Jest autorką ilustracji do „Klepteka” dla Wydawnictwa Wilga, „Elementarza” Małgorzaty Ciszewskiej i wielu innych ilustracji dla dzieci. Współpracowała też z LG przy projekcie „Dobre historie”. Jej prace hipnotyzują kolorem i różnorodnością. Z wykształcenia kostiumografka. Na co dzień mama i ilustratorka, która z pasją tworzy projekty skierowane głównie do młodszego odbiorcy. Z Małgorzatą Detner rozmawiamy o tym, jak wygląda praca ilustratora – wolnego strzelca i powodach, dla których kostium to już nie jest jej bajka.
Jest Pani z wykształcenia kostiumografką. Czy możemy dowiedzieć się czegoś więcej na temat Pani wykształcenia? Skąd zainteresowanie kostiumami?
W liceum plastycznym wiele osób z mojego otoczenia oprócz malarstwa zajmowało się rękodziełem. W domu często przyglądałam się mamie, która szyła dla siebie przeróżne rzeczy. Poprosiłam wtedy rodziców o własną maszynę do szycia. Na początku szyłam dość nieporadnie pokrowce na pędzle, torby z aplikacjami. Ogromną radość sprawiało mi to, że można stworzyć “coś” z niczego.
Naturalnym wyborem po ukończeniu liceum był kierunek związany z projektowaniem. Wybrałam Międzynarodową Szkołę Kostiumografii i Projektowania Ubioru. Po roku nauki przyszedł czas na podjęcie decyzji o specjalizacji. Wtedy już wiedziałam, że moda to nie jest to, co mnie interesuje. Pośpiech, śledzenie trendów, czy to, co zaprojektuje będzie modne, czy już nie – zdecydowanie nie dla mnie. Wybrałam więc kostiumografię. Zafascynowały mnie piękne suknie, gorsety, a w szczególności XIX wiek. Przejrzałam tysiące starych zdjęć, obejrzałam mnóstwo filmów kostiumowych. Kostiumy były dla mnie taką przestrzenną ilustracją.
Po 3 latach w MSKPiU przyszedł czas sprawdzenia się w dyplomowej kolekcji. Wówczas w ręce wpadły mi baśnie cygańskie Jerzego Ficowskiego „Gałązka z drzewa słońca”. Zainspirowały mnie one do stworzenia kostiumów dla kilku pojawiających się tam, ciekawych postaci. Była Siostra Ptaków, Leśny Król czy córka Króla Mgieł. Proces tworzenia kolekcji to kilka miesięcy ciężkiej, intensywnej pracy, często całonocnej. Nowo zakupione materiały i dodatki trzeba było niejednokrotnie niszczyć, postarzyć. Każdy guzik czy ozdoba była przeze mnie ręcznie malowana, tak aby wyglądała szlachetnie i oddała klimat baśni. Pamiętam, że szukając tkanin przypadkiem natrafiłam w internecie na stary męski płaszcz teatralny. Mina mojej mamy na jego widok była bezcenna ale ja widziałam w nim potencjał. Płaszcz został ufarbowany na różowo i wywinięty na drugą stronę, a jego szwy które znajdowały się na wierzchu nadawały mu niesamowitego charakteru. Mogłabym opowiadać o tym godzinami, mam bardzo dobre wspomnienia z tego okresu.
Dyplom obroniłam, a kostiumy pokazałam na kilku wystawach. Po ukończeniu MSKPiU udało mi się jeszcze stworzyć kilka innych kostiumów do sesji zdjęciowych.
Wtedy pojawiła się ilustracja :).
Czy to oznacza, że rozstała się Pani z kostiumem definitywnie?
Tak, zrezygnowałam z kostiumografii po rozpoczęciu pierwszej dłuższej współpracy ilustracyjnej. Z braku czasu chciałam całkowicie poświęcić się rysowaniu. Ilustracja w przeciwieństwie do kostiumografii pozwala mi samodzielnie zapanować nad efektem końcowym, nad tłem czy otoczeniem oraz wieloma czynnikami, składającymi się na całość. W kostiumografii ostateczny wygląd mojej pracy zależy od wielu innych osób, takich jak fotograf, makijażysta i model. Nie zawsze wizje tylu osób tworzą spójną całość.
Jeśli chodzi o ilustrację, to można łatwo zauważyć, że ma Pani bardzo “elastyczny” styl, widzimy trochę minimalistycznych wektorów ale i prace bardzo szczegółowe pod względem światłocienia. Chciałabym zatem spytać, co determinuje ostateczny wygląd ilustracji w Pani pracy?
Wszystko zależy od projektu nad którym pracuję. Kilka lat pracy pozwoliło mi sprawdzić się zarówno w ilustracji książkowej, reklamowej, edukacyjnej, jak również ilustracji do gier planszowych. Chciałabym spróbować rożnej tematyki zanim zdecyduję, w czym czuję się najlepiej. Obecnie cały czas uczę się czegoś nowego i zmieniam się właśnie pod wpływem nowej wiedzy. Chcę być w tym dobra, a do tego potrzeba doświadczenia. Freelance nauczył mnie pokory i dystansu do swoich umiejętności.
