Okładka artykułu Między wróżką a piratem — O rysowaniu dla dzieci
Felietony Poradniki

Między wróżką a piratem

O rysowaniu dla dzieci

Zdjęcie autora Wielu autorów
0

Czy rysowanie dla dziecka jest dobrą zabawą czy też trudnym wyzwaniem? Po zakończeniu kilku projektów materiałów edukacyjnych przeznaczonych dla dzieci stwierdzamy zgodnie – i jednym i drugim. Zarówno nasz klient, zamawiający projekt, jak i maluchy, które mają korzystać ze stworzonych przez nas materiałów, to wymagający odbiorcy. Kreatywność okazuje się niezbędna szczególnie, gdy atrakcyjny przekaz wizualny ma promować dość specyficzną treść – na przykład wiedzę z zakresu prawidłowej segregacji odpadów.

Recykling, upcykling, kompostownik i odpady niebezpieczne w wersji „ad usum delphini” to wspólne wyzwanie dla rysownika, grafika i copywritera… Nasz „przepis” na sukces zakłada…

Trochę zabawy,

która na pewno nie zaszkodzi, gdy dostajemy zlecenie na materiały edukacyjno – ekologiczne dla konkretnego miasta i regionu. Zaczynamy od burzy mózgów, połączonej z intensywną analizą briefu, polityki promocyjnej (odpowiednika strategii marketingowej) oraz wizerunku klienta w sieci. Przydatne uwagi i świeże pomysły mieszają się to z błazenadą, żartami i sugestiami, które nie mają szans na realizację, ale nigdy nie uznajemy tego czasu za stracony. Wiedzieć, w którym kierunku nie podążać – to już duża część sukcesu. Na tym etapie pamiętamy o dwóch rzeczach: po pierwsze – dziecko to nie mały dorosły, inaczej myśli i wartościuje. Po drugie: każdy z nas ma w sobie dziecko, które przy tej okazji musi na chwilę dojść do głosu. Respektowanie tych dwóch założeń trzyma nas, i copywritera i grafika – rysownika, na odpowiednim kursie. Wychodzimy z założenia, że jeżeli przy pracy będziemy choć trochę dobrze się bawić, będzie to widoczne dla naszego klienta i – co najważniejsze – dla naszych najmłodszych odbiorców. Łączymy nasze doświadczenia, jako niedawnych dzieci, rodziców z różnym stażem, obserwatorów rzeczywistości. Wyciągamy wnioski i idziemy dalej. Kolejnym ważnym składnik naszego przepisu to…

bedzin3

bedzin1

Trochę wyobraźni,

która jest niezbędna, byśmy mogli nadać realny kształt mglistym wizom. Postacie i miejsca zaczynają nabierać realnego kształtu w naszych głowach i na naszych oczach. Słowo staje się briefem, brief szkicem, szkic – rysunkiem. Jeszcze tylko „za duże głowy”, „za krótkie nogi”, „za mało piegów” oraz wiele tego rodzaju radości grafika – i nasze urocze postacie w końcu zostają powołane do swojego rysunkowego życia. To chyba najmilszy etap pracy, wtedy, kiedy we wszystkich do głosu dochodzi głęboko lub płytko ukryte dziecko. Klienci – rodzice upodabniają postacie do swoich pociech, zmieniając im kolor włosów czy oczu, wymyślamy postaciom „osobowość”, planujemy sceny, jakie „muszą” znaleźć się w książeczkach, zeszytach zadań, grach czy na gadżetach. Opłakujemy niewybranych przez klienta naszych faworytów – postacie i sceny, które nie znajdą miejsca w ostatecznym kształcie publikacji. Sprawdzamy różne opcje, trwa twórcza zabawa, wszystko jest jeszcze możliwe, nic nas nie ogranicza i nic nie nabrało formy niezmiennej, bo już zaakceptowanej. Etap radosnej kreatywności musi jednak dobiec końca, a trochę wyobraźni musi ustąpić miejsca, by do głosu doszło….

Dużo realizmu,

bo niezależnie od wszystkich twórczych radości i odrobiny zabawy, zawsze pamiętamy, jaki jest nasz cel główny – promocja i edukacja, które są przecież formą marketingu – sprzedaży. Zdajemy sobie sprawę, że tym właśnie musimy się okazać – artystami, ale nastawionymi na „sprzedaż”, rozumianą jako realizacja celów klienta, którymi są: edukacja ekologiczna najmłodszych, przekazanie wiedzy o zasadach segregacji, promocja miasta. To nigdy nie może zniknąć nam sprzed oczu. Domeną realizmu jest scenariusz, tworzony przez copywritera. Nad nim spotykają się wszyscy – twórca tekstu, obrazu i – last but not least – klient, by przedstawić swój punkt widzenia, pokazać swoje priorytety, podzielić się obawami, wyjaśnić motywacje. Na etapie doprecyzowania scenariusza wszystko staje się jasne: jakie treści muszą się znaleźć (bo wynikają z polityki promocyjnej miasta), jaka forma będzie najbardziej uzasadniona z punktu widzenia ostatecznych użytkowników (grafika i treść odpowiednia dla wieku dziecka, inny materiał przy użytku wewnątrz budynku, inny dla materiałów do użytku w czasie imprez plenerowych), jakie pomysły się nie udadzą z uwagi na zaplanowany format i objętość. Dyskutujemy i wymieniamy opinie, ale nie mamy wątpliwości, że tak naprawdę rządzą tu niepodzielnie…

jastrzebie1_n

bedzinszkic

Słowo i obraz.

