W mojej adwokackiej praktyce zawodowej często spotykam się z zakorzenionymi błędnymi przekonaniami dotyczącymi zasad, na jakich można korzystać z cudzych praw własności intelektualnej. Wraz z rozwojem technologii używanie cudzych utworów na własne potrzeby staje się coraz prostsze, a pokusa żeby to robić coraz większa. Wystarczy kliknąć, żeby pobrać obraz dobrej jakości.
Korzystając z cudzej twórczości na własne lub swojego klienta potrzeby, należy mieć do tego podstawę prawną. Stwierdzenie niby niebudzące wątpliwości, ale w rzeczywistości nie zawsze przestrzegane. Do naruszenia praw autorskich może dojść w sytuacji oczywistej (ściągnięcie bez zezwolenia chronionego zdjęcia z ogólnodostępnej strony internetowej), ale i kiedy jesteśmy przekonani, że działamy w granicach prawa. Na przykład w oparciu o licencję, którą nabyliśmy, nieświadomi podejmowania czynności, które nie mieszczą się w jej zakresie. Konsekwencje naruszenia cudzych praw autorskich mogą być bardzo dotkliwe, na wielu poziomach, powodując szkody wizerunkowe, utratę klientów i wreszcie odpowiedzialność prawną, w tym karną. Dlatego warto rozprawić się z kilkoma mitami, które funkcjonują w sferze praw autorskich.
MIT 1 „Znalezione, nie kradzione!„
Słowa przekonania, że jak jakiś materiał jest publicznie dostępny to można z niego korzystać słyszałam wielokrotnie, niemniej za każdym razem jestem nimi zaskoczona. Trzeba to z całą mocą zaznaczyć. Okoliczności, w której dany utwór, na przykład zdjęcie, dostępny jest w internecie, nie można utożsamiać ze zgodą na korzystanie z niego w sposób dowolny przez osoby trzecie.
Jeżeli do danego utworu nie wygasły jeszcze autorskie prawa majątkowe, to zasadą jest, że w celu korzystania z niego potrzebne jest uzyskanie zgody podmiotu uprawnionego. W zakresie praw majątkowych jest to twórca lub podmiot, który nabył te prawa w odpowiednim zakresie. Przy czym w aktualnym polskim stanie prawnym nie jest konieczne, aby dany materiał był opatrzony tak zwaną notą copyright oznaczaną jako ©, ani żeby autorstwo fotografii było w inny sposób zastrzeżone. Warto również pamiętać, że wszystkie utwory podlegają takiej samej ochronie, niezależnie od tego, czy są wartościowe, a ich twórcy rozpoznawalni. Zdjęcie stworzone przez uznanego fotografa podlega takiej samej ochronie jak to wykonane przez amatora.
MIT 2 „Przecież to cytat!”
W mojej zawodowej działalności, często spotykam się z powoływaniem się na prawo cytatu. Niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że prawo cytatu traktowane jest jak worek, do którego wrzuca się każde nieodpłatne korzystanie z cudzej twórczości, dla którego nie znajduje się innej podstawy prawnej. Taka praktyka jest zdecydowanie błędna. Prawo cytatu, jak wszystkie instytucje dozwolonego użytku określone w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest obwarowane wieloma warunkami. Należy do nich okoliczność, że przytaczanie rozpowszechnionych utworów jest możliwe jedynie w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości (art. 29 PrAut). Dlatego powołanie się na prawo cytatu, co do zasady nie będzie skuteczne w utworach, których celem jest na przykład promocja danego produktu lub usługi. Co więcej, zgodnie z treścią art. 35 PrAut dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Oznacza to w szczególności, że cytat musi być zawsze wyróżniony. Nie może prowadzić do przywłaszczenia cudzej twórczości. Wspomniane warunki dotyczą w równym stopniu wszystkich rodzajów cytatu. O ile jednak w tekstach pisanych zaznaczenie cytatu jest dosyć prostym zabiegiem, to prawidłowe dokonanie tzw. cytatu plastycznego nie jest już takie oczywiste. Cytat plastyczny musi być przez twórcę tak dobrany, aby odbiorca był w stanie rozpoznać dany materiał jako fragment innego dzieła lub odrębny utwór plastyczny. Ten wymóg zresztą łączy się z przywołanymi wyżej celami, w jakich wyłącznie można korzystać z prawa cytatu.
