Bamboo Spark, to wyjątkowe urządzenie firmy Wacom, które stosunkowo niedawno weszło na nasz rynek. Łączy ono w sobie możliwości tradycyjnych tabletów graficznych z wygodą korzystania z notatników w tradycyjnej – papierowej formie. Oprócz tego jest po prostu bardzo ciekawym gadżetem, który będzie się świetnie prezentował w naszych rękach i na naszych kolanach.
Pierwsze wrażenie
Jeśli choć trochę fascynujecie się nowoczesnymi technologiami i „kręcą” Was nietypowe i wychodzące poza ustalone reguły urządzenia, to z pewnością, tak jak mnie, zainteresował Was Bamboo Spark. Podobnie jak większość urządzeń od Wacom – także to robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Sprzęt wykonany został z należytą starannością, z dobrej jakości materiałów i bazuje na estetycznym projekcie. Z pewnością nikt z Was nie powinien wstydzić się wyciągnąć go na uczelni czy spotkaniu z klientem.
Co zawiera opakowanie?
Stylowe (jak zwykle), białe opakowanie zawiera w sobie wszystko to, czego możemy potrzebować podczas pracy z naszym cyfrowym notatnikiem. Jest to:
- etui z wbudowanym oprogramowaniem,
- długopis do wprowadzania danych,
- notes 30 kartkowy z wyrywanymi stronami,
- kabel USB,
- 2 wymienne wkłady wraz z pęsetą do ich wyciągania,
- instrukcję obsługi.
Warto zastanowić się nad eksploatacją wykorzystywanego sprzętu, ponieważ jak to ma w przypadku klasycznych rozwiązań – zarówno notes jak i atrament w długopisie mają tendencję do kończenia się. W przypadku papieru, nie ma większego problemu – urządzenie świetnie radzi sobie z każdym notesem w formacie A5, na ten domyślny można też nałożyć złożone na pół kartki A4 (twórcy polecają, aby nie przekraczały one 50 kartek), gorzej będzie niestety z wkładami do długopisów, bo tych nie zastąpimy niczym standardowym. Dostępne w pakiecie dwa wkłady z pewnością wystarczą na jakiś czas, później należy przygotować się na wydatek rzędu 100 zł za 5 sztuk. Zgubiony długopis będzie kosztować nas około 150 zł.
Budowa
Jak już wcześniej wspomniałam – materiały wykorzystane do stworzenia Bamboo Spark są na najwyższym poziomie i całość prezentuje się znakomicie. Okładka obłożona została materiałem, który nieco przypomina te wykorzystywane do szycia kurtek przeciwdeszczowych, co pozwala myśleć, że nie pobrudzi się on nam zbyt szybko, a nawet jeśli tak się stanie – z niewielką ilością środków będziemy mogli doprowadzić go do stanu reprezentacyjnego. Samo etui możemy zamknąć za pomocą gumowego zaczepu i haczyka.
Wnętrze notatnika obłożone jest natomiast delikatnym, matowym materiałem, który jest bardzo przyjemny w dotyku, ale zdecydowanie łatwiej będzie go pobrudzić. W modelu, który testuję znajduje się kieszeń na urządzenie mobilne, zaczep na długopis, miejsce na notatnik praz przycisk i dwie diody za pomocą którego komunikujemy się z oprogramowaniem.
Instalacja
Do korzystania z Bamboo Spark potrzebujemy dowolnego urządzenia mobilnego na którym zainstalowana została odpowiednia aplikacja (obecnie jest to Wacom Inkscape, dostępny na iOS, Android i Windows Phone). Następnie należy połączyć szkicownik ze swoim telefonem z pomocą krótkiego kreatora. Połączenie to jest bardzo proste i dość niezawodne – robiłam to kilkukrotnie i nigdy nie było najmniejszych problemów.
W ustawieniach aplikacji Inkscape możemy zmienić orientację urządzenia względem telefonu i włączyć bądź wyłączyć synchronizację w tle. Oprócz tego, po zapisaniu rysunku możemy go edytować oraz udostępnić – na przykład przesyłając na maila, albo korzystając z chmury Wacom.
Dane zapisywane są na Bamboo Spark po kliknięciu w środkowy przycisk – wtedy też automatycznie przesyłane są one do naszego urządzenia (jeśli włączyliśmy synchronizację automatyczną). Działanie to jest łatwe i działa bez najmniejszych problemów – w tak prosty sposób, że początkowo szukałam bardziej skomplikowanych opcji przesyłania.
Użytkowanie
Korzystanie z Bamboo Spark jest stosunkowo komfortowe i przyjemne, o samym komforcie w dużej mierze decyduje długopis, który jest dość lekki i wykonany z przyjemnego materiału, dobrze leży w dłoni. Rozwiązanie jakim jest Spark dedykowane jest raczej dla studentów i wszystkich osób, które notują i chcą swoje myśli szybko przenieść na ekran komputera, a nie dla projektantów, którzy wymagają świetnej jakości, stąd długopisowi bliżej do piórka Intuosa, niż Intuosa Pro (co mogłoby być uciążliwe podczas całego dnia pracy na nim, trudno mi jednak wyobrazić sobie po co ktoś miałby to zrobić).
Przejdźmy jednak do najistotniejszej kwestii, jaką są same wyniki pracy ze sprzętem i dokładności urządzenia. Z moich obserwacji wynika, że tego cyfrowego notatnika z dużą wygodą możecie używać do notatek i szkicowania prostych rysunków (na przykład pomysłów na logo), nie nada się on jednak do tworzenia bardziej artystycznych ilustracji, czy portretów.