Tych dwoje musi się ze sobą dogadać, przewaga jest zawsze niewielka i niestała. Oczywiście, czasami pewne sformułowania i treści są z punktu widzenia klienta tak priorytetowe, że narzucają własną ilustrację graficzną, ale najczęściej to ilustracja wyznacza limit znaków tekstu. Trudne, ale i bardzo rozwojowe warunki pracy. Bohaterowie zyskują głos. Chcemy, by byli wyraziści, sympatyczni, zapadali w pamięć, przykuwali uwagę. Zależy nam, by byli „żywi”, mieli swój charakter, żeby za ich sprawą nasza historia – historia naszego klienta, którą opowiadamy – była wiarygodna i spełniała pokładane w niej oczekiwania. Walka toczy się o ogromną stawkę – realizację celów promocyjnych i budowę marki zgodnie z oczekiwaniami. Plany naszego klienta stają się na chwilę naszymi planami. Jak to będzie wyglądało po wydrukowaniu? Czy po takiej powierzchni da się rysować kredką świecową? Czy nauczycielowi łatwo będzie wyjaśnić, jaka jest mechanika gry? Jak długo trwa rozwiązanie tego zadania? Czy na 10 zapytanych osób wszystkie umiały zidentyfikować odpady na obrazku? Czy sami potrafimy znaleźć 10 różnic między obrazkami, zanim poprosimy o to sześcioletniego malucha? Te i inne pytania kłębią się w naszych głowach. Ale zanim do tego wszystkiego doszło…

…na początku był pomysł,

który narodził się gdzieś, nie wiadomo dokładnie gdzie, między burzą mózgów, briefem i pierwszym, nieśmiałym szkicem. Ramy do jego sformułowania wyznaczone są przez wizję i cele klienta, dopełnione naszymi artystycznymi ambicjami. Krótko mówiąc – to, co być musi uzgadniamy, na tyle, na ile jest to możliwe, z tym, co chcielibyśmy zrobić, by móc ostateczny efekt z dumą i zadowoleniem zaprezentować w portfolio. Zasady są jasne i uczciwe – możemy działać bez większych ingerencji w naszą wizję tak długo, jak długo spełnia wyznaczone nam cele i nie narusza zasad oraz wytycznych, jakie pozostawił nam klient. Taki modus operandi sprawdza się najlepiej i przynosi dobre owoce. Gdy wszystkie czynniki zostaną wzięte pod uwagę, pomysł w zasadzie pojawia się na zasadzie oczywistości, w wąskiej przestrzeni wyznaczonej przez uwarunkowania, na które nie mamy wpływu. W takich okolicznościach najpełniej ujawnia się potencjał kreatywności. Nietrudno wymyślić coś „z rozmachem”, gdy nic nas nie ogranicza, ale gdy musimy brać pod uwagę cały czas odmienne potrzeby różnych podmiotów, często sprawiające wrażenie sprzecznych – wtedy osiągnięcie kompromisu i nadanie mu graficznie satysfakcjonującego kształtu jest prawdziwym osiągnięciem i źródłem satysfakcji.

ruda1_n

ruda2n

Jak promować, jak rysować?

Każdy rodzaj odpadów reprezentowany przez swoją własną postać (Metalinka, Biodegruś, Szkłolinka, Papieruś, Plasticzek), Eko Rycerz w Będzinie, Kopciuszek, który, miast grochu i popiołu, segregować musi odpadyw w asyście Wróżki Śmieciuszki, mistrzostwa w segregowaniu, wierszyki, labirynty, gadające zwierzęta, sympatyczne dżdżownice w kompostowniku i Eko Piraci z zaśmieconą wyspą – to tylko niektóre z „dziwnych” pomysłów, które okazują się hitem wśród najmłodszych (i starszych). Sympatyczna wiewiórka zaprzyjaźnia się z dziećmi w Rudzie Śląskiej, jednocześnie prezentując zabytkową kolonię Ficinus, chorzowski Segreguś, ucząc recyklingu, oprowadza po „chorzowskich cudach przyrody”, Jastuś z Jastrzębia Zdroju okazuje się najlepszym strażnikiem czystości w Parku Zdrojowym. Dziecięce marzenia o świetnej zabawie łączą się z dążeniami miast, by zaprezentować się z jak najlepszej strony i zaszczepić swoim najmłodszym mieszkańcom nie tylko ekologiczne nawyki, ale i miłość do swojej małej ojczyzny. Efekt jest tym lepszy, im lepsza była współpraca: między nami i klientem, ale przede wszystkim – w naszym zespole. Każdy kolejny projekt uświadamia nam, jak ściśle powiązane są obraz i słowo i jak silny jest prymat wspólnego celu nad partykularnymi preferencjami.

To może Cię zainteresować