Wybranie odpowiedniego monitora to zadanie dość trudne i istotne dla większości osób zawodowo zajmujących się grafiką, a nie posiadających rozległej wiedzy na temat zarządzania obrazem. Sprzęt z niższej półki nie zawsze spełnia nasze wymagania i nie odwzorowuje odpowiednio kolorów. Zakup tego z wyższej wiąże się ze znacznie większymi wydatkami, których wzrost dodatkowo utrudnia decyzję.
Tym razem pod moją lupę wpadł najnowszy model wydany przez firmę Philips – Brilliance 272P. Jest to 27 calowy ekran dedykowany do zastosowań profesjonalnych, posiadający przestrzeń kolorów Adobe RGB oraz wysoką rozdzielczość Quad HD 2560 × 1440 pikseli. Zapraszam was do zapoznania się z moimi wrażeniami po 3 tygodniach jego używania. Tym razem sprzęt wykorzystywałam tylko ja, w związku z czym znajdziecie tutaj jedynie subiektywną opinię, a nie profesjonalne wyniki testów odpowiednim oprogramowaniem.
Wygląd zewnętrzny
Philips Brilliance 272P nie wyróżnia się żadnymi wyjątkowymi cechami wyglądu na tle konkurencji. Całość prezentuje się bardzo estetycznie, nie można jednak nazwać go designerskim. Ramki urządzenia są stosunkowo cienkie, co uważam za plus, szczególnie przy takiej wielkości ekranu, ponieważ nie jest on niepotrzebnie, wizualnie powiększony. Całość jest solidna, jednak jakość tworzyw nie jest idealna, w niektórych miejscach wyglądają one mało elegancko i łatwo się brudzą podczas dotykania, co możecie zauważyć na niektórych zdjęciach (nie widać tego tak bardzo w rzeczywistości). Za plus należy uznać nogę z wyciętym elementem pomagającym uporządkować kable.
Swoją całkiem osobną, smutną historię mogłabym napisać na temat przycisków, dzięki którym dostajemy się do menu monitora. Są to przyciski dotykowe, co można by uznać za przejaw nowoczesności, jednak zarówno ich działanie, jak i ułożenie i oznaczenie, pozostawia wiele do życzenia. Czujniki dotyku zamieszczone są pod obudową, ich miejsce nie odróżnia się niczym w stosunku do reszty ramki ekranu. Urządzenie nie daje nam znać, że odebrało sygnał, czasem odpowiada z opóźnieniem, przez co korzystanie z tej części monitora było dla mnie niemałą udręką. Zastanawiające jest także ułożenie przycisków góra-dół, zamieszczonych odwrotnie niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni, co dodatkowo komplikuje całą sytuację. Jedynym plusem w tej sytuacji zdawało się być polskie tłumaczenie.
Podobnie jak większość monitorów przeznaczonych do zadań profesjonalnych, ten także wyposażony został w wiele możliwości dostosowania go do własnych potrzeb. Ekran możemy podwyższać i obniżać (15 cm), obrócić do wersji pionowej, okręcać (-65/65 stopni) i przechylić (-5/20 stopni). Wszystkie te czynności wykonywać możemy z pełnym poczuciem bezpieczeństwa, ponieważ noga monitora jest ciężka. Wykorzystanie zewnętrznego zasilacza pozwoliło na zmniejszenie wagi samego ekranu, co także ułatwia zmienianie jego pozycji.
Dostępne złącza
Monitor Philips Brilliance 272P wyposażony został w szeroką gamę różnych złącz. Komputer podłączyć możemy z wykorzystaniem kabli DVI, HDMI oraz Display Port. Za pomocą aż trzech USB 3.0 możemy przekazywać dane do komputera czy ładować urządzenia. Złącza, które wykorzystywane są do podłączania komputera znajdują się na dole ekranu. USB zamieszczone zostały natomiast z boku, co jest rozwiązaniem bardzo dobrym, ponieważ ułatwia do nich dostęp (podłączenie czegokolwiek, a już tym bardziej USB, do złącza znajdującego się na dole monitora pod jego ramką wymaga pewnej ilości praktyki). Dodatkowo monitor posiada także kamerę oraz złącze audio, te opcje jednak nie są dla mnie szczególnie istotne, nie kierowałabym się nimi podczas zakupu.
Podłączenie monitora do mojego komputera i ustawienie odpowiedniej (maksymalnej) rozdzielczości przysporzyło mi nie lata wyzwań. Przyłączenie go za pomocą kabli HDMI i DVI wiązało się z nieodpowiedniej jakości obrazem – za pomocą HDMI niemożliwe było przekazanie grafiki większej niż 1920 pikseli szerokości, skorzystanie z DVI przyniosło natomiast dziwny, „poszarpany” wygląd znaków dla rozdzielczości 2560 × 1440 px. Jedynym rozwiązaniem, które przyniosło zadowalające efekty było wykorzystanie złącza DisplayPort, jeśli więc zamierzacie zainwestować w taki monitor, sprawdźcie czy Wasza karta jest do tego przygotowana.
