Copperplate script czyli kursywa angielska jest jednym z tych eleganckich, pięknych stylów pisma, które jako pierwsze przychodzą na myśl, kiedy mówimy o kaligrafii. Smukłe, perfekcyjnie wyrysowane litery idealnie nadają się do wypisywania zaproszeń, certyfikatów i innych dokumentów, które mają robić wrażenie na oglądającym. Niestety nie jest to styl najłatwiejszy do opanowania. Wymaga cierpliwości, dyscypliny i pewnej podstawowej wiedzy.
Wspominam o tym dlatego, że moja recenzja to zdanie absolutnego laika, jeśli chodzi o kaligrafię. Moje doświadczenie z pięknym pisaniem ogranicza się do kilkugodzinnych warsztatów ze stylem Foundational i obejrzenia kursu Kaligrafia i Lettering on-line. Nie posiadam podręcznika dedykowanego do pracy z zeszytem i była to moja pierwsza przygoda z kursywą angielską.
Książki z serii Piękna Litera znam z recenzji na Grafmagu. Nie zdecydowałam się na uzupełnienie zeszytu o dedykowany podręcznik, ponieważ chciałam napisać recenzję dla tych z Was, którzy zdecydują się na pracę jedynie praktyczną i liczą na to, że zeszyt ćwiczeń im wystarczy.
Pierwsze wrażenia po przejrzeniu zeszytu Piękna Litera – kursywa angielska
Seria Piękna Litera znana jest ze szczególnej dbałości o warstwę wizualną. Książki są pięknie wydane, z wyjątkowo szytym grzbietem i tworzą naprawdę elegancką kolekcję. Mimo że okładka jest bliźniaczo podobna do tej zastosowanej w podręczniku, jeśli chodzi o projekt, zeszyt ćwiczeń przy pierwszym spotkaniu tak nie zachwyca. Okładka jest miękka, zeszytowa. Sam format wydaje się na pierwszy rzut oka kompaktowy, ale mam wątpliwości czy nie pozostawi zbyt mało miejsca na „twórczą ekspresję”.
Papier w środku jest cieniutki, śliski, niestety prześwituje przez niego zawartość kolejnych stron. Z jednej strony chciałoby się, żeby zeszyt miał w sobie gruby, dedykowany papier. Z drugiej jednak, jest to tylko materiał warsztatowy, nie powinniśmy mieć wyrzutów sumienia podczas wykonywania ćwiczeń. Tańszy materiał pozwala wyzbyć się sentymentów i myśli, że „szkoda zniszczyć” taki piękny zeszyt. W końcu do nauki rysunku też nie wyciągamy najlepszego papieru. Na to przyjdzie jeszcze czas, kiedy już będziemy na „jakimś” poziomie.
Trochę „onieśmieliło” mnie to, że ćwiczenia zaplanowane są to tworzenia naprawdę wysokich znaków (moje pismo odręczne nie należy do tych „zamaszystych”). Wszystkie litery, które znajdują się w zeszycie, nałożone zostały na linie o jednakowej wysokości. Te z kolei nie są ani zbyt blade, ani za ciemne. Litera „wzorcowa” ładnie się na nich odznacza. Zauważyłam też, że poznając kolejne znaki, otrzymujemy dodatkowe linie (a konkretnie przecinające się elipsy), które pomagają nam w pierwszych krokach. To bardzo fajne rozwiązanie przypomina trochę prowadzenie za rękę, ale dla początkującej osoby stanowi dodatkową zachętę.
Pierwsze wrażenia przy użytkowaniu
Przed przystąpieniem do pracy musimy zaopatrzyć się w odpowiednie narzędzia. Obsadkę mam, tusz też się znalazł, natomiast kompletnie nie miałam pojęcia, jaką stalówką powinnam ćwiczyć. I tutaj z pomocą przyszła Ola, która posiada podręcznik i zdradziła mi, jakie modele proponuje autorka książki. Z wymienionych trzech (polecanych w zależności od poziomu zaawansowania) byłam w stanie zaopatrzyć się w Leonardt 300, dedykowaną dla osób, które już coś potrafią (chodzi tutaj głównie o elastyczność materiału). Mój wybór nie był bynajmniej wyrazem ambicji czy nadmiernej wiary w moje umiejętności, a podyktowany - niestety - ograniczonym asortymentem sklepu. Najważniejsze jednak, że mogłam zacząć przygodę z kursywą angielską.
Przystąpiłam do pracy i – tak jak podejrzewałam – wyrysowanie wysokich znaków nie było dla mnie komfortowe. Drżenie ręki i niepewne próby różnicowania grubości poszczególnych kresek dawały żałosny efekt. No cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Po pierwszych kilku stronach przekonałam się, że ten papier, na który tak narzekałam, pozwala ostrej stalówce ładnie się ślizgać i niweluje troszkę drżenie i efekty niepewnego prowadzenie ręki.
Jak można się było spodziewać, forma dosyć grubego zeszytu, generuje trudności, kiedy zbliżamy się do szycia (zwłaszcza na początkowych i ostatnich stronach). Nie mamy miejsca, by się rozpisać, a różnica w poziomach stron sprawia, że przystępując do rysowania kolejnych liter musimy dostosowywać ułożenie ręki do wysokości podłoża. Z tego powodu trudno jest osobie początkującej stworzyć serię podobnych znaków.
