Okładka artykułu W pułapce darmowych fontów — Na co zwrócić uwagę dobierając odpowiedni krój?
Poradniki

W pułapce darmowych fontów

Na co zwrócić uwagę dobierając odpowiedni krój?

Zdjęcie autora Aleksandra Tulibacka
0

Jeśli jesteście z nami od dłuższego czasu i zaglądacie na Grafmag regularnie, z pewnością znacie nas nie tylko z artykułów, ale także (a niektórzy pewnie przede wszystkim) z darmowych materiałów, w szczególności jednej z bardziej popularnych serii – darmowych fontów z polskimi znakami.

Wyszukuję, kolekcjonuję i publikuję je w artykułach już dobrych parę lat, dlatego dzisiaj – w ramach swego rodzaju podsumowania – chciałabym podzielić się z Wami kilkoma wskazówkami na temat ich dobierania, oceniania jakości i podchodzenia do wykorzystywania w projektach.

Zarówno darmowe jak i płatne kroje mają swoje plusy i minusy. Niestety – w tych darmowych minusów jest często nieco więcej, dlatego jeśli macie możliwość – pomyślcie o budowie własnej bazy płatnych fontów. O tym jak zrobić to z głową, pisałam w jednym z wcześniejszych artykułów.

Oczywiście z drugiej strony – kroje płatne nie są bez wad, a co więcej – niektórzy klienci po prostu nigdy nie będą mogli sobie na nie pozwolić. W takim wypadku dobre, darmowe fonty są wybawieniem i nie ma niczego złego w ich wykorzystywaniu. W mojej opinii sprawdzają się świetnie przede wszystkim w projektach przygotowywanych na potrzeby sieci, w szczególności na stronach internetowych. Jest tak przede wszystkim ze względu na licencje na jakich udostępniane są płatne alternatywy. Obecnie większość z serwisów i firm sprzedających webfonty udziela licencji w zależności od ruchu. Teoretycznie nie ma w tym nic złego i jest to dość uczciwe, rodzi jednak pewne problemy, jeśli stronę naszego klienta zacznie odwiedzać nagle dużo więcej osób albo jeśli już teraz cieszy się ona dużą popularnością, która nie do końca odbija się na wynikach finansowych. Z problemem tym borykają się przede wszystkim twórcy internetowi, blogerzy, którzy z łatwością przekraczają minimalne progi ustalane przez serwisy sprzedające fonty i „wskakują” na wyższe stawki, chociaż wcale nie muszą na swojej twórczości szczególnie wiele zarabiać.

Alternatywnie - korzystając z darmowych krojów na stronach internetowych możemy spokojnie załączać je nie obawiając się, że zwiększający się ruch (oprócz dania nam satysfakcji) zmusi nas albo naszego klienta do dodatkowych nakładów finansowych. Sytuacja rosnącej wraz z ilością użytkowników ceny kroju może być też ciężka do wytłumaczenia klientowi, który nie jest aż tak świadomy i nie do końca rozumie funkcjonowanie licencji.

Darmowe kroje są też bardzo dobrą opcją dla wszystkich twórców, którzy pracują nad rozwiązaniami udostępnianymi szerszemu gronu projektantów - jak chociażby systemy identyfikacji miejskich. W takim wypadku płatny font zmusza klienta do udostępnienia plików z fontem (a więc posiadania licencji pozwalającej mu na to), co często jest problematyczne i w ostateczności doprowadza do wykorzystywania kilku różnych krojów na potrzeby jednego projektu.

Jak więc widzicie – darmowe kroje mają sporo zalet i czasem nie sposób pracować bez nich. Jak więc pobrać ten najbardziej odpowiedni i na co właściwie uważać? W tym wypadku chciałabym zwrócić Waszą uwagę na dwa aspekty – jakość oraz popularność fontu. Zacznijmy od jakości.

Polskie znaki to nie wszystko

Darmowe kroje, szczególnie te, które nie wychodzą spod ręki profesjonalnych twórców potrafią być bardzo niedopracowane. Z jednej strony mamy oczywiste przykłady – dziwne i koślawe litery, które wyłapiemy na pierwszy rzut oka. Z drugiej jednak często zdarzają się także ukryte błędy i problemy, które możemy przeoczyć.

Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest sprawdzenie czy krój posiada wszystkie znaki niezbędne do zapisania tekstów w języku, w którym tworzymy projekt. Na potrzeby tego artykułu założę, że pracujemy po Polsku. W takim wypadku powinniśmy sprawdzić, czy font zawiera pełen polski alfabet oraz podstawowe znaki wykorzystywane w naszym języku. Najczęstszymi brakami z jakimi spotykam się tworząc zestawienia z darmowymi fontami jest nieobecność litery „ł” oraz charakterystycznego dla naszego języka, dolnego cudzysłowu. Zdarza się też czasem, że font posiada wielkie odmiany polskich liter, jednak nie ma małych (lub odwrotnie). W temacie polskich znaków warto sprawdzić nie tylko czy są, ale też jak wyglądają. Projektowanie znaków innych języków to często dla twórców fontów coś, co traktują po macoszemu, dlatego bardzo często w darmowych krojach możemy odszukać „dziwnie” doklejone „ogonki”. Najprostszym rozwiązaniem, które pozwoli nam wyłapać tego typu błędy jest przygotowanie sobie pliku, w którym testujemy fonty. Dodatkowo nieoceniona jest także praca na docelowych tekstach albo chociaż takich w danym języku. Dzięki temu wyłapiemy drobne problemy jak niepoprawne łączenia znaków czy ich dziwne kształty przy dużym lub małym stopniu.

Kolejną rzeczą jaką należy wziąć pod uwagę jest wyświetlanie się fontów w przeglądarce. W tym wypadku zwrócić musimy uwagę zarówno na to jak krój wygląda zapisany dużym jak i małym stopniem pisma (w obu przypadkach czekać nas może zaskoczenie, ale oczywiście z małym krojem problemów zazwyczaj jest więcej). Rozwiązaniem jest po prostu testowanie, przy czym nie zawsze brzydkie wyświetlanie się fontu na Google Fonts skazuje go na porażkę. Bardzo często satysfakcjonujące efekty osiągniemy testując różne ustawienia w generatorach fontów takich jak FontSquirrel. Z ciekawostek związanych z płatnymi fontami – perfekcyjnie wygładzony krój osiągniemy generując sobie odpowiednią wersję po zakupieniu jej na MyFonts.

Oprócz samego renderowania, problemem może okazać się także wyrównanie fontu względem innych – i linii bazowej.

Za dużo dobrego może zaszkodzić

Wyłapanie i wyeliminowanie z naszych projektów słabej jakości fontów nie jest trudne i z pewnością sobie z tym poradzicie. Na projektantów czeka jednak jeszcze jedna - zdecydowanie bardziej groźna pułapka, jaką jest nadużywanie fontów, a mówiąc szerzej – opatrzenie się ich szerokiemu gronu odbiorców. Problemy stwarzają tutaj zarówno kroje bardzo charakterystyczne (jak chociażby będący na każdym szyldzie kilka lat temu Lobster), jak i wysokiej jakości darmowe kroje, które po prostu są na tyle dobre, że warto z nich korzystać i projektanci masowo to robią. Mówię tutaj o takich przykładach, jak Roboto, Lato czy Open Sans. Oczywiście płatne kroje nie są uodpornione na ten problem, jednak mimo wszystko ich użytkowników jest o tyle mniej, a wybór jest o tyle większy, że opatrzenie się danego fontu dotyczy jedynie takich klasyków jak Helvetica czy Girloy (które nawet będąc bardzo popularnymi, „bronią się” w projektach).