Wyświetlanie obrazu
Monitor wyświetla według specyfikacji 99% przestrzeni Adobe RGB oraz całą przestrzeń sRGB, podobne wyniki otrzymałam po kalibracji go oprogramowaniem Spyder4Express (w obu przypadkach 99%). Wynik jest więc satysfakcjonujący. Kolorystyka i ostrość samego obrazu nie pozostawia u mnie niedosytu, kolory są żywe, a treści i zdjęcia odpowiednio ostre. Monitor posiada predefiniowane ustawienia oraz możliwość zmiany zakresu kolorów pomiędzy Adobe RGB i sRGB, co jest istotne, szczególnie podczas projektowania w systemie Windows, o czym wspominałam w poprzedniej recenzji. Tyle, o ile przy wyborze Adobe RGB możemy dowolnie modyfikować pozostałe parametry (jasność, kontrast, nasycenie), tak przy sRGB nie ma takiej możliwości, co było dla mnie minusem, ponieważ ekran wydawał mi się odrobinę zbyt jasny jak na całodzienne korzystanie, a tym bardziej czytanie na białym tle. Same kolory są zbieżne z tymi, które mam na swoim, skalibrowanym monitorze, oceniam je więc pozytywnie. Ekran bardzo dobrze odczytuje różnice w zanikaniu czerni i bieli, nie występują w nim widoczne gradienty schodkowe.
Jak podaje producent, monitor posiada kąt widzenia równy 178°, odpowiada to imponującym efektom jakie zaobserwowałam w rzeczywistości.
Rozdzielczość ekranu 2560 × 1440 to marzenie sporej części z nas. Sama zastanawiałam się nad tą opcją, jednak zdecydowałam się na standardową rozdzielczość 1920 × 1200 px, po przetestowaniu tej wyższej na ekranie 27 cali nie żałuję. Główny problem jakiego doświadczyłam to oczywiste przeskalowanie wszystkich grafik powodujące, że teksty i obrazy są znacznie mniejsze podczas ich wyświetlania niż ma to miejsce w przypadku ekranu 24 calowego. Dla mnie, całkowicie subiektywnie, są one zbyt małe, zarówno w sieci, jak i w oprogramowaniu – na przykład w Photoshopie. Ekran takiego rozmiaru wyobrażam sobie mieć jako dodatkowy, trudno byłoby mi jednak przestawić się na posiadanie go jako główny. Duża przestrzeń robocza ma oczywiście także swoje plusy, zapewne świetnie sprawdziłby się podczas projektowania skomplikowanych rzeczy, gdzie istotna jest duża przestrzeń (jak polecane w specyfikacji projekty CAD/CAM) czy obróbce wideo.
Monitor posada dodatkowo całą masę inteligentnych rozwiązań, których zadaniem jest dostosowanie wyświetlanego obrazu do wykonywanych czynności i stanu otoczenia. Opcje te nie są jednak odpowiednie dla osób, dla których kolor ma bardzo duże znaczenie, ponieważ zmieniają go bez wcześniejszego ostrzeżenia, co może wprowadzać w błąd i prowadzić do niepotrzebnych komplikacji. Z wykorzystaniem opcji Multi View możemy oglądać obraz z dwóch urządzeń jednocześnie (w dodatkowym, małym oknie).
Podczas przeprowadzania testu z przymrużeniem oka udało mi się zdać go na 0 test rozróżniania barw, co dobrze świadczy o urządzeniu.
Podsumowanie
Przewidywana cena urządzenia, to około 3 tysiące złotych. Nie są to małe koszta, patrząc jednak na parametry – wysoką rozdzielczość i dostępną przestrzeń Adobe RGB, cena jest atrakcyjna. Jeśli chcielibyśmy zakupić sprzęt w takiej cenie z taką rozdzielczością firm NEC czy Eizo, musielibyśmy zadowolić się przestrzenią sRGB, albo dopłacić co najmniej 1,5 tysiąca. Jakość wykonania jak i samo wyświetlanie kolorów nie budzi zastrzeżeń, minusem są na pewno uciążliwe menu i brak możliwości zastosowania kalibracji sprzętowej, co utrudnia korzystanie z monitora. Z pewnością polecić można więc tym osobom, którym zależy na wysokiej rozdzielczości, szerokim zakresie kolorów i o stosunkowo ograniczonym budżecie. W swojej broszurze Philips podaje, że To idealny wybór dla wymagających projektantów pracujących z oprogramowaniem CAD/CAM, grafików korzystających z aplikacji 3D czy finansistów używających na co dzień dużych arkuszy kalkulacyjnych.
, co zdaje się być częściowo zgodne z moimi odczuciami.
Z całkowicie subiektywnej perspektywy, jeśli miałabym podjąć decyzję o zakupie jeszcze raz, mając do wyboru te dwa ekrany, które na marginesie kosztowały prawie tyle samo, zdecydowałabym się jednak na mój aktualny sprzęt.
Sprzęt do recenzji udostępniła firma Philips. Sprzęt nie został jeszcze wypuszczony do szerokiej sprzedaży.