Okładka artykułu Najczęstsze błędy podczas składu e-booków — 4 problemy, których lepiej unikać
Poradniki

Najczęstsze błędy podczas składu e-booków

4 problemy, których lepiej unikać

Zdjęcie autora Dominik Jańczak
0

Rewolucja cyfrowa od dawna jest faktem bezdyskusyjnym. Choć możemy być raczej spokojni o pozycję druku w kontekście branży DTP, to warto zaznaczyć, że równolegle bardzo dynamicznie rozwija się rynek e-publikacji. Ta stała tendencja zaowocowała m.in. tym, że większość nowości wydawniczych posiada swoją wersję epub lub mobi. Jednak apogeum „szału” na e-książki nastąpiło podczas pandemii COVID-19.

Według danych Empiku niektóre kategorie wydawnicze e-booków zanotowały astronomiczne wręcz wzrosty sprzedaży (w grupie czytelników w wieku 15-18 lat było to +200%, a kategoria książek dla dzieci +300% [1]). Jeżeli zatem zajmujecie się składem publikacji wielostronicowych, musicie być gotowi na to, że klienci coraz częściej będą pytać o to, czy przygotujecie dla nich coś więcej niż tylko zwykły PDF wersji drukowanej danej pozycji wydawniczej.

Głównym wyróżnikiem pełnoprawnych wydań cyfrowych jest to, że są one płynne (ang. reflowable). Będąc nieco bardziej precyzyjnym, poprawne przygotowane pliki tego typu (ich główne formaty to epub i mobi) stosują ponowne wlewanie tekstu, który dopasowuje się do urządzenia, z którego korzysta użytkownik. E-książka będzie zatem wyglądała zupełnie inaczej po uruchomieniu jej na smartfonie, a inaczej na tablecie czy czytniku e-booków. Płynny układ treści dostosuje się do przekątnej wyświetlacza używanego sprzętu, aby odbiorca odczuwał jak największy komfort z czytania. Ponowne wlewanie tekstu pozwala również na zwiększanie i zmniejszanie wielkości liter w zależności od preferencji użytkownika. To podstawowy wyróżnik e-booków, choć ciekawych funkcjonalności dodatkowych jest oczywiście cała masa. Dziś będziemy jednak mówić o podstawach, a konkretniej o najczęstszych błędach, jakie popełniają osoby, które przygodę ze składem e-booków dopiero zaczynają. Skąd o nich wiem? Po pierwsze sam kiedyś byłem nowicjuszem, a po drugie aktywnie uczestniczę w życiu kilku facebookowych grup graficznych, gdzie e-bookowa lista przebojów, jeśli chodzi o rozterki, pomyłki i zgrzytanie zębami, powtarza się regularnie. Przed Wami cztery najczęstsze błędy w składzie e-książek.

Dokładne kopiowanie layoutu

Do branży DTP nie dotarło jeszcze znane z programowania podejście mobile first. My, graficy DTP, projektujemy przede wszystkim do druku. Dopiero później konkretny materiał dostosowujemy do wykorzystania na urządzeniach mobilnych. Stąd pierwszy błąd – pozostawienie w e-booku wszystkich elementów projektu drukowanego. Jest to o tyle niepożądane, że numery stron czy żywe paginy w e-książkach mogą jedynie utrudnić czytelnikowi korzystanie z publikacji. Wiąże się to z tym, o czym już mówiłem – im większe urządzenie, tym mniejszej „liczb ekranów” będzie potrzebował e-book, aby zaprezentować odbiorcy cały materiał. Dodatkowo czytelnik może zażyczyć sobie czytać daną książkę, wyświetlając na ekranie bardzo duży rozmiar liter. To wszytko sprawia, że takie elementy jak żywe paginy czy numery stron przestają pełnić swoją funkcję i należy usunąć je z projektu. Programy do wyświetlania e-booków zapamiętują miejsce, w którym czytelnik zakończył swoją lekturę. Może on dla pewności korzystać także z opcji zakładki.

Rys. 1. Spis treści profesjonalnie przygotowanego e-booka. Zauważ, że poszczególne rozdziały są klikalne i mogą przenieść czytelnika bezpośrednio do danego fragmentu, ale nie mają przypisanych numerów stron. Źródło: fragment pokazowy e-publikacji „Ja, inkwizytor. Przeklęte przeznaczenie”, wydawnictwo Fabryka Słów
Spis treści profesjonalnie przygotowanego e-booka. Zauważ, że poszczególne rozdziały są klikalne i mogą przenieść czytelnika bezpośrednio do danego fragmentu, ale nie mają przypisanych numerów stron. Źródło: fragment pokazowy e-publikacji „Ja, inkwizytor. Przeklęte przeznaczenie”, wydawnictwo Fabryka Słów

Braki w ostylowaniu

Na Facebooku odezwał się do mnie kiedyś zrozpaczony młody chłopak, który przygotowywał swojego pierwszego e-booka. W Adobe InDesign pracował z dużą swobodą, ale nigdy wcześniej nie przygotowywał e-publikacji. Okazało się, że po eksporcie do formatów epub i mobi „znikały mu niektóre odstępy”. Rzut oka wystarczył, abym zdał sobie sprawę, w czym tkwi problem, bo sam się kiedyś z nim borykałem. Odstępy, które „zniknęły”, zostały wbite do programu ręcznie przy pomocy klawisza Enter, a nie zdefiniowane w stylach akapitowych. O ile w druku nie ma z tym problemu, ponieważ wydrukuje się (zwykle) to, co widzimy na ekranie, to przy e-bookach sprawa nie jest już taka prosta.