Czy może Pani opowiedzieć więcej o swoim doświadczeniu jako ilustratorki-freelancerki? Co szczególnie ceni Pani w tego rodzaju pracy, a co chciałaby Pani zmienić?
Jako freelancer pracuję od kilku lat. Pierwsza dłuższa współpraca zaowocowała serią okładek dla dużego wydawnictwa. W międzyczasie robiłam sporo własnych projektów do portfolio, eksperymentując z rożnymi technikami. Po dwóch latach drobnych projektów udało mi się zilustrować pierwszą książkę dla dzieci. W tym sektorze działam do dziś.
Jeśli chodzi o tryb pracy to jest on jak najbardziej zgodny z moim charakterem. Jedynym utrudnieniem dla mnie jako freelancera jest ciągłe ustalanie granic miedzy czasem na pracę a czasem na odpoczynek. Dla siebie zwykle pracuje się 24 godziny na dobę.
Oczywiście nie możemy nie porozmawiać o kolorze. Operuje Pani naprawdę szerokim zakresem barw w ramach nawet jednej ilustracji, jaki jest Pani sposób na budowanie i łączenie barw w pracy?
Na początku kolory dobierałam intuicyjnie, często tłumacząc po swojemu kolorystykę z natury. Inspirację czerpałam także z fotografii. Nasycone kolory stosowałam często w malarstwie tradycyjnym, w szczególności odcienie różu i fioletu. Generalnie szukam rożnych rozwiązań. Fascynuje mnie kolorystyka starych animacji z wytwórni Walta Disneya. Razem z córką odświeżam wspomnienia ze swojego dzieciństwa oglądając po kolei klasyki. Uwielbiam prace takich artystów jak Mary Blair, Eyvind Earle czy Walt Peregoy. To kopalnia wiedzy o kolorze.
Co do Walta Disneya to niestety nie jest on dobrze postrzeganą inspiracją w środowisku ilustracji książkowej. W czasach świetności tych produkcji powstało wiele nieudanych prób kopiowania tego stylu w książce. Dlatego wydaje mi się, że jest źle kojarzony. Zauważyłam, że zupełnie przeciwnie jest w dziedzinie concept artu. Ilustratorzy często kopiują dla własnych potrzeb i wiedzy kadry z filmów. W końcu od kogo się uczyć, jak nie od najlepszych?
Kolor w Pani pracach jest naprawdę imponujący, czy zdarza się Pani zmagać z możliwościami odwzorowania barwy w druku, czy zawsze jest to ten kolor, który Pani zaprojektowała?
Współpraca z wydawcą nie pozwala mi do końca kontrolować koloru podczas drukowania, ale zawsze przykładam szczególną uwagę do tego aby kolory spełniły zamierzony efekt. Do tej pory nie zawiodłam się.
Wspomniała Pani, że ciągle się uczy i ewoluuje pod wpływem nowej wiedzy. Czy możemy poznać Pani najnowsze odkrycie, które “potrząsnęło” sposobem, w jaki Pani pracuje?
Często podczas pracy słucham podcastów dotyczących ilustracji i wywiadów z artystami. Słuchając osób z doświadczeniem wyciągnęłam wiele wniosków. Zdałam sobie sprawę jak ważny jest proces przygotowania i planowania ilustracji. Warto poświęcić więcej czasu na research i szkicowanie niż samo malowanie. Dobry szkic to podstawa udanej ilustracji.
Jakie ilustracje najbardziej Pani lubi? Czy może praca nad książką, czy pojedyncze ilustracje, które nie mają ze sobą związku?
Każde zlecenie jest dla mnie ciekawym oraz nowym wyzwaniem. Jeśli chodzi o tematykę to lubię pracować nad ilustracjami do tekstów tajemniczych z elementami magii. Baśnie darzę szczególnym sentymentem. Jak każdy ilustrator lubię również od czasu do czasu przekazać jakąś myśl w pojedynczej ilustracji.
Czy pracuje Pani analogowo? Jeśli tak, to jakim medium plastycznym najbardziej Pani lubi się posługiwać. Czy tworzy Pani ilustracje wyłącznie cyfrowo?
Bardzo lubię wszystkie techniki tradycyjne i to od nich zaczynałam. Gwasz, ołówek i tusz to moi faworyci. Ilustracje jednak tworzę w programach graficznych, odręcznie jedynie przygotowuję tekstury, z których korzystam podczas pracy nad ilustracją. Pracę z tabletem cenię sobie za to że mam wszystkie potrzebne narzędzia pod ręką oraz to że można szybko i sprawnie wprowadzić zmiany w pracy.
Czego możemy się spodziewać od Pani w najbliższym czasie?
Obecnie pracuję nad kilkoma projektami ilustracyjnymi. Na tym etapie niestety nie mogę zdradzić więcej szczegółów. Mam nadzieję że w nowym roku sprawdzę się w tematyce baśniowej.
Czy ma Pani jakieś życzenia dla siebie na 2017 rok?
Życzyłabym sobie dużo pozytywnych zmian :)
I my również tego życzymy Małgorzacie Detner.
Jej prace można znaleźć na blogu: malgorzatadetner.com
- Instagram: instagram.com/mdetner
- Behance: behance.net/malgorzatadetner