Nie jestem wielką fanka gigantycznych monitorów, nie mogę przekonać się nawet do używania dwóch na raz, jednak w momencie kiedy Philips zaproponował nam recenzję monitora BDM3275UP nie mogłam się oprzeć, żeby nie spróbować. Wykorzystywanie monitora 32 calowego do codziennej pracy jako grafik, to pomysł dość abstrakcyjny. Nie dość że ekran ma 74 cm szerokości, to jeszcze patrzymy na niego dość intensywnie, praktycznie przez cały dzień. Przewidywałam, że zarówno moje oczy jak i komputer (rozdzielczość 4k) nieco się namęczą.
Wygląd zewnętrzny
Pierwsze wrażenia rozpoczęły się już w momencie jak zobaczyłam kuriozalnie gigantyczny karton, którego prawdopodobnie nie przewiozła bym moim Aygo, a po wyjęciu poczucie przesady nie zniknęło. Oto ma moim biurku stał monitor, który bardziej przypominał telewizor, a jednak nim nie był. Oprócz wielkości, zaskoczeniem był także ciekawy i elegancki design. W porównaniu do innego modelu, który testowaliśmy, ten cechuje się ładnym kształtem, cienkimi ramkami i wyjątkowo finezyjną nogą. Sama noga, podobnie jak w innych modelach, posiada dziurkę na przeprowadzenie wewnątrz kabli.
Specyfikacja mówi o matowym ekranie, nie jest to jednak typowy mat – z daleka i pod kątem ekran delikatnie się świeci, nie odbija jednak światła – nie doświadczyłam żadnych problemów z widocznością, zarówno podczas korzystania z niego w dzień, jak i wieczorami przy sztucznym świetle. Podobnie jak w przypadku mojego Eizo, ten monitor nieco źle reaguje na promienie słoneczne padające prostopadle do niego, nie jest to jednak bardzo uciążliwe.
Nawigacja po pozycjach w menu odbywa się z wykorzystaniem dotykowych przycisków znajdujących się na przedniej części obudowy. Ich czułość jest bardzo wysoka, więc wyłączenie czy wejście do menu nie powinno stanowić problemu. Schody zaczynają przy bardziej precyzyjnej pracy, ponieważ mają one tendencję do kilkukrotnego wciskania się. Zarówno stojak jak i cała konstrukcja monitora jest bardzo stabilna i prezentuje się solidnie. Podstawka równoważy wagę ekranu, nie ma więc obawy, ze ekran się przewróci czy będzie się chybotał.
Dostępny w standardzie piwot może przydać się w pracach gdzie ważniejsza jest dla nas wysokość niż szerokość ekranu – chociażby dla programistów, edytorów tekstu. Ciekawą opcją są także zamieszczone w monitorze głośniki, ich jakość co prawda nie jest zachwycająca, jednak jeśli nie macie zamiaru słuchać na nich muzyki cały dzień, a raczej tylko czegoś od czasu do czasu – w zupełności wystarczą. Oprócz tego, podłączyć można do niego głośniki, sprawnie zmniejszając ilość kabli ciągniętych od komputera.
Dostępne złącza
Monitor podłączyć możemy do komputera za pomocą szeregu standardowych złączy – VGA (analogowe), DVI-Dual Link (cyfrowe, HDCP), DisplayPort, HDMI (2.0) – MHL. Oprócz tego, dla naszej wygody zamieszczono na nim 4 porty USB 3.0. Znajdują się one z boku monitora, dzięki czemu jest do nich bardzo łatwy i szybki dostęp. Oprócz standardowego USB, Philipsa BDM3275UP wyposażono także w złącze Power USB pozwalające na wygodne ładowanie urządzeń mobilnych.
Wyświetlany obraz
Monitor przeznaczony jest dla grafików pracujących w aplikacjach CAD/CAM nie posiada wiec profilu Adobe RGB ani możliwości kalibracji sprzętowej, jednak wyświetlanym kolorom nie można zbyt wiele zarzucić. W przeprowadzonym przeze mnie teście z przymrożeniem oka wyszło, ze ma on małe problemy z wyświetlaniem odcieni zielonego i niebieskiego. W porównaniu do mojego monitora, ten znacznie częściej wyświetla gradienty schodkowo, nie są one tak płynne jak być powinny.
