Okładka artykułu „Przyjemność rysowania” — Recenzja książki Barbary „Elfik” Michalskiej
Recenzje

„Przyjemność rysowania”

Recenzja książki Barbary „Elfik” Michalskiej

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Zacznę od końca — spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego. Zwłaszcza że pod tytułem znajduje się inspirujące wezwanie do działania: „Przygotuj kartkę, ołówek i kredki! Uruchom wyobraźnię i poczuj radość tworzenia!”

Oczekiwałam czegoś w rodzaju pozbawionego kompleksów podręcznika rysunku dla hobbystów (ewentualnie „wypalonych” artystów). Zdziwiłam się zatem, że w środku „Przyjemności z rysowania” więcej jest teorii, niż praktyki.

Słowo o autorce

Barbara Michalska „Elfik” publikuje filmy na YouTube. Testuje materiały plastyczne, techniki i mierzy się z różnego rodzaju wyzwaniami. Przed przeczytaniem książki o autorce nie wiedziałam nic, nie śledziłam jej działań, algorytm YouTube ani razu nie podsunął mi jej treści, choć zdarzało mi się oglądać filmy o zbliżonej tematyce. Mogę zatem z czystym sumieniem napisać, że do książki (i samej autorki) podchodziłam z otwartym umysłem.  

Jak to wygląda z zewnątrz i w środku

Muszę przyznać, że okładkę ta książka ma fajną, jest w niej coś ze staromodnego podręcznika do rysunku. Oprawa półtwarda, szyta, solidna. W środku znalazł się przyjemny w dotyku, matowy papier. I choć nie jestem fanką śliskich kartek, wydaje mi się, że lepiej sprawdziłyby się przy dużej ilości ciemnych zdjęć, które znalazły się wewnątrz.

Przyjemność rysowania

Dostajemy w sumie 248 stron, podzielone 12 rozdziałów. W środku font bezszeryfowy, litery duże, ogromne marginesy i kolorowe fotografie. Te ostatnie to w sprej większości zdjęcia przedstawiające Barbarę Michalską, jej rysunki lub różnej maści artykuły plastyczne.

Po pobieżnym przekartkowaniu porównałabym ją do wydawnictw typu „the art of [tu wpisz imię /pseudonim artysty]”, tak dużo w środku jest prac samej autorki. Zanurzmy się zatem w treść.

O czym w zasadzie jest „Przyjemność rysowania”?

Książka podzielona jest na 2 części, z których pierwsza dotyczyć ma teorii, a druga praktyki. W rzeczywistości jednak wszystkie rozdziały są opisowe. W części teoretycznej autorka opowiada o talencie, motywacji, szukaniu własnego stylu. Robi to w odniesieniu do teorii naukowych (na końcu znajduje się bibliografia) lub własnych doświadczeń. Opowiada dużo o sobie i chętnie doradza.

W drugiej części, nazwanej „praktyką”, pod tym względem zmienia się niewiele. Michalska przytacza takie zagadnienia, jak  szkic, perspektywa, martwa natura, zbliżenie czy szeroki plan, które wyjaśnia krótko za pomocą opisu. Nadal mamy do czynienia z tekstem, ilustrowanym mniej lub bardziej wykończoną pracą autorki. Jeśli zatem ktoś z Was spodziewa się praktycznych ćwiczeń, tutaj ich nie znajdzie.

Przyjemność rysowania

Całość czyta się (zaskakująco) szybko. Niestety, mimo bardzo obiecującego tytułu, mnie ta publikacja rozczarowała.

Czy warto znać tę książkę? 

Jak każda publikacja, ta też ma swoje plusy i minusy. Zacznijmy od tego, co autorce się udało.

  1. Szanuję Ewę Michalską za podejście do rysowania, luźne, z dystansem. Główną siłą tej książki jest wbijanie do głowy czytelnikowi, że rysowanie jest dla każdego i warto znaleźć w tej czynności frajdę. Jeśli uważasz, że każdy rysunek powinien być godny umieszczenia na Instagramie, ta książka pomoże Ci zrozumieć, dlaczego tak nie jest.
  2. Autorka podsuwa czytelnikowi wskazówki, w jaki sposób wybierać papier, kredki (kolory, rodzaje), a nawet zdjęcia referencyjne. Docenią to osoby początkujące, które rozglądają się po sklepach plastycznych i nie wiedzą, co wybrać.
  3. Godna podziwu jest różnorodność obrazów, które trafiły do książki. Mam tu przede wszystkim na myśli coś, co moglibyśmy nazwać „stylami”. Dzięki temu czytelnik szybko orientuje się, że artystyczna twórczość to ciągłe poszukiwanie i eksperymenty.

Przyjemność rysowania

Niestety, mimo wielu pocieszających słów autorki, nie poczułam przyjemności z rysowania podczas czytania. Nie to jest jednak największym „grzechem” Michalskiej. „Przyjemność rysowania” powinna mieć bowiem na okładce nadrukowany paseczek z napisem: „książka zawiera lokowanie produktu”. Dlaczego? Ponieważ mamy do czynienia z obszerną reklamą sklepu z artykułami plastycznymi, z którym autorka współpracuje. 

Niestety, większość zagadnień potraktowano tutaj po macoszemu. Miejscami książka wręcz rozczarowuje, np. w rozdziale o odważnej nazwie „Jak dobrać kolory?”, gdzie zamiast jakiejkolwiek teorii autorka proponuje działania intuicyjne i kończy na propozycji wsparcia się aplikacją Adobe Kuler, która — nawiasem mówiąc — już od kilku lat nazywa się Adobe Color. Niemniej wszystkie te zabiegi (eksperymentowanie czy zdanie się na sztuczną inteligencję) nie pomogą początkującemu w trudnej sztuce zestawiania barw.

Przyjemność rysowania

Kto poczuje „Przyjemność rysowania”?

Fanom Barbary Michalskiej książki polecać nie będę, ponieważ z pewnością mają ją już u siebie. Moim zdaniem będzie to fajna propozycja dla osoby absolutnie początkującej, która czuje się zagubiona w świecie artykułów plastycznych i coś tam sobie rysuje, ale nieśmiało i chciałaby się rozwijać. Może okazać się cennym źródłem wskazówek dla młodych początkujących artystów, którzy łatwo się zniechęcają lub nieustannie porównują do profesjonalistów z Instagrama. Proponuję wtedy przemycić ją pod choinkę, razem z kompletem dobrych kredek.

Książkę do recenzji dostarczyło nam wydawnictwo Helion.

To może Cię zainteresować