Najbardziej oczywistym przykładem użycia cytatu plastycznego jest twórczość posługująca się techniką kolażu. Jednak nawet w tym przypadku cytat musi spełniać rolę podrzędną. Przytaczany utwór musi pozostawać w takiej proporcji w odniesieniu do całości dzieła, aby nie było wątpliwości, że powstał nowy samoistny utwór, w którym najważniejszy jest wkład twórczości własnej. Do takich wniosków doszedł Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 23 listopada 2004 r., I CK 232/04. Sprawa dotyczyła zamieszczenia przez jeden z tygodników pod koniec lat 90-tych na pierwszej stronie okładki fragmentów plakatu wyborczego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” z wyborów parlamentarnych w czerwcu 1989 r. autorstwa powoda. Na okładce zamieszczono słynną sylwetkę szeryfa przeniesioną z plakatu. Zamiast jednak napisów towarzyszących oryginałowi („Solidarność” nad głową sylwetki oraz „W samo południe 4 czerwca 1989”), na okładce znalazł się tytuł artykułu opublikowanego w tym wydaniu tygodnika „10 lat wolności. Historia III RP. Raport specjalny”.
Sąd Najwyższy uznał, że utwory powstające w ramach takich gatunków twórczości jak pastisz, karykatura czy kolaż, „aby mogły być uznane za samodzielne, muszą na tyle zmieniać sens i sytuację przejmowanego utworu, by było wiadomo, że przedstawiają własne spojrzenie na problematykę zawartą w utworze inspirującym i nie są zwykłym naśladownictwem.” Zdaniem Sądu przedmiotowa okładka takich warunków nie spełnia, a w konsekwencji wykorzystanie utworu powoda z powołaniem się na prawo cytatu nie było dopuszczalne.
MIT 3 „Kupiłem zdjęcie!”
Terminy, których używamy odnosząc się do rzeczy nie znajdują w pełni zastosowania do dóbr niematerialnych chronionych prawami własności intelektualnej. Zatem chcąc dalej rozporządzać projektem zawierającym takie „kupione” materiały, trzeba sobie w pierwszej kolejności odpowiedzieć na pytanie, jaką umowę i na jakich warunkach się zawarło. Zdarza się, że graficy przenoszą na swoich klientów prawa autorskie do całości przygotowanych przez nich projektów. Działania takie będą zgodne z prawem jedynie, gdy nie będą oni korzystali z materiałów autorstwa osób trzecich lub gdy najpierw prawa te zostaną na nich przeniesione.
W praktyce jednak, w projektach graficznych często wykorzystuje się materiały fotograficzne z tzw. banków zdjęć czy stocków, ale też np. „kupione” dla danego projektu fonty. Taki zakup następuje często poprzez zaakceptowanie regulaminu, a to nic innego jak zawarcie umowy z podmiotem udostępniającym materiały ze swoich baz. Najprawdopodobniej będzie to umowa przewidująca licencję niewyłączną. Jeżeli część danego projektu wykorzystuje materiały na zasadzie licencji, to do całości nie można przenieść praw na klienta. Generalnie bowiem nie można przenieść więcej praw niż się samemu posiada. Co więcej, nabycie licencji niewyłącznej oznacza, że również inne osoby będą mogły użyć tego samego licencjonowanego obrazu czy czcionki. Zawierając licencję, należy także pamiętać o zasadach sublicencjonowania, czyli możliwości udzielania dalszych licencji. Zgodnie z art. 67 ust. 3 PrAut jeżeli umowa nie stanowi inaczej, licencjobiorca nie może upoważnić innej osoby do korzystania z utworu w zakresie uzyskanej licencji. Innymi słowy, żeby nabywca licencji mógł udzielać tzw. sublicencji, czyli dalszych licencji, to musi to być wprost wskazane w umowie.
MIT 4 „Jestem autorem, bo wprowadziłem zmiany!”
Zdarza mi się usłyszeć, że ktoś uważa się za autora, ponieważ dokonał twórczych zmian w czyimś utworze przygotowując jego adaptację, czy przeróbkę. Rzeczywiście taka osoba staje się twórcą utworu zależnego czyli tzw. opracowania. Nie zmienia to jednak faktu, że prawa twórcy opracowanego utworu nadal muszą być respektowane. W świetle art. 2 ust. 2 PrAut rozporządzenie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. Zatem twórca opracowania nie może samodzielnie decydować o utworze, bez zgody autora utworu, który opracował. W przeciwnym razie może dojść do naruszenia praw autorskich twórcy utworu pierwotnego i do powstania odpowiedzialności po stronie osób, które takiego naruszenia się dopuściły. Oznacza to, że jeżeli grafik na przykład dokonałby twórczej przeróbki cudzego materiału i chciał go w takiej formie rozpowszechniać, to musiałby na to otrzymać zgodę twórcy utworu, który zmienił.
Jak widać sytuacji, gdy można narazić się przy okazji własnej pracy twórczej na zarzut naruszenia cudzych praw autorskich, jest wiele. Ich omówienie ze względu na naturę tego tekstu zostało ograniczone jedynie do wybranych zagadnień i zasygnalizowania spraw najistotniejszych. Warto jednak pamiętać o ogólnej zasadzie, że zawsze korzystając z cudzej twórczości musimy posiadać do tego konkretną podstawę prawną wyrażoną w przepisach ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.