Karol Śliwka – twórca grafiki użytkowej, malarz, rzeźbiarz. Pracował dla największych polskich firm i instytucji, a podczas swojej ponad 60-letniej kariery zdobył około 90 nagród w konkursach związanych z grafiką użytkową.
O nim, jego pracach i twórczości w mniejszym lub większym zakresie słyszała prawdopodobnie cała graficzna brać. Z efektami twórczej działalności Karola Śliwki spotkaliśmy się jednak prawdopodobnie wszyscy - spod jego ręki wyszły między innymi znaki PKO BP, Biblioteki Narodowej czy Instytutu Matki i Dziecka, które w prawie niezmienionej formie funkcjonują w polskiej przestrzeni do dzisiaj. Odpowiada także za wiele opakowań, które kojarzyć można z czasami PRLu.
Ostatnio słyszy się o nim nieco częściej, także za sprawą cyklu inicjatyw Śliwka razy 3 za którą stoi między innymi Patryk Hardziej. W ramach niego 7 lipca otwarto w Muzeum Miasta Gdyni wystawę - Karol Śliwka. Polskie Projekty Polscy Projektanci, dzięki której i ja mogłam dokładniej poznać historię i dokonania tego niezwykłego artysty. Jeśli jesteście z Trójmiasta, albo będziecie w jego pobliżu – gorąco zachęcam do jej odwiedzenia.
Dla mnie wystawa ta była niemałym odkryciem – podróżując od planszy do planszy z jednej strony uderzało mnie to, jak wiele projektów, które kojarzyłam wyszło spod ręki tego twórcy, a z drugiej – jak sprytne i przemyślane są to kompozycje. Wiele z nich przyjmujemy bez większej refleksji, kiedy spotykamy się z nimi w życiu codziennym, pokazanie ich na wystawie daje pewną perspektywę i zmusza do głębszych przemyśleń. Większość okraszona jest także anegdotami czy informacjami, które przybliżają nam historię powstawania albo samego twórcę.
Zainspirowana tą wystawą i zaopatrzona w materiały wizualne i tekstowe od Patryka Hardzieja i Muzeum Miasta Gdyni (dziękuje!) postanowiłam nieco przybliżyć Wam sylwetkę tego artysty, przez wielu nazywanego legendą polskiej grafiki użytkowej.
Trudne początki
Karol Śliwka urodził się i wychował w małej miejscowości Harbutowice w województwie śląskim (obecnie według Wikipedii – 883 mieszkańców), w niezbyt zamożnej rodzinie, która utrzymywała się z pracy na roli. Był najstarszym spośród trójki rodzeństwa - tym, którego zadaniem według rodziców było dalsze prowadzenie gospodarstwa. W związku z tym jego zamiłowanie do sztuki nie było początkowo wspierane - szczególnie przez ojca. Karol Śliwka swój warsztat rozwijał czytając książki, jakie znalazł w śmietniku i ćwicząc na wszystkim na czym tylko dało się rysować (pierwsze linoryty tworzył drutem od parasola). W rozwoju na początku nie pomagał mu także los - w wieku trzynastu lat, podczas rozbrajania miny stracił jedno oko.
Jego zamiłowanie do sztuki i malarstwa było jednak silniejsze, więc pomimo przeciwności - upór i determinacja zaprowadziły go najpierw do szkoły artystycznej gdzie uczył się rzeźby, a później na Warszawską ASP, gdzie studiował malarstwo.
Na studia także dotarł nie bez problemów – brak środków finansowych o mały włos nie kosztował go szansy na naukę. Na drodze młodego jeszcze Karola Śliwki stanął głód, przez który zrezygnował z dokończenia procesu rekrutacyjnego. Jego szansę uratował jednak niebywały talent – pomimo przerwanej rekrutacji został przyjęty do szkoły i otrzymał stypendium oraz akademik.
Od malarstwa do grafiki użytkowej
Jego miłość do znaków zrodziła się jednak nieco później i wyrosła z… potrzeb finansowych. Stypendium, które otrzymał Karol Śliwka nie wystarczało na zaspokojenie jego potrzeb. W związku z tym poszukiwał możliwości zdobycia dodatkowych środków - rozwiązaniem okazało się projektowanie użytkowe. Najpierw tworzył okładki książek, później spróbował swoich sił w konkursach na znaki graficzne.
Po kilku spektakularnych zwycięstwach (w jednym z konkursów jego prace zajęły wszystkie trzy miejsca na podium i wyróżnienie), zaczął jeszcze bardziej interesować się tą dziedziną projektowania. Uczył się go głównie z zagranicznych książek, niemieckich i amerykańskich publikacji w których podpatrywał i próbował kopiować projekty innych twórców. Jak można przeczytać w wywiadzie, który przeprowadziła Anna Sańczuk dla Gazeta.pl, dużą rolę w jego rozwoju jako artysty odegrały także spotkania z kolegami po fachu i ówczesnymi mistrzami projektowania graficznego.