Dodatkowo papier wolno wchłania atrament. Jeśli zechcemy przejść na kolejną stronę koniecznie musimy pamiętać, aby dać stronom wyschnąć. W innym przypadku wszystko nam się nieestetycznie rozmaże, a misternie wykaligrafowane znaki, nabiorą dodatkowych kształtów (niekoniecznie mieszczących się w ramach stylu Copperplate).
Moje pierwsze kulfony (jeśli mogę pozwolić sobie na taką pieszczotliwą nazwę), przebijały bezlitośnie na drugą stronę kartki, zwłaszcza wtedy, gdy starałam się różnicować grubość kresek i nadmiernie przyciskałam narzędzie do podłoża.
Po przerobieniu zeszytu - moje wnioski
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia względem recenzowanego zeszytu.
Nie przeszkadza mi materiał ani jego warsztatowy charakter. Wręcz uważam, że pozwala to śmielej podejść do tematu. Doceniam to, że zaczynamy pracę od ćwiczenia stałych elementów liter, podstawowych kształtów. Dodatkowo autorka zadbała o to, żebyśmy przećwiczyli różne warianty tych samych liter, towarzyszące im zdobienia i łączenia oraz pełen zestaw cyfr.
Jeśli chodzi o zawartość „merytoryczną” zeszytu, to moim zdaniem, jest on odpowiedni dla osób początkujących, ponieważ pozwala zapoznać się z kursywą angielską. W zeszycie ćwiczy się pojedyncze litery (lub zestawy dwóch liter), brakuje natomiast propozycji ćwiczeń pełnych słów czy sentencji. Z tego powodu raczej nie da się wyćwiczyć stosowania odpowiednich przestrzeni międzyliterowych i międzywyrazowych. Tym samym, aby przejść na „wyższy poziom” będziemy potrzebowali czegoś więcej.
Lubię myśleć, że poradziłabym sobie lepiej, gdybym miała przy sobie podręcznik. Nie jest to bowiem produkt, który spełnia swoje zadanie używany “solo”. Brak podręcznika może rekompensować jedynie posiadanie obok nauczyciela, który wyjaśni podstawy kaligrafii i wprowadzi w temat (nauczy, jak trzymać narzędzie, jaki nacisk jest odpowiedni i w jakiej kolejności rysować poszczególne elementy). Tutaj potrzebujemy książki choćby po to, by dowiedzieć się, w którą stronę prowadzić stalówkę, czy jak ułożyć rękę i trzymać obsadkę. W niektórych zeszytach znajdziemy znaki opatrzone w strzałki, pokazujące jak prowadzić linie. W przypadku recenzowanego zeszytu, takowe wskazówki umieszczone zostały tylko przy kilku elementach ozdobnych.
Zaznaczam, że absolutnie nie spodziewałam się, że po wykonaniu ćwiczeń będę potrafiła pisać kursywą angielską. Mimo to liczyłam na element zachwytu, który byłby czymś w rodzaju zachęty do dalszej nauki. Czegoś, co pokazałoby mi, że warto pracować dalej, że coś „wychodzi”. Co prawda na końcu zeszytu znajdziemy kilka pustych stron z wyrysowanymi liniami, ale ja po wykonaniu ćwiczeń nie czuję się gotowa na samodzielne konstruowanie zdań w stylu Copperplate.
Ale to nie wszystko
Po żałosnych perypetiach ze stalówką Leonardt 300 i rozmazującym się tuszem odłożyłam zeszyt. Przyznaję, nie wyrysowałam wszystkich liter (zostawiłam głównie majuskuły). Po tygodniu od napisania recenzji postanowiłam skończyć zeszyt, ale podeszłam do tematu trochę „luźniej”. Zamiast polecanych narzędzi użyłam brush pena do letteringu, dokładnie tego. Okazało się, że jest o wiele bardziej przyjazny dla początkujących. Dzięki niemu mogłam sprawnie przechodzić między cienkimi i grubymi liniami (jest znacznie bardziej elastyczny niż dedykowana stalówka). Skończył się też problem z przebijającym na drugą stronę tuszem czy rozmazywaniem. Nie chcę namawiać Was do „złego”, ale takie pisanie było dla mnie o wiele przyjemniejsze i przyniosło odrobinę lepsze efekty. Zatem jeśli „męczycie” się z wielkością liter lub po prostu stalówka jest dla Was jeszcze za trudna w obsłudze, proponuję poszaleć z innym „pisadłem” i po prostu dobrze się bawić.
Zeszyty ćwiczeń „Piękna litera” kupisz aktualnie w promocji za 15 zł (cena regularna, to 30 zł). Więcej na stronie Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów.
Konkurs
Chcecie zgarnąć zeszyt „Piękna Litera”? Jeśli tak - pokażcie nam w komentarzu jak wyglądają Wasze próby z kaligrafią - najciekawsze nagrodzimy egzemplarzami. Na zgłoszenia czekamy do czwartku - 9 stycznia, zwycięzców ogłosimy w poniedziałek.
Zeszyty wędrują do natalia, oraz