Myśląc nad tematami kolejnych artykułów i analizując statystyki, na tapecie bardzo często pojawia się kwestia tworzenia portfolio – dla firm czy konkretnych osób. W październiku 2015 roku stworzyłam listę 12 prostych kroków ku efektywnemu portfolio i z zadowoleniem mogę stwierdzić, że niewiele zawartych tam tematów straciło na aktualności i w sumie ciężko cokolwiek dodać.
Wielkimi krokami zbliża się jednak dla mnie bardzo długo odwlekany czas tworzenia nowej wersji portfolio, bo to, które powstało “na chwilę” ma już dwa lata i prezentuje prace w formie kwadratów o boku wielkości 300 px… z pewnością co najmniej część z Was jest w stanie się ze mną utożsamić. W związku z tym, aby moja praca nie poszła na marne i abyście Wy nie musieli jej wykonywać, postanowiłam zebrać 3 najciekawsze rozwiązania, które pojawiają się na portfoliach grafików i wydają mi się warte uwagi.
Przedstawianie Case Study
Czasy, kiedy zamieszczenie projektu w portfolio wiązało się z wrzuceniem screena ze strony głównej, czy projektu gotowego logo na wizytówce, powoli mijają. Klienci chcą wiedzieć o procesie więcej, a jak lepiej im go zaprezentować, opowiadając jego historię? Bez znaczenia czy jest to strona internetowa, logo, ilustracja czy nawet animacja – pokażmy jak się to zaczęło i wytłumaczmy co kierowało nami podczas podejmowania takich, a nie innych decyzji.
Wizualnie świetnie prezentują się szkice na kartkach, mockupy w dedykowanych aplikacji oraz zdjęcia z “placu boju”. Informacyjnie – zawsze warto podzielić się z odbiorcą problemem jaki rozwiązywaliście, tym co stanęło na Waszej drodze i wreszcie tym, co udało się zrobić najlepiej.
Oprócz suchych informacji można podzielić się także przydatną wiedzą – informacją o znaczeniu wykorzystanych kolorów, analizą użyteczności konkretnych wzorców projektowych. Dzięki temu potencjalny klient nie tylko będzie widział, że coś wygląda dobrze, ale także dowie się, że zrobione jest to z głową, przez specjalistę, któremu warto powierzyć wizerunek swojej firmy.
Minima, to jedna z moich ulubionych firm zajmujących się identyfikacją wizualną. Dlaczego? Bo mam wrażenie, że każda wykonywana przez nich realizacja jest efektem ciężkiej pracy, a żaden jej element nie znajduje się w danym miejscu przypadkowo. Z jednej strony jest to wynik tego, że ich projekty, to faktycznie kawał dobrej roboty – z drugiej związane jest ze sposobem w jaki stworzone jest ich portfolio i prowadzone są działania marketingowe. Po pierwsze – na ich stronie nie ma w ogóle zakładki “Portfolio” – zastępują ją właśnie Case Study, po drugie – każda pozycja tam zamieszczona opisana jest w ten sposób, abyśmy stronę nie tylko oglądali, ale poznawali.
Dokładnie w ten sam sposób do “problemu” przedstawienia swoich prac podchodzi gdańskie biuro Engram. Na ich stronie także znajdziemy sporą ilość zdjęć (często wykonanych, a nie opartych na mockupach, chociaż takie też się zdarzają) uzupełnionych opisami, które argumentują decyzje i opowiadają o procesie.
Na tej stronie opisów co prawda jest zdecydowanie mniej, jednak proces dodatkowo wizualizują też grafiki.
Projekty dodatkowe i blogi
Jak zdobyć uwagę odbiorców i pozycję w wyszukiwarkach? Wydaje się, że świetną opcją mogą być tutaj projekty dodatkowe. Jedni piszą blogi, książki, ebooki, inni tworzą ciekawe rozwiązania czy minigry. Wszystkie te akcje, oprócz rozrywki i fajnej rzeczy do pokazania w CV, mogą pomóc w ściągnięciu ruchu także na stronę naszego portfolio, a co za tym idzie – zdobyć klientów.
Blogi i ogólnie formy “pisane” mogą bardzo dobrze wpłynąć na pozycję naszej strony w wyszukiwarkach, a co może nawet ważniejsze – także na wizerunek firmy w oczach klientów (ponownie kreujemy się tutaj na osoby zainteresowane i znające się na tematyce, jaką się zajmują). Dobroczynny wpływ zobaczyć możemy chociażby na własnej skórze – dzięki Grafmagowi. Co ciekawe – potencjalni klienci kontaktują się z nami bardzo często w sprawie gościnnych tekstów (z prośbą o kontakt do autora), więc publikacje poza swoją stroną, także mogą okazać się trafioną decyzją.
Niektóre blogi umierają śmiercią naturalną w kilka chwil, inne wręcz przeciwnie, rozrastają się do takich rozmiarów, że potrafią stać się głównym źródłem utrzymania twórcy.
Projektant Tobias van Schneider jest świetnym przykładem na to, jak prowadzenie bloga może stanowić dopełnienie pracy komercyjnej – napędza klientów i daje miejsce dla ujścia frustracji i komunikacji z kolegami po fachu.
Pokazanie “ekipy” lub samego siebie
Coraz bardziej odległe są też czasy, kiedy szukając wykonawcy dla zlecenia klienci rozglądali się za eleganckim panem z teczką i pod krawatem. Coraz więcej firm decyduje się na prezentację jako grupa otwartych i inspirujących osób. Otoczonych pięknym designem, ale żyjących i bawiących się, zżytych nie tylko w trakcie pracy, ale też po niej. Uchylają rąbka tajemnicy pokazując relacje z firmowych imprez czy wspólnie spędzonego czasu na konferencjach na Facebooku czy Instagramie podpiętym pod stronę “o nas”.
Warszawska firma El Passion na stronie poświęconej swoim pracownikom zdecydowała się na zamieszczenie slidera ze zdjęciami (prawdopodobnie) wszystkich pracowników. Pozwala to potencjalnemu klientowi znacznie bardziej zżyć się z agencją, zweryfikować średnią wieku pracowników czy chociażby ich liczbę. Na stronie znajdują się też pełne radości zdjęcia pracowników w akcji – w pracy i poza nią.
Rąbka tajemnicy uchyla także agencja SevenDesign, która podobnie jak poprzednia – dzieli się listą swoich pracowników oraz zdjęciami z biura.
Jeśli z oczywistych względów nie możesz zamieścić na swojej stronie zdjęć całej ekipy (bo pracujesz samodzielnie), ani biura (bo jeszcze działasz z domu), pokaż tam siebie. Historia jednej osoby może być równie ciekawa, jak taka opowiadająca o całej firmie, wystarczy się tylko nieco postarać.
A bez czego Wy nie wyobrażacie sobie graficznego portfolio? Dajcie znać w komentarzach!