Myszki firmy Logitech towarzyszą mi praktycznie od momentu w którym postanowiłam zawodowo zajmować się grafiką i projektowaniem. Za każdym razem, gdy jedna odmawia mi posłuszeństwa, rozpoczynam szerokie poszukiwania i ostatecznie i tak zastępuję ją kolejnym przedstawicielem tej firmy.
Kiedy wiec pojawiła się okazja przetestowania myszy MX Anywhere 2S, nie mogłam sobie tego odmówić, szczególnie, że ciekawe wydaje mi się porównanie jej z MX Master, którą mam obecnie.
Pierwsze wrażenie
Moja przygoda z białymi myszkami zakończyła się dość dawno, bo wraz z rozstaniem się z tą ostatnią, która miała kabel i to nie USB. Od tego czasu zawzięcie i z pełną premedytacją unikałam tego koloru, bo podobnie jak białe klawiatury, takie myszki w mojej głowie idą w parze z monitorem CRT i dyskietkami. Oczywiście od tego czasu wiele się zmieniło i białe akcesoria komputerowe wracają do łask, jednak wciąż nie zdecydowałam się na zmianę. Przyszła ona jednak sama – wraz z MX Anywhere 2S, który otrzymaliśmy do recenzji.
Logitech MX Anywhere 2S, to kompaktowa mysz, którą z powodzeniem możemy zarówno zabrać w drogę jak i wykorzystywać do pracy w biurze. Zaprojektowana została z najwyższą starannością, jest solidna i estetyczna – będzie się świetnie prezentować w towarzystwie białych MacBooków czy iMaców, powinna więc spełnić wymagania nawet najbardziej wymagających użytkowników. Dla fanów ciemniejszych kolorów twórcy przygotowali także wersje granatową oraz czarną.
W opakowaniu znajdziemy to, co w myszy najpotrzebniejsze i niewiele więcej, a dokładnie:
- mysz,
- nadajnik Unifying do podłączenia do komputera,
- kabel USB do ładowania,
- instrukcję.
Wygląd i budowa
Jak już wcześniej wspomniałam – budowa i wygląd myszy nie budzi we mnie zastrzeżeń. Myszka jest elegancka i prosta, jedynym ozdobnikiem, jakiego możemy się doszukać jest ciekawa faktura połączonych trójkątów po bokach (możecie ją znać z innych produktów z serii MX) oraz ramka w metalicznym kolorze ozdabiająca kółko do przewijania. Została wykonana z przyjemnego w dotyku, nieco matowego plastiku. W przeciwieństwie do MX Master – jej góra pokryta jest tworzywem zdecydowanie bardziej śliskim, nie powinna więc tak szybko się brudzić.
MX Anywhere 2S wyposażona jest w 5 przycisków, których funkcję możemy dostosować do własnych potrzeb za pomocą aplikacji producenta. Ciekawostką w tym wypadku jest fakt, że kółko nie jest klikane, a funkcję środkowego przycisku zastępuje mały kwadrat znajdujący się pod nim. Początkowo wydawać się to może niezbyt intuicyjne, szczególnie dla osób, które bardzo często korzystają z wciskanego kółka, jednak już po kilku dniach takiego korzystania ciężko było mi się przestawić na formę “tradycyjną” i zmieniłam tą opcję także w mojej codziennej myszy. Przyciski domyślnie przeznaczone dla akcji wstecz i dalej rozmieszczone są bardzo dobrze, dzięki czemu korzystanie z nich jest intuicyjne i wygodne.
Twórcy zawarli w myszce jeszcze jeden przycisk i chociaż nie możemy zmienić jego funkcjonalności, z pewnością każdy z niego skorzysta. Po wciśnięciu kółka przewijania możemy zablokować, albo odblokować funkcję szybkiego przewijania, która z pewnością przyda się wszystkim fanom spędzania godzin na Facebooku oraz tym, którzy radzić sobie muszą z długimi dokumentami (ja szybkiego przewijania używam cały czas).
To, czego w tej myszy zdecydowanie mi brakuje i czego z resztą brakuje chyba we wszystkich urządzeniach Logitech które posiadam, to miejsce na przechowywanie Unifying. W wypadku myszek dużych i ciężkich – przeznaczonych do wykorzystywania biurowego, nie jest to dużym problemem. Jednak w tym wypadku – kiedy mysz zdecydowanie kojarzy się mobilnie – zarówno odpowiedni schowek, jak i etui (którego niestety w zestawie także nie ma), zdecydowanie by się przydało.
Mówiąc o budowie warto wspomnieć też, że jest to mysz uniwersalna, może być więc wykorzystywana zarówno przez prawo, jak i leworęczne osoby.
