Akcesoria komputerowe marki Logitech, to mój osobisty must-have. Już kilkukrotnie – zazwyczaj po tym, jak coś zalałam – próbowałam znaleźć zamiennik innej firmy, w większości przypadków wracam jednak do ich sprzętu.
Tym bardziej cieszy mnie więc fakt, że Logitech jako jedna z niewielu firm na rynku, swoje produkty premium dedykuje nie tylko graczom, ale także projektantom. Z tej kategorii pochodzi właśnie klawiatura Craft, którą udało się nam zdobyć do recenzji.
Pierwsze wrażenie
Podobnie, jak inne produkty marki Logitech, klawiatura Craft robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Zapakowana została w eleganckie, proste, czarne pudełko, w którym oprócz niej znajdziemy też instrukcję, kabel USB typu C i narzędzie unifying pozwalające na podłączenie jej do komputera.
Jeśli chodzi o wygląd, zaprojektowana została zdecydowanie minimalistycznie. Jej zaokrąglone rogi i stosunkowo mała wielkość powinny przypaść do gustu miłośnikom minimalizmu i użytkownikom sprzętu od Apple. Całość wygląda solidnie i sprawia wrażenie sprzętu wysokiej jakości. W oczy rzuca się także dość duża, jak na tak małą klawiaturę, waga.
Wygląd i budowa
Górna część klawiatury wykonana została z aluminium, pozostałe z wysokiej jakości, twardego plastiku. Wszystko to daje bardzo pozytywne odczucia i sprawia, że świetnie prezentuje się ona na biurku. Uroku dodaje jej także delikatne podświetlenie reagujące na nasz dotyk i dostosowujące się do warunków oświetleniowych panujących w pomieszczeniu.
Klawiatura, jak już wspominałam, jest też dość ciężka. W sieci uznawane jest to jako plus, bo ma zapewnić lepszą stabilizację, dla mnie to niestety problem. Jeśli, podobnie jak ja, zdarza się Wam kilkukrotnie w ciągu dnia przestawiać klawiaturę – bo musicie coś naszkicować, narysować, napisać i chcecie mieć kartkę papieru przed sobą – będzie to problematyczne. Nie waży ona może bardzo dużo (nieco mniej niż kilogram), ale przez to, że nie ma dużego spadu, a przy brzegach znajdują się przyciski, praktycznie nie jestem w stanie podnieść jej jedną ręką. Oczywiście podnoszenie jej oburącz nie powinno stanowić problemu dla kogokolwiek.
Ciekawą nowością, której wcześniej nigdzie nie widziałam, jest zamieszczenie na przyciskach klawiatury grafik odpowiadających funkcjom specyficznym dla systemów Windows i MacOS. Na przyciskach, które mają różne zastosowania zamieszczono grafiki lub teksty podzielone pionową kreską – MacOS pierwszy, Windows drugi. W związku z tym, że na obu systemach przyciski te mają różną wagę, twórcy zdecydowali się na nadanie im równych szerokości, co na początku może stanowić problem i nieco zdenerwować. Więcej kłopotów z przyzwyczajeniem się będą mieć z pewnością użytkownicy Maców, bo przycisk funkcyjny z lewego dolnego rogu przewędrował na prawą stronę pomiędzy Alt i Cmd, co może spowodować sporo frustracji, szczególnie przy korzystaniu z wyuczonych skrótów.
Instalacja, funkcja Flow i korona
Instalacja urządzenia jest bardzo prosta. Jeśli korzystacie już z innych rozwiązań tej firmy, wystarczy sparować ją z komputerem za pomocą funkcji unifying, jeśli Wasz komputer korzysta z Bloototh, możliwe jest połączenie do bezpośrednio przez niego. W obu przypadkach konieczne będzie zainstalowanie najnowszej wersji oprogramowania – Logitech Options. W moim przypadku wszystko trwało kilka chwil i obyło się bez żadnych problemów.
Podobnie jak w przypadku recenzowanej wcześniej myszy, klawiatura posiada funkcję Flow pozwalającą na płynne przełączanie się pomiędzy trzema urządzeniami. Z racji na specyfikę, nie działa to tak bezinwazyjnie jak dla myszy (gdzie po prostu fizycznie przechodzimy z jednego ekranu na drugi), wciąż jest jednak jest prosto i wygodnie – wystarczy wcisnąć jeden z 3 przycisków zamieszczonych nad strzałkami i klawiszami nawigacyjnymi.