Analogowy warsztat
Znaki graficzne Karola Śliwki wyróżnia przede wszystkim zamiłowanie do minimalizmu, modernistyczne podejście i mnogość ukrytych znaczeń. Projekty, które tworzy nigdy nie są tylko obrazkami – zawsze nawiązują do omawianego tematu i zazwyczaj składają się z kilku elementów, które odpowiednio odczytane w pełni opisują działalność prowadzoną przez firmę jakiej dotyczą.
Podczas projektowania Karol Śliwka stara się dążyć do zminimalizowania stopnia skomplikowania grafiki przy równoczesnym zachowaniu pełni treści, którą powinien przekazać. Dzięki temu tworzy naprawdę ciekawe kompozycje, które równocześnie mają bardzo prostą formę. To proces, który z pewnością wymaga sporo czasu i przemyśleń, a jak w jednym z wywiadów wspomniał Patryk Hardziej - w swoich najbardziej płodnych czasach twórca ten potrafił zaprojektować nawet 20 prac w miesiącu!
Śliwka swoje znaki od zawsze kreślił na papierze – za pomocą ołówków, cyrkli, kanałków, tuszy i grafionu. Bez dostępu do współczesnych, cyfrowych narzędzi, artysta był w stanie stworzyć naprawdę misterne, zazwyczaj geometryczne kształty. Jak sam powiedział we wcześniej wspominanym już wywiadzie przeprowadzonym przez Annę Sańczuk - ja wszystko robiłem ręcznie! I się tego nie wstydzę, bo i dzisiaj na komputerze niektórzy nie mogą zrobić tego tak dokładnie, jak ja wtedy. – wspomina. Do dzisiaj Karol Śliwka stroni od komputera w pracy twórczej i dopiero na ostatnim etapie jego projekty są digitalizowane.
Portfolio, które widzimy codziennie
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych znaków, które zaprojektował Karol Śliwka jest charakterystyczne logo banku PKO. Zauważyć możemy w nim zarówno postać człowieka, jak i monetę wpadającą do skarbonki. Równocześnie sam znak jest akronimem, co dodatkowo dodaje mu uroku.
W portfolio Karola Śliwki znajdziemy zarówno projekty dla znanych firm i instytucji – jak Biblioteka Narodowa czy Instytut Matki i Dziecka, jak i mniejszych, lokalnych biznesów – jak chociażby firmy obuwnicze czy zakłady szewskie. To, co w tym wypadku jest bardzo ciekawe i wiele może nas nauczyć, to podejście artysty do zleceń. Niezależnie od tego, jak duże by ono nie było - projekt powstawał z odpowiednim przygotowaniem i dużą dozą przemyślenia i dokładności.
Jednym ze znaków, które lubię najbardziej jest logo Spółdzielni Pracy i Usług Odzieżowo Skórzanych. Łączy ono w sobie jednoznaczne i proste przesłanie (igła i okrąg, który symbolizuje powiększenie) z estetyczną formą graficzną.
W dobie wszechobecnego odświeżania i unowocześniania znaków te stworzone przez Karola Śliwkę w większości przypadków tego nie potrzebują. Ich prostota i przemyślana forma sprawiają, że są one uniwersalne, a co za tym idzie – także ponadczasowe.
Karol Śliwka nie ograniczał się jednak tylko do projektowania logo. W jego portfolio znajdziemy też opakowania czekolady Wedel, papierosów Syrena i Giewont czy kosmetyków Wars.
Człowiek
Na wystawie Karol Śliwka. Polskie Projekty Polscy Projektanci dodatkowo możemy poznać tego artystę jako człowieka. Skromnego, miłego pana o naprawdę imponującej historii. Z jednej strony pełnej przeciwności losu (problemów ze wzrokiem, możliwościami finansowymi) z drugiej z ogromną ilością szczęścia.
Jak sam powiedział w wywiadzie z Jowitą Lis z Jedenaste Studio - Jestem zodiakalną Wagą. I to jest tak, że szalka raz jest na dole, raz na górze. Tak było u mnie w życiu, szczęście oraz pech cały czas się wahały.
Myślę, że historia Karola Śliwki, to piękna lekcja dla wszystkich z nas - uczy ona, że nie ma znaczenia skąd jesteśmy i jaki mamy start. Jeśli czegoś bardzo chcemy i będziemy do tego dążyć - wszystko jest możliwe.