Instalacja i funkcja Flow
Instalacja myszy ogranicza się praktycznie do jej podłączenia, bądź skomunikowania z komputerem poprzez Bluetooth i zainstalowania odpowiedniego oprogramowania ze strony producenta. Podczas moich testów (dwa razy na komputerach z Windows przez Unifying i na Macu przez Bluetooth), nie wydarzyło się nic niespodziewanego. Warto zwrócić tutaj uwagę na możliwość podłączenia myszy do trzech komputerów na raz i wygodnego przełączania pomiędzy nimi za pomocą przycisku na jej spodzie. Funkcja ta przydaje się przede wszystkim w momencie, kiedy posiadamy kilka laptopów, albo laptop i PC, a chcielibyśmy mieć tylko jedną myszkę.
Przy okazji instalacji trzeba też wspomnieć o funkcji Flow, która jest nowością w urządzeniach Logitech od wersji 2S. Na czym to polega? Najszybciej i z lekkim przymrożeniem oka można powiedzieć, że jest to funkcja, którą wymyśliły lata temu wszystkie mamy i wszyscy ojcowie, których dzieci uczyły korzystania z komputera. A poważniej – dzięki flow możemy nawigować jedną myszką na nawet 3 komputerach, a dodatkowo kopiować pomiędzy nimi pliki w taki sposób, jakby mysz posiadała w wbudowaną pamięć. Całość odbywa się oczywiście po sieci i bez niej nie skorzystamy z tej funkcji, jest to jednak bardzo ciekawa opcja, szczególnie dla tych osób, które często pracują równocześnie na laptopie i na komputerze stacjonarnym. Co ciekawe – funkcja ta bezproblemowo łączący komputer z Windowsem i z macOC. Problem pojawia się jedynie w momencie gdybyśmy chcieli pliki przeciągać zamiast kopiować.
Użytkowanie
Testując mysz, która w swojej nazwie ma słowo “anywhere”, a więc “wszędzie”, należałoby sprawdzić ile w tym prawdy. Całe szczęście tutaj Logitech nie zawodzi i mysz faktycznie bardzo dobrze pracuje na wszystkich powierzchniach na których miałam okazję ją testować. Możecie wygodnie nawigować nią po narzucie na łóżku, na kanapie, poduszkach, matowym drewnie czy korkowej podkładce. Oprócz tego, że działa – jest też dokładna, nie przerywa, ani nie zacina się. Są to rzeczy pozornie błahe, jednak myszka innej firmy z której korzystam do laptopa potrafi przycinać się i upuszczać kliknięcie podczas wykonywania podstawowych czynności w programach graficznych, co zdecydowanie potrafi zagrać na nerwach.
MX Anywhere 2S wykorzystuje wbudowany akumulator, którego nie możemy sobie wymienić. Według tego, co przeczytać możemy na stronie producenta -3 minuty ładowania dadzą jej wystarczająco energii do pracy przez cały dzień, a naładowana do pełna wytrzyma przez 70 dni. Tyle sprawdzić niestety nie mogłam, jednak po 2 tygodniach codziennego korzystania poziom naładowania nie spadł nawet o jedną kreskę, wynik jest więc obiecujący. Korzystać z niej można oczywiście także podczas ładowania. Akumulator wpływa także na inną cechę myszy – jej wagę (jest cięższa niż standardowe myszy na baterie), co dla mnie jest dużym plusem. Dzięki odpowiedniemu wyważeniu myszka dobrze się prowadzi na różnych powierzchniach – także tych bardziej śliskich.
Logitech MX Anywhere 2S zdecydowanie nie jest myszką cichą. Każde kliknięcie słychać dość wyraźnie. Nie jest to na pewno hałas i nikt nie powinien wyrzucić Was za to z biura, jednak słychać ją bardziej niż moją wysłużoną MX Master.
Ocena końcowa
Jak zapewne wywnioskowaliście z wcześniejszych części tej recenzji – jestem bardzo zadowolona z możliwości, jakie oferuje mysz Logitech MX Anywhere 2S. Kompaktowe rozmiary, ładny design i świetne działanie nawet na trudnych powierzchniach to coś, co dla mnie definiuje dobrą myszkę. Może nie zamieniłabym na nią mojej MX Master (szczególnie ze względu na ergonomiczny kształt tamtej), jednak z całą pewnością idealnie nadałaby się do wykorzystywania wraz z laptopem, wszędzie tam, gdzie potrzebujemy czegoś lekkiego i przy okazji zależy nam na dobrej jakości.
Na stronie producenta mysz kosztuje 399 zł, jednak w sklepach internetowych można kupić ją już od 270 zł (ceny różnią się w zależności od koloru), nie jest to więc cena zaporowa.