Okładka artykułu „Najbardziej lubię, kiedy ludzie wkomponowują mnie w jakieś znane dzieło sztuki” — Rozmowa z Andrasem Arato aka „Hide the pain Harold”
Wywiady

„Najbardziej lubię, kiedy ludzie wkomponowują mnie w jakieś znane dzieło sztuki”

Rozmowa z Andrasem Arato aka „Hide the pain Harold”

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Jeśli myślicie, że światowy sukces można osiągnąć tylko w młodości a na emeryturze pozostaje odcinanie kuponów i zapomnienie, to nie znacie Andrasa Arato. Obstawiam, że każdy czytelnik Grafmaga wie, co to memy i przynajmniej raz widział te z „uśmiechniętym” staruszkiem, które znane są jako seria Hide the pain Harold. Ów staruszek to właśnie Andras Arato, z pochodzenia Węgier mieszkający w Budapeszcie.

Jak się zostaje gwiazdą internetu? Można trochę przez przypadek, jak Andras, który pojechał kiedyś na wakacje i został zauważony przez fotografa. Ten uznał, że Węgier ma w sobie dokładnie to, czego mu potrzeba do serii zdjęć, sprzedawanych na stocku (oryginalnie fotki trafiły na portal Dreamstime, ale można je znaleźć też w innych bankach).

Powstały serie, które początkowo trafiały tylko do „zwyczajnych” projektów, na banery internetowe, reklamy, ulotki. Andras zaciekawiony, co się dzieje z tymi zdjęciami, odszukał kilka projektów, aż pewnego dnia trafił na pierwszego mema. Ktoś uznał, że jego uśmiech jest sztuczny i skrywa ból. Powstały pierwsze memy, znane jako Hide the pain Harold (ang. Ukryj ból Haroldzie), reszta poszła już lawinowo.

Początkowo, jak na poważnego starszego człowieka (emerytowanego inżyniera) przystało, Andras był oburzony tym, co ludzie wyprawiali z jego zdjęciami. Była złość, bunt, ale też ciekawa refleksja. Nie był przecież w stanie usunąć tych wszystkich zdjęć i fotomontaży z internetu. Wziął więc sprawy w swoje ręce i postanowił dzielić się z ludźmi swoim nieprzeciętnym uśmiechem. Swoją historię opowiedział na konferencji TEDxKyiv.

Jaki ma Pan plan na przetrwanie epidemii?

Jutro [7 kwietnia] zacznie się czwarty tydzień mojej dobrowolnej izolacji. Na początku pisałem dziennik z kwarantanny (po węgiersku) i starałem się wymyślić coś kreatywnego na każdy dzień zamknięcia. Rysowałem krótkie komiksy jako ilustracje do historii, które opowiadałem przed kamerą. Fotografowałem kwitnące kwiaty, próbowałem też nauczyć się gry na drumli. Szczęśliwe nasz dom ma całkiem spory ogród i przy sprzyjającej pogodzie mogę się wygrzewać w popołudniowym słońcu przy dźwiękach muzyki, głównie staroci, muzyki klasycznej, jazzu, musicali i wielu innych, lubię różne gatunki.

Graficy na całym świecie używali zdjęć z Panem w roli głównej do różnych projektów. Jak wspominał Pan w swoim wystąpieniu na TEDx Talk, widział Pan swoje zdjęcie na banerze strony kliniki medycznej jako jednego z doktorów. Przed obiektywem stawał się Pan biznesmenem, golfistą, architektem a nawet Świętym Mikołajem. Czy podobało się Panu na sesjach? Jak się Pan odnajdywał w roli modela?

Dla mnie takie ukrywanie swojej tożsamości za przebraniem było zabawą i lubię to. Niedawno wystąpiłem w węgierskiej wersji programu „Masked Singer” jako potwór. Śpiewałem piosenkę „Don«t worry, be happy” Bobbiego McFerrina, której myśl przewodnia widoczna jest w memach ze mną. Oczywiście widzowie zobaczyli, że to ja dopiero na końcu!

Jest pan aktywny w mediach społecznościowych. Niejednokrotnie mówił Pan, że jest to sposób na zaakceptowanie memów z Panem w roli głównej. Co takiego mają w sobie media społecznościowe, co pozwoliło Panu przepracować to niespodziewane zainteresowanie?