Dlaczego to taki problem? Jakiś czas temu w rozmowie z klientem usłyszałam, że projekt zaproponowany przez innego grafika wydaje mu się zbyt „szablonowy” i chciałby czegoś bardziej „autorskiego”. Po dłuższej rozmowie i pogłębieniu tematu okazało się, że szablonowość ta wynika z niczego innego, jak zastosowania jednego z wymienionych wyżej krojów. Klient wyłapał ten problem oczywiście bez świadomości skąd się on bierze, pokazuje to jednak, że nawet osoby postronne zauważają pewne trendy i odbierają je mimowolnie. To spora pułapka, w którą łatwo wpaść, bo stawiając na sprawdzone rozwiązania wydaje nam się, że podejmujemy najlepszy wybór.

Sytuacja z fontami typu Roboto, Lato czy Open Sans ze względu na ich uniwersalny kształt i wciąż większą „konkurencję” jest o wiele lepsza niż ta, która dotyczy chociażby naszego kroju nagłówkowego – Montserrat. Po jego wprowadzeniu był to jeden z niewielu darmowych fontów geometrycznych i bardzo szybko skradł serca projektantów zalewając Internet. Podobnie jest z resztą z jego alternatywą – krojem Poppins czy ciekawą rodziną szeryfową – Playfair Display. Wszystkie te propozycje znaleźć możecie na ogromnej ilości stron, w większości szablonów oraz narzędzi do szybkiego projektowania. Sprawia to, że (niestety) projekty wykonane z ich wykorzystaniem potrafią prezentować się po prostu tanio. Oczywiście nie zależy to tylko od fontu i dobrze zastosowany ciągle może prezentować się świetnie, jednak jeśli tworzycie nowy projekt - proponuję dwa razy zastanowić się zanim po nie sięgniecie (ja, pomimo początkowo dużej sympatii, staram się już tego nie robić).

Jak wybrać odpowiedni font?

Niestety nie ma złotego środka i zasad, które sprawią, że wybierać będziemy te kroje, które później nie staną się obiektem drwin, albo po prostu nie zaczną nas drażnić (tak niestety czasem mam). W takim wypadku postawić trzeba po prostu na rozwagę i nie przesadzać. Z jednej strony warto nie ograniczać się w projektowaniu do zamkniętej, dość krótkiej listy fontów. Przyszłości nie przewidzimy, więc w tym zakresie po prostu warto wziąć pod uwagę szczególnie to, aby unikać fontów które już w danym momencie są bardzo popularne. Warto także łączyć te popularne (i sprawdzone) rozwiązania z czymś bardziej charakterystycznym – poszaleć w nagłówku i przy tekstach o większym stopniu pisma, a na klasyki postawić w blokach dłuższych, mniejszych, gdzie bardziej zależy nam na czytelności niż na wywołaniu w odwiedzającym efektu WOW.  

Z drugiej strony – jeśli tworzymy minimalistyczne i oparte na typografii projekty, raczej powinniśmy postawić na fonty płatne (lub chociaż mniej znane). To one w znaczącym stopniu wyznaczać będą styl tworzonej strony i nadadzą jej charakter. Korzystając z opcji płatnych mamy większą szansę, że będzie on unikalny, nie stanie się uniwersalną formatką dla wszystkich firm z danej branży. Ponadto warto pamiętać, że nie tylko krój powinien zdobić projekt – odpowiednio dobrany układ, siatka i podejście do projektowania może sprawić, że nawet najbardziej oklepany font nabierze zupełnie nowego charakteru.

Inną kwestią jest z pewnością to, że powinniśmy eksperymentować i trzymać rękę na pulsie. Nowe fonty z polskimi znakami wyrastają jak grzyby po deszczu. Często staja się popularne zanim jeszcze znajdziemy je na Google Fonts – to bardzo dobry czas, aby zacząć z nich korzystać zanim zrobi to konkurencja. W tym zakresie polecam oczywiście naszą serię. Ja informacje o nich czerpię często z innych stron z materiałami dla projektantów i Behance. Oczywiście poszukiwania te wymagają od nas więcej wysiłku, kiedy jednak znajdziemy ten wymarzony krój, satysfakcja jest większa, a my dłużej możemy cieszyć się naszym odkryciem w samotności.

A jakie jest Wasze zdanie na temat darmowych fontów? Eksperymentujecie czy stawiacie jednak na klasyki?

To może Cię zainteresować