Okładka artykułu „Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja” — Recenzja książki Patryka Mogilnickiego
Recenzje

„Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja”

Recenzja książki Patryka Mogilnickiego

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Wydawnictwo Karakter regularnie rozpieszcza wielbicieli designu wprowadzając do swojej oferty książki pięknie napisane i zaprojektowane. Nie inaczej jest w przypadku publikacji o intrygującym tytule „Nie ma się co obrażać”, która zabiera nas w świat nowej polskiej ilustracji.

Pierwszy kontakt, to oczywiście okładka. Oprawa twarda, o miłej płóciennej fakturze z ilustracją zaprojektowaną przez Olę Niepsuj. Całość świetnie „leży” w ręku i dobrze układa się na półce z racji formatu 160×230 mm. W środku 320 w pełni kolorowych stron na dosyć cienkim kredowym papierze, ale o solidnej jakości, która nie rozczarowuje. Zawartość podzielona na 22 rozdziały, każdy poświęcony innemu artyście.

Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja

Bohaterowie publikacji to oczywiście przedstawiciele nurtu nowej polskiej ilustracji. A konkretnie: Karol Banach, Ada Bucholc, Dominik Cymer, Barbara Dziadosz, Zosia Dzierżawska, Ania Goszczyńska, Daniel Gutowski, Gosia Herba, Tymek Jezierski, Paweł Jońca, Izabela Kaczmarek-Szurek, Jan Kallwejt, Barek Arobal Kociemba, Michał Loba, Agata Marszałek, Paweł Mildner, Patryk Mogilnicki, Ola Niepsuj, Dawid Ryski, Maciej Sieńczyk, Marianna Sztyma, Magda Wolna.

Trzeba przyznać, że jest to mieszanka dosyć wybuchowa, bo każdy z wymienionych artystów ma wypracowaną własną estetykę i styl, kojarzony przez ludzi na całym świecie. O gustach się oczywiście nie dyskutuje, ale trudno jest uznać ilustracje w tej książce za tradycyjne, czy też „łatwe w odbiorze”. Dlatego zanim ją kupicie (a nie znacie twórczości wymienionych artystów) – poszperajcie w Internecie, wówczas Wasza decyzja będzie świadoma. Dlaczego o tym piszę? Bo nowa polska ilustracja nie wszystkim będzie się podobać (wizualnie) i w zasadzie „nie ma się co obrażać”. Jestem przekonana, że Patryk Mogilnicki nie pracował nad książką, która miała zadowolić każdego. Raczej nad bezkompromisową, bezlitośnie współczesną i prawdziwą, dokładnie taką, jak twórczość dzisiejszych artystów.

Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja

W środku znajdziemy coś na kształt wywiadów, ale takich, w których pytający pozostaje niewidoczny. Patryk Mogilnicki – odpowiedzialny za wybór, wstęp i redakcję - trzyma swoich bohaterów w ryzach. Zamiast pytań, mamy hasła, które stanowią pretekst do opowiedzenia o sobie. I tak każdy z zaproszonych ilustratorów mówi o tym, jak wyglądały początki jego kariery, pierwsze rysunki, pierwsze publikacje, co lubi a czego nie lubi, z jakimi absurdalnymi sytuacjami w pracy się już spotkał, gdzie pracuje, co go napędza do działania, a co blokuje, w jakich technikach pracuje i jakie ma plany na najbliższą przyszłość. I ten model „rozmowy” sprawdza się znakomicie. Pytający nie musi wykazywać się wiedzą dotyczącą danego artysty, a ten nie jest z kolei narażony na niewygodne, zbyt osobiste pytania. Czytelnik zaś nie grzęźnie w intymnej historii, której kontekstu nie rozumie, ponieważ nie miał możliwości przygotować się do tego spotkania przed przystąpieniem do lektury. Plusem jest tutaj zwięzłość, nikt nikogo nie „ciągnie za język”. Padają konkretne odpowiedzi, które wspólnie, budują bardzo interesujący obraz pewnej części współczesnej polskiej ilustracji.