Zapamiętajcie – jeżeli coś nie zostało zdefiniowane w stylach akapitowych, to zostanie zignorowane przez czytniki e-booków. Tej zasady nie obejdziemy, nie ma takiej możliwości. Dlatego przed eksportem do formatu epub lub mobi sprawdźcie dokładnie, czy całe ostylowanie tekstu zostało zdefiniowane w stylach akapitowych, a także czy nie macie gdzieś przesłonięcia któregoś ze stylów akapitowych.

Panel inspekcji wstępnej w Adobe InDesign pozwala na znalezienie przesłonięć w stylach akapitowych w całym dokumencie
Panel inspekcji wstępnej w Adobe InDesign pozwala na znalezienie przesłonięć w stylach akapitowych w całym dokumencie
Plusik przy nazwie stylu akapitowego wskazuje na przesłonięcie stylu akapitowego. Oznacza to, że stylowanie danego fragmentu zostało zmodyfikowane, ale projektant nie zapisał go w żadnym ze stylów akapitowych. Przycisk zaznaczony większym czerwonym kółkiem pozwala na usunięcie przesłonięcia stylu akapitowego
Plusik przy nazwie stylu akapitowego wskazuje na przesłonięcie stylu akapitowego. Oznacza to, że stylowanie danego fragmentu zostało zmodyfikowane, ale projektant nie zapisał go w żadnym ze stylów akapitowych. Przycisk zaznaczony większym czerwonym kółkiem pozwala na usunięcie przesłonięcia stylu akapitowego

Problemy z kolejnością obrazów i tekstu

Zapewne niejeden grafik odczuł sporą konsternację, kiedy po wyeksportowaniu pliku książki do formatu epub odkrył, że wszystkie obrazy/grafiki/wykresy zostały wyrzucone na sam koniec publikacji i znajdują się po tekście zasadniczym. Problem ten bierze się z tego, że każdy kolejny „luźny” element składu e-pub lub mobi rozumie jako osobny wątek, które układa w czytniku zgodnie z kolejnością ich pojawiania się w pliku IDD. Zatem na początku znajdzie się niezależna ramka ze spisem treści, następnie strony tytułowe. Później oczywiście zaczyna się tekst zasadniczy książki i to on całościowo zostanie zaprezentowany czytelnikowi w dalszej kolejności. Jeżeli obrazy składaliśmy w osobnych ramkach, pojawią się one po tekście zasadniczym – w kolejności, w której umieściliśmy je w składzie.

Jak rozwiązać ten problem? Każdą z grafik wystarczy zakotwiczyć w wybranym przez nas miejscu w wątku zasadniczym. To rozwiąże nasze problemy z materiałem ilustracyjnym w e-booku. Przynajmniej częściowo. Pamiętajcie też, aby przed eksportem upewnić się, że Wasz tekst zasadniczy (lub jego poszczególne części) są połączone w jeden wątek tekstowy.

Poprzestawanie na eksporcie pliku z InDesign

Zapewne zauważyliście już, że logika e-booków, czyli formatów e-pub i mobi, znacząco różni się od mechaniki klasycznych dokumentów przygotowywanych w programach graficznych. Z czego wynikają różnice? Przede wszystkim z tego, że pliki epub i mobi to tak naprawdę pliki html z ostylowaniem zapisanym w arkuszach CSS. Dlatego też dla profesjonalnego projektanta e-publikacji praca nigdy nie kończy się na wyeksportowaniu materiału z programu InDesign. Konieczne jest dopracowanie plików epub na ich głębokim poziomie (HTML+CSS). Niektórzy specjaliści mówią w tym kontekście o „dostrajaniu” plików. Jak to zrobić? Najlepiej użyć któregoś z profesjonalnych edytorów języka HTML. Ja do pracy nad e-publikacjami szczerze polecam program Sigil (znam grafików, którzy e-publikacje składają bezpośrednio w tym narzędziu). Niestety, aby przygotować profesjonalnego e-booka, będziemy musimy co najmniej rozumieć kod HTML, aby rozwiązać pewne problemy, z którymi InDesign nadal sobie nie radzi, np. dobrać odpowiednie skalowanie obrazów na różnych ekranach.

 Sigil – edytor e-booków. To darmowe oprogramowanie typu open source. Możemy przełączać się z edytora kodu HTML (jak na screenie) do interfejsu wizualnego z przyciskami podobnymi do edytora tekstu Word. Źródło: softpedia.com
Sigil – edytor e-booków. To darmowe oprogramowanie typu open source. Możemy przełączać się z edytora kodu HTML (jak na screenie) do interfejsu wizualnego z przyciskami podobnymi do edytora tekstu Word. Źródło: softpedia.com

Podsumowanie

Powyżej omówiłem najczęściej występujące błędy w składzie e-booków. Wskazałem także kierunki, w których powinniście poszukiwać rozwiązań. E-publikacje mogą zdawać się czymś skomplikowanym, szczególnie na początku. Są one jednak integralnym już elementem rynku wydawniczego w Polsce, zatem powinniśmy posiadać na ich temat przynajmniej podstawową wiedzę. Życzę Wam powodzenia w odkrywaniu pasjonującego świata składu e-booków!

[1] Polacy czytają więcej. Wzrasta zainteresowanie e-bookami i audiobookami, https://news.empik.com/91512-polacy-czytaja-wiecej-wzrasta-zainteresowanie-e-bookami-i-audiobookami.

To może Cię zainteresować