Moment, w którym odkryłem strony posługujące się nazwą „Hide the pain Harold” i zdjęciami mojej twarzy, był dla mnie niczym uderzenie pioruna. Niektóre z nich miały już wtedy kilka tysięcy obserwujących. Zrozumiałem, że bez zgody i woli ktoś budował moją markę i byłby głupcem, gdybym pozwolił, by to się działo bez mojego udziału. To był moment, w którym postanowiłem utworzyć stronę w języku angielskim dla moich fanów na całym świecie.

Dużo Pan podróżuje, często poza granice Węgier. Rozumiem, że potrzebna jest do tego odpowiednia kondycja. Jak dba Pan o zdrowie, by podołać nowym obowiązkom?

Przed wybuchem epidemii chodziłem na basen 2 albo 3 razy w tygodniu. Teraz wszystkie są zamknięte i naprawdę brakuje mi tego sportu. Czasem trudno mi zaakceptować zakaz wychodzenia na dwór, bo często też się wspinałem. Ale staram się utrzymać zdrowy tryb życia i to dzięki internetowi. Oglądam filmy z ćwiczeniami i trenuję w domu.

Jakiś czas temu nagrał Pan film, w którym sprzedawał Pan Multiplę Oliverowi Amonowi. Czy ta jazda była naprawdę tak ekstremalna? Jak szybko jechaliście?

O tak, było ekstremalnie, ale nie z powodu prędkości, bardziej z powodu ukształtowania terenu. Jechaliśmy przed strumienie w lesie, wzgórza itd. Cały czas siedziałem w środku, czasem nawet to ja prowadziłem, nie używaliśmy kaskaderów!

Klip dla zespołu Cloud9+ obiegł cały świat. Lubi Pan taką muzykę? Proszę opowiedzieć o tym, jak powstało nagranie.

Klip przedstawia historię mężczyzny (granego przeze mnie), który ma złą szefową. Moja postać była tak sfrustrowana, że na koniec teledysku niszczy cały sprzęt w biurze, przywiązuje szefową do krzesła i rozkręca imprezę. Któż nie chciałby znaleźć się w podobnej sytuacji?

Jeśli chodzi o muzykę, to nie do końca mój styl, ale zawsze czuję się dobrze wśród młodych ludzi.

Memy robią młodzi ludzie i to oni są najszczęśliwsi mogąc Pana poznać. Lubi Pan tę rozpoznawalność? Jak najczęściej ludzie reagują na Pana widok? 

Przed epidemią młodzi ludzie zatrzymywali mnie każdego dnia czy to na ulicy, w metrze czy w autobusie. Prosili o wspólne zdjęcie albo chcieli po prostu uścisnąć mi dłoń. Zawsze mnie cieszą takie sytuacje, bo wtedy widzę radość na ich twarzach i wiem, że sprawiłem komuś przyjemność.

Ma Pan może swojego ulubionego mema?

Tak! Najbardziej lubię, kiedy ludzie wkomponowują mnie w jakieś znane dzieło sztuki, obraz albo zdjęcie. Pierwszy mem, który odkryłem to ten, w którym ktoś wmontował moją twarz w sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej, konkretnie w scenę Stworzenia Adama. Co ciekawe nie tylko Adam dostał moją twarz, ale również wszystkie anioły otaczające postać Boga. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych memów.

Musiał Pan widzieć już wiele projektów z wykorzystaniem Pana zdjęć ze stocka. Jaką radę ma Pan dla projektantów, którzy korzystają z banków zdjęć?

Nie korzystajcie ze stocków! Bądźcie kreatywni, twórzcie własny content, który będzie się wyróżniał na tle przeciętnych projektów.

Często mówi Pan o filozofii stojącej za projektem „Hide the pain Harold”. Proszę nam ją wyjaśnić.

W życiu spotkamy wiele problemów, niedogodności, każdego dnia. To bardzo ważne, by nie stać się zgorzkniałym w trakcie tych trudnych okresów, ale żeby być ponadto. Uśmiechać się szczerze lub choćby takim lekkim, „smutnym” uśmiechem.

  • Filozofię Hide the pain Harold Andrasa przedstawia też ten krótki film.
  • Strona, na której znajdziecie projekty realizowane przez Andrasa.
  • Dla spragnionych kontaktu nieco bardziej spontanicznego polecam profil Hide the pain Harold na facebooku.

To może Cię zainteresować