Okładka artykułu Rzecz o grzechach projektantów — Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona Normana
Recenzje

Rzecz o grzechach projektantów

Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona Normana

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Czy są takie książki, które się nie starzeją? Takie, w których wiedza pozostawałaby aktualna i przydatna kolejnym pokoleniom projektantów? Wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę choćby postęp technologiczny. Tymczasem wiele problemów, z którymi projektanci pozornie się już uporali, nadal uprzykrza życie ludziom na całym świecie.

Dizajn przedmiotów towarzyszących nam każdego dnia i jego bolączki są przedmiotem rozważań Dona Normana w drugim wydaniu książki Dizajn na co dzień, które ukazało się nakładem wydawnictwa Karakter.

Pierwsze wydanie tej książki miało miejsce w 1988 roku (nie zostało przetłumaczone na język polski), drugie – uaktualnione, po kilkudziesięciu latach doczekało się już tłumaczenia i – jak deklaruje jego autor – aspiruje do miana książki ponadczasowej. Cytując Dona Normana: Stanowi ona podstawowy podręcznik dobrego dizajnu. Ma być przyjemna w lekturze i przystępna dla wszystkich – dla zwykłych ludzi i specjalistów od technologii, projektantów i reszty świata. Zależy mi między innymi na tym, żeby zmienić czytelników w przenikliwych obserwatorów absurdu, złego dizajnu, który odpowiada dziś za wiele problemów życia codziennego, zwłaszcza związanych z nowoczesnymi technologiami.

Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona Normana

Autor postawił sobie zatem bardzo ambitne zadanie, a mnie przypadł zaszczyt zweryfikowania tych założeń. Przyjrzyjmy się zatem owej książce krytycznym okiem.

Na początek

Krótko mówiąc wydanie polskie jest bardzo przyjemne wizualnie. Biała okładka z prostą, dużą typografią świetnie współgra z modnym dziś minimalizmem, lekko skłaniając się w stronę (równie modnego) brutalizmu w projektowaniu graficznym. Mam tu na myśli głównie wybór kolorystyki, zwłaszcza zaś neonowego różowo-pomarańczowego „akcentu”, który zastosowany został również w środku, na stronach ze spisem treści, w numeracji rozdziałów i innych pomniejszych elementach layoutu.

Książka została wyposażona w materiałową zakładkę w wyżej wspomnianym kolorze, która to sprawdza się w swej roli (jak wszystkie tego rodzaju zakładki) znakomicie. W samej okładce, poza projektem równie ważny zdaje się być materiał, z którego została wykonana. Ma bowiem prążkowaną, przyjemną w dotyku fakturę i jest twarda.

Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona NormanaRecenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona Normana

Zawartość zamknęła się w 368 stronach. Pomijając neonowe elementy wszystko jest czarno-białe. Bardzo czytelne i schludne. Ta oszczędność i pojawiające się w książce schematy sprawiają, że przywodzi ona na myśl podręczniki dla szkół zawodowych i technicznych z lat siedemdziesiątych. Tak, w moim subiektywnym odczuciu Dizajn na co dzień ogląda się i czyta jak podręcznik, rzeczowy i surowy. W tym miejscu przerwę ocenianie książki po okładce i zajmę się tym, co najważniejsze, czyli jej zawartością.

Esencja

Na Dizajn na co dzień składa się 7 obszernych rozdziałów, w których poruszone zostały takie zagadnienia jak: interakcje między człowiekiem a urządzeniem, funkcjonowanie człowieka w codzienności, myślenie świadome i nieświadome, sposób, w jaki nabywamy i wykorzystujemy wiedzę, ograniczenia człowieka, błędy ludzkie i problem złego dizajnu, myślenie projektowe i miejsce dizajnu i projektantów w świecie biznesu.

Poszczególne części czyta się jednak jak płynną całość. Kończąc rozdział pozostajemy w obrębie myśli przewodniej, którą autor powtarza w książce kilkakrotnie, a mianowicie, że: Problem [w nieumiejętnym posługiwaniu się przedmiotami, przyp. Red.) tkwi w rzeczach, a nie w ludziach, którzy usiłują ich używać. Don Norman na niemal 400 stronach publikacji uparcie i skutecznie usiłuje dowieść, że otacza nas (niestety) wiele bardzo źle zaprojektowanych przedmiotów, które nieustannie komplikują nam wykonywanie czynności zamiast je ułatwiać. Z uporem powtarza, że wypadki czy awarie nie są wynikiem błędu użytkownika, a projektanta, który wykonał źle swoją pracę. Popiera to licznymi przykładami, ze swojego życia, stąd treść obfituje w zabawne anegdoty. To, co można w pewnym stopniu uznać za krytykanctwo i narzekanie, kończy niezwykle prosta definicja „dobrego dizajnu”.

Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona NormanaRecenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona Normana

Książka zawiera treści teoretyczne i praktyczne. Prawdę powiedziawszy, szalenie trudno jest streścić ją unikając upraszczania. Każdy z rozdziałów jest naprawdę bogaty w różnego rodzaju treści, wszystkie zagadnienia przeplatają się i uzupełniają na kolejnych stronach. Siląc się się na pewną sztuczną syntezę, zawartość poszczególnych rozdziałów prezentuje się następująco. W pierwszym znajdziemy definicje i wprowadzenie w tematykę książki. Drugi rozdział skupiony jest wokół człowieka i jego codziennego funkcjonowania oraz trudnej relacji z przedmiotami. Rozdział trzeci prezentuje dwa sposoby nabywania wiedzy oraz mechanizmy wykorzystywania jej w życiu codziennym. W czwartym rozdziale autor skupił się na ograniczeniach, różnicach kulturowych i elemencie informacji zwrotnej. Na konkretnych przykładach tłumaczy, co można zmienić w projekcie rzeczy (np. baterii), by jej użycie stało się bardziej intuicyjne i dawało natychmiastową informację zwrotną dla użytkownika. Rozdział piąty to ten, w którym Don Norman pochyla się nad zjawiskiem „błędu ludzkiego”, podaje jego definicję, dzieli tego rodzaju zachowania na pomyłki i omsknięcia. Analizuje sytuacje, w których wypadek uznano za powstały w wyniku wspomnianego „błędu ludzkiego” i tłumaczy, dlaczego nie zgadza się z tym wyrokiem. Podaje sposoby, na uniknięcie tego rodzaju sytuacji, analizując na przykład schematy wprowadzane przez znane ze swej wydajności firmy. Rozdział szósty poświęcony został zagadnieniu projektowania zorientowanego na użytkownika w szerokim aspekcie, mówiąc zarówno o podejściu do produktu, jak i sposobu pracy w zespołach projektowych. W rozdziale siódmym Norman pisze o innowacjach, ewolucji przedmiotów i rozwoju nowych technologii.

Jest to książka, która dostarczy wiedzy na temat schematów myślowych człowieka, zdradzi w jaki sposób uczymy się i dlaczego dizajn powinien odpowiadać naszym potrzebom, a nie wymagać od nas zachowań niezgodnych z naszą naturą. Część z „prawd” na pewno będziecie kojarzyć z innych publikacji czy też blogów, których autorzy zajmują się schematami myślowymi czy projektowaniem ukierunkowanym na użytkownika.

Recenzja książki „Dizajn na co dzień” Dona NormanaI tak i nie – moja opinia

Autor imponuje ogromną wiedzą. Z pasją przygląda się i analizuje projekty przedmiotów i systemów projektowania, wytykając błędy i poszukują właściwych rozwiązań, które byłyby zgodne z naturą ludzką. Dla osoby niezwiązanej z dizajnem czy wzornictwem, publikacja dostarczy z pewnością pewnej wiedzy, ale przede wszystkim rozbawi, dzięki wspomnianym już anegdotom. Nie sposób jednak nazwać ją „uniwersalną”. Mimo deklaracji autora sądzę, że ta książka nie jest dla każdego. Z pewnością studenci i pasjonaci wzornictwa przemysłowego i projektowania przedmiotów użytkowych znajdą w niej wiele użytecznych informacji. Pozostali natomiast mogą odebrać ją jedynie jako ciekawostkę lub też samodzielnie będą musieli wykonać pracę polegającą na przełożeniu tejże wiedzy na własne potrzeby.

Stanowczo stwierdzam, że nie jest to lektura na jeden wieczór. I nie chodzi tutaj o słuszną ilość stronic, a o jej treść. Dizajn na co dzień jako podręcznik zawiera wiele reguł, definicji i akapitów, którym zwyczajnie trzeba poświęcić więcej uwagi. Zwłaszcza, jeśli będzie to dla nas pierwsza lektura w tej tematyce.

Docenić należy piękny projekt samej publikacji. Tekst czyta się bardzo przyjemnie, oko ślizga się po akapitach. Akcenty kolorystyczne są oczywiście fajne, choć wybór tego konkretnie neonowego koloru należy określić jako „interesujący”. W samej książce mi osobiście nie przeszkadzał, co się natomiast tyczy tasiemki-zakładki – mogłaby być odrobinę bardziej neutralna.

Książkę zakupicie na stronie Wydawnictwa Karakter w cenie promocyjnej 49 zł (cena regularna, to 59 zł).

Książkę do recenzji dostarczyło nam wydawnictwo Karakter.

To może Cię zainteresować