Podczas testowania nie można także zapomnieć, że mamy do czynienia z ekranem wysokiej rozdzielczości 4k. Tutaj jednak także nie można doszukać się niczego, co można by mu zarzucić, oprócz typowych rzeczy wynikających bardziej z braku gotowości oprogramowania niż wad samego sprzętu.
Z wad nietypowych i trudnych do ocenienia – od czasu do czasu ekran migał lub pojawiały się na nim pasy. Jako, że mój komputer nie należy ani do słabych, ani starych, trudno mi uwierzyć że brakowało mu chwilowo pamięci, czy mocy przerobowej, nie jestem jednak w stanie tego całkowicie wykluczyć.
Podczas recenzowania tego monitora nie można zapomnieć także o kontach widzenia – bo są imponujące. Producent podaje nam, ze wynoszą 170 stopni, w rzeczywistości tracimy jednak możliwość oglądania dopiero w momencie jak ekranu po prostu nie widzimy. Bardzo długo zachowuje on odpowiednią jasność i kontrast, świetnie nada się wiec dla osób używających więcej niż jednego monitora.
Podsumowanie
Po kilku tygodniach pracy z monitorem Philips BDM3275UP wróciłam do mojego poprzedniego i pierwsze co powiedziałam, to czy on nie jest za mały?
. To niesamowite, jak w stosunkowo krótkim czasie można przyzwyczaić się do czegoś, co uważało się za zupełnie niepotrzebne do tej pory. Duże monitory zdecydowanie maja zarówno wiele plusów, niestety jednak także kilka minusów. Przede wszystkim musimy poczekać na to, aby oprogramowanie było na nie gotowe. Spośród rodziny Adobe obsługa jest różna – jedne aplikacje robią to automatycznie, zapewniając komfortowe wielkości (Indesign, Illustrator), inne pozwalają na dostosowanie tego samemu, dając w wyniku opcję gigantyczną i miniaturową (Bridge, Photoshop).
Poprawna obsługa obsługa wysokich rozdzielczości to problem także wielu stron internetowych. Twórcy coraz częściej myślą o tym jak projektować na rozdzielczości mobilne, jednak te wyższe wciąż pozostają w strefie fantazji. Posiadanie wysokiej rozdzielczości podczas pracy w Indesignie jest niesamowicie wygodne – możemy zmieścić na ekranie sporo, a i tak zostaje miejsce na panele i paski boczne (niestety mikroskopijne). Nieco gorzej działa się w Photoshopie, bo chociaż podobnie jak w Indesignie – miejsca jest sporo, to jednak trudno wyczuć jak dany krój będzie renderował się na komputerach użytkowników i czy zdjęcie jest wystarczająco ostre. Są to jednak problemy związane z oprogramowaniem, a nie z samym sprzętem, także pozostawię je sobie na inny artykuł (dajcie znać, czy to interesujący dla Was temat).
Podsumowując – monitor Philips BDM3275UP bardzo dobry wybór dla wszystkich tych, którzy chcą spróbować z dużym ekranem i wysoką rozdzielczością, a przy tym nie potrzebują rozwiązań dedykowanych dla projektantów do druku i możliwości kalibracji swojego sprzętu. Ekran ten stosunkowo dobrze oddaje kolory, jest ostry i ma bardzo duże katy widzenia. Bardzo dobrze sprawuje się także w niefortunnie oświetlonych pomieszczeniach. Podczas długiego wykorzystywania monitora oczy oczywiście się męczą, nie jest to jednak tak silne, jak można by się tego spodziewać. Nie powiedziałabym żeby zmęczenie było większe niż przy standardowym monitorze 23 calowym. Może się tak dziać za sprawą technologii Flicker-free, którą chwali się producent, trudno stwierdzić ile jest w tym prawdy, a ile marketingu. Aby pozwolić sobie na taki sprzęt, trzeba przygotować nieco ponad 3700 zł.
Monitor do testów dostarczyła nam firma Philips.