Słowo „pewnej” nie jest tutaj przypadkowe. Patryk Mogilnicki wybrał bowiem na bohaterów książki artystów, których twórczość jest przede wszystkim bardzo wyrazista. Obrazy mówią tutaj równie dużo, co tekst i choćby dla nich warto jest znać tę publikację. To prawdziwe perełki. Wiele z nich to projekty osobiste, nigdzie wcześniej nie publikowane. Gratką są również autoportrety, które rozpoczynają każdą „rozmowę”, stworzone właśnie na potrzeby tej książki.

Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja

Pomarudzić można na pewną monotonię w odpowiedziach. Okazuje się bowiem, że większość polskich ilustratorów łączy zamiłowanie do rysowania, które zrodziło się w nich już we wczesnym dzieciństwie i właśnie w ten sposób większość z nich odpowiada na jedno z pierwszych pytań-haseł. Mnie osobiście te teksty nie znudziły, a wręcz utwierdziły w przekonaniu, że każdy z nas prowadzi takie „zwykłe” życie, w którym wiele zależy od przypadku, ale i naszego uporu. Ilustratorzy – jak się okazuje, nawet ci nagradzani i popularni – też miewają przyziemne rozterki, takie jak zamartwianie się o kwestie finansowe czy warunki współpracy z klientem. I „nie ma się co obrażać”, że te teksty są tak „prawdziwe”, że czasem nudne. Na szczęście treści jest tak samo dużo, jak obrazków, zatem monotonię w lekturze przerywają barwne ilustracje, o których nie sposób powiedzieć, że są nużące.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Patryk Mogilnicki, jako ilustrator i - dla wielu z bohaterów jego książki, „kolega po fachu” - miał ułatwiony „dostęp” do poszczególnych osób. Właśnie dzięki temu dostajemy książkę, która jest nieco surowa w treści, nie tworzy klimatu intymnej rozmowy, nie zaprasza nas do magicznego świata ilustracji, ale za to daje pewną swobodę interpretacji, luz w podejściu do tematu i współczesnej twórczości artystycznej. To zdecydowana wartość tej publikacji.

Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja

Oprócz wymuszania na swych bohaterach przygotowania autoportretów, Patryk Mogilnicki zaproponował im również stworzenie wspólnej ilustracji. Została ona załączona do książki w formie plakatu o wymiarach 40×59,5 cm. Celowo nie publikuję tutaj zdjęcia tejże pracy, aby przedwcześnie nie zaspokajać niczyjej ciekawości. Szkoda tylko, że wraz z ilustracją na tej samej stronie wydrukowano jej opis. Gdyby nie to, nadawałaby się do powieszenia na ścianie jako eklektyczna ozdoba wnętrza miłośnika ilustracji.

Nie ma się co obrażać jest książką, którą warto sobie „porcjować”. Z racji jej formy można swobodnie delektować się zawartością dłużej niż w jeden wieczór, co zdecydowanie polecam. Dla miłośnika ilustracji w szerokim rozumieniu tego słowa, jest to pozycja obowiązkowa.

Moim zdaniem to książka, która zadowoli czytelnika lubującego się zarówno w zwięzłym tekście, jak i obrazach. Z pewnością będzie to ciekawa lektura dla aspirujących ilustratorów, którzy szukają inspiracji, ale też podpowiedzi dotyczącej własnej drogi artystycznej.

Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja

Gdzie można dostać? W wielu miejscach, dlatego z jej znalezieniem (choćby w licznych księgarniach internetowych) nie powinniście mieć problemu. Cena na okładce to 65 zł, ale wydawnictwo Karakter sprzedaje ją „u siebie” za 55 zł (obecnie książka jest niedostępna). Sporo innych możliwości zakupu znajdziecie na przykład na Ceneo

Wybaczcie proszę poszarpany grzbiet na zdjęciach. Jak się okazało, książka spodobała się tak samo mnie, jak i moim kotom.

To może Cię zainteresować