamarz i ścięty lipowy patyk wystarcza? Czy piękne pisanie wymaga jakichś specjalnych narzędzi?
Pozwolę sobie zamienić typografa na kaligrafa i będzie mi już znacznie prościej odpowiedzieć na to pytanie. Nie każdy kaligraf to typograf i nie każdy typograf to kaligraf. Typografia wiąże się z drukiem, kaligrafia z pismem odręcznym. Ja jestem zdecydowanie bardziej kaligrafem, chociaż elementy typografii (choćby przez projektowanie krojów pisma, liter) są obecne w mojej codziennej pracy. Podstawowy warsztat artysty-kaligrafa to atrament, papier, obsadki i stalówki. Nie jest to jednak takie proste. Samych stalówek są dziesiątki, a nawet setki różnych rodzajów. Do tego dochodzą narzędzia współczesne i twórczość narzędziowa własna… Jeśli ktoś, tak jak ja, jest fanem starych przedmiotów będzie ich szukał po antykwariatach: począwszy od stalówek produkcji przedwojennej, po ozdobne obsadki, piórniczki, zeszyty, książki, szkatułki itd. Najlepiej chyba zobrazuje to fakt, że zaczynałam od jednej obsadki, dwóch stalówek i ryzy papieru, dziś natomiast (czyli po 15 latach) mój warsztat pracy to kilkanaście obsadek, kilkadziesiąt buteleczek z atramentem, kilkaset stalówek, współczesne pisaki, pióra ścięte na naboje i stosy papierów starych i nowych oraz książki o literach. Trzeba mieć jednak świadomość, że znaczna część tego zbioru ma wartość sentymentalną i czysto estetyzującą, wynika też z mojej pasji dla kaligrafii użytkowej z przełomu wieków XIX i XX. Warsztat taki można ograniczyć do kilku obsadek i kilku stalówek, ryzy papieru i jednej buteleczki z atramentem.
Pytanie od Weri
Najtrudniejsze kroje pisma i od czego zależy łatwość nauki pięknego pisania? Czy jest to związane z „wyrobieniem” ręki czy raczej z naturalnymi predyspozycjami danej osoby?
Odpowiedź na to pytanie podpieram jedynie własnym doświadczeniem i doświadczeniem warsztatowym z którego wynika, że jedne z najtrudniejszych krojów to kapitała rzymska i copperplate. Zwykle najszybciej przychodzi opanowanie krojów pisanych stalówką ściętą, lecz – paradoksalnie – pisanie tymi krojami jest najbardziej czasochłonne.
Łatwość nauki pięknego pisania jest, naturalnie, podyktowana indywidualnymi predyspozycjami, takimi jak: zdolności manualne (gdy ręka potrafi wykonać to, co podpowiada głowa), a także pewna zdolność przeczucia, intuicji i analizy (która pozwala na autodydaktyczny system nauki i ćwiczeń). Pokusiłabym się jednak o stwierdzenie, że nie istnieje coś takiego, jak absolutny brak możliwości przyswojenia podstaw sztuki pięknego pisania, a więc każdy, kto naprawdę chce, może posiąść tę umiejętność w pewnym zakresie. Tak przynajmniej wynika z mojego dotychczasowego doświadczenia. To co przeszkadza, to brak konkretnych cech osobowości: cierpliwości, upartości, umiejętności wyciszenia itp. Jednocześnie wszystkie te cechy kształtuje w nas zajęcie, jakim jest kaligrafia, co pozwala również sądzić, że jak najwcześniejsze przystąpienie do ćwiczeń kaligraficznych wykształci w nas cechy potrzebne do uprawiania tej sztuki.
Pytanie od Weri
Co myślisz o poglądzie głoszącym, że teraz i tak coraz więcej pisze się na komputerach, więc uczenie się kaligrafii np. w szkołach czy już jako osoby dorosłe na kursach, nie ma sensu?
Nie zgadzam się z tym poglądem. Powstało wiele opracowań naukowych, według których pisanie odręczne rozwija niezwykle ważne części mózgu, odpowiedzialne za percepcję wzrokową, abstrakcyjne myślenie, zdolności motoryczne, orientację przestrzenną itd.
Ponadto pozwolę sobie przytoczyć tu moje ulubione porównanie. Komunikowanie się za pomocą pisma elektronicznego przypomina odbywanie podróży samolotem. Szybko, komfortowo i od razu u celu. Co z tego, jeśli w podróży częściej liczy się droga, którą trzeba przebyć, aby dotrzeć do tego celu? A już z pewnością zmienia ona perspektywę i osiągnięty cel jest zupełnie innym, niż ten, do którego docieramy „na czysto”, na skróty, wypoczęci, najedzeni, wysadzeni prosto z samolotowego wygodnego fotela?
Pytanie zadała Monika
Która litera dla kaligrafa jest najbardziej wymagająca?
Dla mnie jedną z najbardziej wymagających liter jest litera „z”. W ciągu liter, w wyrazie, w zdaniu, w tekście mamy do czynienia nie tylko z elementami (liniami) tworzącymi litery, ale także – albo przede wszystkim – z tym, co dzieje się pomiędzy nimi. Są to światła i rytmy. Z literą „z” jest najtrudniej, ponieważ rytmy tworzone przez elementy konstrukcyjne tej litery są inne niż w pozostałych literach, co przekłada się na „relacje” (światła) pomiędzy nią, a literami z nią sąsiadującymi. W języku polskim jest jeszcze trudniej, ponieważ litera „z” dodatkowo współtworzy głoski: „cz”, „rz”, „sz”, „dz”, „dż”, „ż” i „ź”. Jest zatem literą nie tylko trudną, ale też nadzwyczaj aktywną.