Zainteresowanym i lubiącym grzebać w opcjach udostępniono sporo możliwości dostosowywania. Z rzeczy bardzo podstawowych możemy nadpisać domyślne przyciski funkcyjne, wyłączyć podświetlenie klawiatury i sprawdzić przypisane komputery. Dla bardziej zaawansowanych przygotowano możliwość dostosowywania możliwości, które daje najważniejszy wyróżnik tej klawiatury – korona.
Korona, to rozbudowany przycisk funkcyjny, który ma usprawnić naszą pracę, przyspieszyć wykonywanie podstawowych czynności i skrócić czas dostępu do najważniejszych funkcji
Jak jest jednak w praktyce? Niestety jak zwykle w życiu – różnie. Koronę testowałam w tradycyjnym widoku Windowsa, w przeglądarce, Photoshopie, Illustratorze i Indesignie.
Dla pulpitu Windows korona ma dość podstawowe zastosowanie – zamienia nas w DJa. Dzięki niej możemy zwiększać głośność i przełączać piosenki, są to więc funkcje średnio potrzebne – szczególnie, że na klawiaturze i tak znajdziemy przypisane dla tych zadań przyciski. Żeby nie było tak nudno, możemy zmienić je na wybrane, dostępne na liście skróty.
Dla przeglądarki sytuacja wygląda dość podobnie, z tą różnicą, że dzięki koronie możemy przechodzić pomiędzy kartami. Nad tymi opcjami nie będę się jednak szczególnie rozwodzić, bo najważniejsze z naszej perspektywy jest to, jak klawiatura sprawuje się w styczności z programami graficznymi.
Korona Logitech Craft w Photoshopie
I tutaj doceniam pomysł, bo idea jest ciekawa, ale poziom skomplikowania i niezbyt logiczne dopasowanie opcji nieco psuje całą zabawę. Cała idea polega w tym wypadku na przypisaniu odpowiedniej akcji pod elementy przybornika Photoshopa. Bardzo dobrze sprawuje się to na przykład dla pióra, gdzie możemy dostosować jego wielkość, twardość, krycie, bez przesuwania kursorem, co może się przydać podczas wycinania i maskowania elementów – także w towarzystwie tabletu.
Całkiem sprawnie z korony korzystać można też przy cofaniu i zmianie wielkości fontu, do oddalania i przybliżania – funkcji dostępnych pod próbnikiem, kadrowaniem i kilkoma innymi.
Jeśli chodzi o minusy pracy w Photoshopie, mamy tutaj coś, co niesamowicie mnie denerwuje i w sumie ciężko mi jest doszukać się w tym jakiejkolwiek logiki. Mowa o przypisaniu funkcji tworzenia warstwy zmieniającej jasność, kontrast czy nasycenie przy aktywnych opcjach zaznaczania i wycinania, a więc tych, które mam zaznaczone najczęściej.
Korona Logitech Craft w Illustratorze i Indesignie
Obsługa tej opcji w Illustratorze i Indesignie została stworzona w oderwaniu od tej z Photoshopa i działa na zupełnie innej zasadzie. W tym wypadku do koła przypisane zostały 3 podstawowe opcje – powiększanie, cofanie i zmiana kompozycji, które uruchamiane są niezależnie od tego, jaki przyrząd mamy aktualnie wybrany. Wszystkie inne aktywowane są kontekstowo, jednak nie dla narzędzi z próbnika, a przy zaznaczeniu konkretnego elementu w obszarze roboczym.
I tak, kiedy zaznaczony mamy obiekt posiadający obrys, za pomocą pokrętła regulować możemy jego wielkość. Dodatkowo każdy z elementów możemy skalować, zmieniać jego krycie. Nieco mniej praktyczne, ale dostępne są opcje zmiany koloru wypełnienia i obrysu, (korzystają z barw dodanych do próbnika). Na tej samej zasadzie sterować możemy też typografią – zmieniać jej wielkość, interlinię i światło między znakami.