Jak widać powyżej – grafika, którą otrzymałam z programu Inkscape oraz mój rysunek długopisem są dość podobne – nie zauważymy tutaj dużych przesunięć czy dziwnych zachowań piórka. Co prawda całość nie jest idealnym odwzorowaniem 1:1, nie widać także tonacji nacisku, ale na potrzeby prostych grafik rozwiązanie to spisze się bardzo dobrze. Dla porównania warto zerknąć jak wypadały rysunki za pomocą Inkling.
Kolejny, bardziej prozaiczny sposób, pokaże nam wszystkie silne i słabe strony urządzenia. Na początek jednak warto wspomnieć, że część problemów może być widoczna z powody niepoprawnego nałożenia na siebie grafik, więc postarajcie się nie zwracać uwagi na przesunięcia.
To, co rzuca się w oczy przede wszystkim, to niedociąganie przez urządzenie cienkich, delikatnych linii, które na szkicu zaczynają się rozjaśniać – to istotna rzecz, którą warto wziąć pod uwagę podczas rysowania, aby oszczędzić sobie zawodu. Poza tym zarówno linie proste jak i łuki odwzorowane zostały dość dobrze – nie są ani sztucznie wygładzone, ani nie widać na nich schodków i zniekształceń.
Na poniższym filmiku możecie zobaczyć jak Spark przeszedł test znacznie bardziej skomplikowanej grafiki.
Ostatnim testem, na który należy zwrócić uwagę jest zwykłe pisanie – zarówno to szybkie, jak i wolniejsze. W tym wypadku sprzęt zdaje go bardzo dobrze i chociaż znaki są nieco zniekształcone, całość jest wystarczająco czytelna, aby można było sprzętowi zaufać i nie martwić się, że cała praca pójdzie na marne. Jest to z pewnością dobre urządzenie do notowania i szkicowania prostych treści, które nie wymagają dokładności.
Oprócz klasycznego rysowania, urządzenie to zapisuje także kolejność tworzonych przez nas linii, co pozwala nam na prześledzenie procesu.
Wszystkie stworzone ilustracje i teksty zapisać możemy w kilku formatach – PNG (czarny tekst na przezroczystym tle), PDF (jako wektor z którego zrzut widzicie poniżej) oraz WILL – format własny oprogramowania, który zawiera wbudowaną informację o procesie powstawania grafiki opisaną powyżej.
Ocena końcowa
Wacom, wypuszczając Bamboo Spark zdecydowanie mnie zainteresował, a po testach sprzętu – nie zawiódł. Urządzenie to jest wygodne, użyteczne i daje nam dokładnie to, czego oczekujemy, a więc dobrej jakości notatki i szkice w formie cyfrowej. Notatnik jest wygodny i ładnie zaprojektowany – idealnie nadaje się więc zarówno dla początkujących i studentów, jak i przedstawicieli większych firm, którzy muszą odpowiednio prezentować się na spotkaniach biznesowych. Jakość odwzorowania linii znacząco odbiega od tej do której jesteśmy przyzwyczajeni przy tabletach Wacom, to urządzenie jest jednak zdecydowanie inne, nie możemy więc wymagaż tego w aż takim stopniu.
W tym momencie warto zastanowić się do kogo kierowany jest ten sprzęt i co ważniejsze – komu tak naprawdę mógłby się przydać. W mojej opinii gama potencjalnych odbiorców jest szeroka, szczególnie ze względu na znacznie niższą niż w momencie wypuszczenia na rynek cenę (obecnie można zakupić go już za niecałe 400 zł). Pierwszą grupą, której Spark zdecydowanie się przyda są studenci i niekoniecznie muszą to być ci, którzy uczą się grafiki. Sprzęt ten dobrze nadaje się do cyfrowego notowania i o ile przenoszenie samego tekstu na papier jest nieco przerostem formy nad treścią, o tyle w przypadku wykresów i szkiców (matematycznych, fizycznych, budowlanych), może okazać się bardzo przydatne.
Drugą grupą do gustów której Spark mógłby trafić jesteśmy oczywiście my – graficy, projektanci, ilustratorzy, czyli wszyscy ci, których nieodłącznym elementem życia jest szkicowanie w różnych formach. Za pomocą tego elektronicznego notesu możemy stworzyć makietę strony internetowej, pierwsze wersje logo czy ilustracji i pokazać je w ciekawej i ładnej formie zarówno naszym współpracownikom, jak i klientowi, a przy okazji także przenieść do swojego programu graficznego.
Urządzenie to przyda się także osobom kierującym projektami i komunikującym się z klientem. Z jego wykorzystaniem można omówić wizję i zanotować ją krok po kroku. Nachodzące na siebie animacje, efekty po najechaniu i rozwijane okna to coś, co ciężko przekazać na jednym, szybkim szkicu. Dzięki opcji osi czasu możliwe jest pokazanie tego w formie animacji, co znacznie jaśniej pokaże cel, jaki przyświecał autorowi, a przy okazji można będzie zaimponować zleceniodawcy nowoczesnymi technologiami.
Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić Bamboo Spark wszystkim tym, którzy w całości lub częściowo pasują do grup opisanych wyżej, szczególnie teraz, kiedy niektórzy z Was zapewne szukają firmowych wydatków na koniec roku.
Na koniec dobra informacja dla wszystkich tych, którym narobiłam smaku tą recenzją, bowiem testowany przeze mnie egzemplarz może być Wasz! Szczegóły po świętach na naszej stronie i Facebooku. Bądźcie czujni!