Ballada o dziewczynie to kolejna pozycja od wydawnictwa Karakter, dzięki której mamy możliwość obcować z polską sztuką użytkową Polski okresu PRL. Wywiad z mało znaną projektantką Ewą Frysztak przeprowadził Janusz Górski.
Książka do czytania czy do oglądania?
Ballada o dziewczynie została wydana w dosyć niewygodnym, albumowym formacie 230 mm × 280 mm i ma 168 stron, zabezpieczonych twardą oprawą. Na okładce znalazła się reprodukcja jednej z prac artystki, na którą zgrabnie wkomponowano tytuł. Papier delikatnie śliski, ale dobrany zdaje się przede wszystkim po to, by wyeksponować duże, kolorowe ilustracje.
W środku oprócz reprodukcji prac projektantki znajdziemy również jej zdjęcia z czasu młodości i pracy zawodowej oraz – oczywiście – zapis rozmowy. Tekst czyta się błyskawicznie, ponieważ litery są ogromne. To może niektórym przeszkadzać, ale w szaleństwie jest metoda. Zauważmy bowiem, że dzięki temu zabiegowi rozmowa przeplata się z ilustracjami i – co nie zdarza się często – obrazki znajdują się obok tego fragmentu rozmowy, którego dotyczą. Dostajemy zatem płynną i barwną opowieść i nie mam tu na myśli wyłącznie kolorów na reprodukcjach.
Wywiad
Ewa Frysztak jest postacią dosyć tajemniczą, trudno znaleźć jej biogram w internecie. W roku 2019 pojawiła się o niej informacja z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku podaje, że Ewa Frysztak-Szemioth urodziła się w 1930 roku i wraz z rodziną musiała uciekać z Wadowic. Na kanale History Polska można z kolei obejrzeć krótki film, na którym projektantka wspomina wojnę. Oczywiście nic nam to nie mówi o jej pracy, a to – na szczęście – najbardziej interesuje autora recenzowanej książki.
Rozmowa, która stanowi treść tej publikacji przypomina zapis spotkania starych znajomych. Górski pyta artystkę o jej wykształcenie, kolejnych mężów i znajomych „z branży” (tych znacznie bardziej znanych niż ona) oraz projekty. Komentuje wykonywane przez nią prace, nie szczędząc przy tym pochwał. Porównuje ją do kolegów z wydawnictw i stara się ją nakłonić do oceny ich pracy, co nie do końca mu się udaje. Czasami ciągnie ją za język, kiedy ta odmawia komentarza.
Treść podzielona jest na rozdziały, z których pierwszy dotyczy życia osobistego, a kolejne pracy zawodowej (np. Książki dla dorosłych do 1961 roku, Plakaty, Karty pocztowe). W poszczególnych rozdziałach tematu trzymają się w zasadzie najbardziej ilustracje, ponieważ rozmowa między Górskim a artystką przeprowadzona jest płynnie. Nie ma wrażenia przeskakiwania z tematu na temat.
Ballada o dziewczynie w udany sposób wprowadza czytelnika w świat projektantów graficznych lat pięćdziesiątych XX wieku. Zerka niejako za kulisy pracy artystów tworzących wówczas na zlecenie wydawnictw, instytucji itp. Sama Ewa Frysztak nie jest tutaj gwiazdą (choć jej plakaty podobno osiągają zawrotne ceny na rynku amerykańskim). W całej rozmowie zachowuje skromność, pewien dystans do swojej pracy, z sympatią wspominając ludzi, z którymi przyszło jej pracować. Można odnieść wrażenie, że swoją pracę odbierała bardziej w kategoriach rzemiosła, choć nie brakuje w rozmowie stanowczych deklaracji odnośnie projektów, które niewłaściwie jej przypisano.
Jeśli chodzi o warstwę tekstową, to zdecydowaną wartością tej książki jest pewnego rodzaju bliskość, którą można odczuć w trakcie czytania. Janusz Górski maluje nam portret pracowitej, spokojnej artystki. Jest to opowieść osobista, wpisana w świat polskiego projektowania, ale też taka, w której unika się zbytnich konfrontacji z polityką.
Jeśli chodzi o projekty, to nie ukrywam, że ja nie należę do fanów grafiki użytkowej PRL-u, ale to już kwestia gustu. Jestem pewna, że olbrzymia ilość czytelników sięgnie po tę książę właśnie z powodu ilustracji. Pod tym względem jest to album unikalny. Wszystkie reprodukcje zostały dokładnie opisane i zestawione tematycznie. Dla miłośników polskiej sztuki książkowej jest to pozycja obowiązkowa.
Czy warto?
Miałam to szczęście, że Ballada o dziewczynie trafiła w moje ręce we właściwym momencie, a dokładnie po tym jak przeczytałam Czerwonego montera Piotra Rypsona, czyli historię życia innego projektanta graficznego tworzącego w tym samym okresie. Obie te książki różni całkowicie inne podejście do tematu. W przypadku Ballady o dziewczynie mamy do czynienia nie tyle z kroniką zdarzeń, a właśnie komentarzem, którego tak bardzo brakowało mi w Czerwonym monterze.
Myślę, że Ballada o dziewczynie to pozycja dla tych, którzy lubią czytać rozmowy z artystami, ale takie od serca, nie „ustawione”, z przekleństwami. Sam wywiad czyta się szybciutko, dlatego sądzę, że najbardziej spodoba się ona czytelnikom, którzy lubują się w oglądaniu polskich projektów z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku.
Balladę o dziewczynie kupicie za 59 zł, na stronie wydawnictwa Karakter książka jest w cenie promocyjnej 49 zł.
Książkę do recenzji dostarczyło nam wydawnictwo Karakter.