Użytkowanie
Już wiecie jak z pokrętła zwanego koroną korzystać można, jak to jednak jest w praktyce? Muszę szczerze przyznać, że ciężko się do tego przyzwyczaić. Z klawiaturą spędziłam około 3 tygodnie i poza momentami, kiedy faktycznie chciałam przetestować jej działanie, trudno było mi się do tego przekonać. Wniosek jest więc taki, że narzędzie, chociaż w zamyśle ciekawe, nie jest intuicyjne i samo w sobie nie zachęca do wykorzystywania. Największe problemy miałam z czułością pokrętła, które w jednym momencie potrafi reagować nawet na najbardziej delikatne szurnięcie, a w drugim nie reagować w ogóle, pomimo moich usilnych prób, albo przeskakiwać po kilka opcji, czasem też z opóźnieniem. Takim sposobem stworzyłam sobie na przykład warstwę zwiększającą nasycenie przy wciskaniu klawisza ESC (czego na początku nie zauważyłam), a później kilka minut dochodziłam skąd ona się właściwie wzięła, po co ją zrobiłam i czy aby na pewno mogę ją usunąć.
Jeśli chodzi o kwestie ergonomiczne, nie mamy zbyt dużego pola manewru. Twórcy postawili na minimalizm - nie znajdziemy tutaj ani możliwości zwiększenia kąta nachylenia, ani podpórki pod nadgarstek, co dla mnie okazało się niewygodne.
Problemy te nieco rekompensują przyciski, które z pewnością są jednymi z lepszych z jakimi miałam styczność. Mają one bardzo niski spad, są dobrze wyprofilowane i ciche, przez co pisanie jest bardzo płynne i sprawia wielką przyjemność (przypominają trochę te, które znaleźć można w MacBookach). Sam jej układ też jest godny uwagi, bo mamy tutaj wszystko, czego szuka się w wygodnej klawiaturze – duży Enter, Backspace i Escape, wygodny Tab i prawy Shift, a do tego klawiaturę numeryczną i strzałki nawigujące. Problematyczne są jedynie wspomniane wcześniej przyciski funkcyjne na poziomie spacji, bo swoją wielkością i położeniem mogą wprowadzić nas w błąd.
Przyciski są niestety nieco za twarde (twardsze niż w mojej klawiaturze Logitech Illuminated K800, twardsze niż w MacBooku), przez co nie amortyzują uderzeń. W związku z tym, przy dłuższym pisaniu, ręka może się zmęczyć. Nie powinno to przeszkadzać większości grafików – maile, krótkie wiadomości napiszecie bardzo przyjemnie. Problem może wyjść na jaw w przypadku osób piszących artykuły, copywriterów czy programistów.
Klawiaturę podczas testów ładowałam kilkukrotnie w odstępach nieco ponad tygodniowych. Jest to wynik stosunkowo dobry, szczególnie, że korzystam z niej co najmniej 9 godzin dziennie z włączonym podświetleniem. Ładowanie odbywa się z wykorzystaniem USB typu C.
Ocena końcowa
W podsumowaniu warto wziąć pod uwagę na jedną, bardzo istotną rzecz, którą celowo pominęłam wcześniej w tej recenzji, a więc cenę urządzenia. Na stronie producenta Logitech Craft kosztuje 879 złotych, w porównywarkach znaleźć ją możemy od 699 zł. Nawet przy tej niższej cenie jest to nie lada wydatek.
Z czego wynika tak wysoka cena? Niestety obawiam się, że w części z grupy docelowej do jakiej sprzęt jest kierowany, bo są nią osoby kreatywne, profesjonaliści, często użytkownicy MacBooków, a więc osoby o bardziej zasobnych portfelach.
Logitech Craft, to z pewnością ciekawy sprzęt, który ozdobi biurko, nie zajmie dużo miejsca i przy ograniczonym użytku będzie bardzo wygodny. Czy wszystkie jego zalety są warte tak wysokiej ceny? Tą decyzję każdy musi podjąć samodzielnie, kiedy ja będę wybierać kolejną klawiaturę do pracy, raczej nie wezmę jej pod uwagę.
Klawiaturę do recenzji udostępniła nam firma Logitech.