Pytanie od Jacka
Muzyka jest twoją drugą pasją (a może pierwszą). Czy te dwie formy sztuki przeplatają się ze sobą, czy oddziałują na siebie wzajemnie, czy w jakiś sposób muzyka inspiruje w kaligrafii i odwrotnie – czy kaligrafia inspiruje w muzyce?
Zgadza się, muzyka jest moją pierwszą pasją. Od jakiegoś czasu skupiam się na pracy studyjnej, a aktywność koncertową zostawiam na inny czas. Odnajduję wiele wspólnych cech dla muzyki i kaligrafii. Czasami zaskakuje mnie jak wiele… Wszystko to, co dzieje się w muzyce pomiędzy konkretnymi nutami: ich wysokości, wartości, dynamika, natężenie dźwięku, rytmika i pulsacja – wszystko to można odnieść także do linii oraz elementów tworzących litery. Ponieważ muzyka była moim pierwszym medium (zresztą jak dla każdego z nas kontakt z dźwiękiem) częściej to właśnie ona jest dla mnie inspiracją w kaligrafii, niż odwrotnie. Jestem jednak przekonana, że działa to też w drugą stronę: sposób prowadzenia linii ornamentalnej można porównać do modulacji głosu (wyrazy, zdania porównałabym do tematu muzycznego, ornamenty do improwizacji muzycznej).
Pytanie nadesłał Arkadiusz
Opanowanie danego kroju pisma w stopniu poprawnym, „rzemieślniczym”, zajmuje zasadniczo skończoną ilość czasu (oczywiście wiem, doskonalić można przez całe życie). Ile czasu zajęło tobie przejście z etapu nazwijmy to „kopiowania” do „improwizacji” i spontanicznego dorabiania ozdobnych wykończeń liter i wyrazów?
Kaligrafii uczyłam się sama, a początki były bardzo chaotyczne. Nie wyglądały one tak, jak zazwyczaj wygląda to na kursie: najpierw linie, potem elementy liter, potem litery i na końcu wyrazy i zdania.
Nie wiedziałam, że tak powinno to wyglądać, więc improwizowałam, a ponieważ moje umiejętności były wtedy bardzo niewielkie nie miało to ni ładu, ni składu. To trochę tak, jakby ktoś, kto dopiero nauczył się wydobywać dźwięk z saksofonu przeszedł od razu do muzycznej improwizacji…. Nie trudno wyobrazić sobie jak taka improwizacja by wyglądała… Ale nikt tego nie słyszy, a grający nie bardzo ma świadomość jak „poprawnie” improwizować, więc gra te swoje niezgrabne nuty i nawet czerpie z tego przyjemność. Tak było ze mną. Potem przyszła świadomość, a wraz z nią zrozumiałam, że trzeba to wszystko poukładać. Zaczęłam od elementów liter, a improwizacje, już bardziej świadome, przyszły naturalnie. Stawianie w równym rządku ciągle tych samych liter, „grzeczne”, akademickie pisanie może być nużące i nawet trochę męczące (choć zależy to od natury danej osoby), wtedy ręka sama rwie się do linii i liter bardziej dynamicznych. Myślę jednak, że powinno to przyjść w sposób naturalny. Nie należy oczekiwać, że po kilku miesiącach nauki kaligrafii będziemy do tego przygotowani.
Pytanie zadał Maciej
Co cię inspiruje przy opracowywaniu napisów? Czy masz mistrza kaligrafii, kogoś, kto jest dla ciebie szczególnie ważny, inspirujący, jest drogowskazem?
Moi mistrzowie są najczęściej anonimowi. To autorzy zeszytów, notatników i pamiętników z przełomu wieków XIX i XX. Przedwojenna kaligrafia użytkowa jest dla mnie największą inspiracją dla większości działań, jakich się podejmuję.
Pytanie od Agnieszki
Wielokrotnie czytałem twoje wypowiedzi, że ćwiczysz codziennie i zasadniczo ręcznie piszesz więcej, niż komputerem. Jak często wymieniasz stalówki na nowe?
Stalówki ostro zakończone, z których korzystam najczęściej, wymieniam co kilka – kilkanaście dni podczas czasochłonnej i intensywnej pracy i kiedy zależy mi na najwyższej, typowej dla nich, elastyczności. Ich elastyczność bowiem przekłada się na jakość linii cienkiej, która to linia, gdy stalówka się zużywa, nie jest już tak cienka, jak przy pierwszych pociągnięciach. Nie oznacza to jednak, że nie są już one zdolne do pisania i często korzystam z nich przy innej okazji.
Pytanie wysłał Maciej
Czy „przepisałaś” już 10000 godzin, aby osiągnąć mistrzostwo?
10000 godzin to około 14 miesięcy. Biorąc pod uwagę fakt, że aktywni jesteśmy przez, średnio, 1/3 doby daje nam to 42 miesiące, czyli 3,5 roku pisania codziennie przez 8 godzin. Nie liczyłam godzin spędzonych nad kaligrafią, ale z pewnością nie poświęcam temu ośmiu godzin każdego dnia. Może i uzbierałoby się te 10000 na przestrzeni moich 15 lat pracy z literą, ale chyba nie tak postrzegam mistrzostwo. Może, gdybym chciała doskonalić RZEMIOSŁO do stopnia mistrzowskiego liczyłabym skrupulatnie godziny spędzane nad każdym alfabetem. Mnie jednak w kaligrafii interesuje bardziej pojęcie niedoskonałości, przeciwstawność dla pojęć takich jak perfekcja, ideał. Doskonalenie się w niedoskonałości.
Pytanie zadane przez Szymona