Okładka artykułu „Lubię kroje, za którymi stoi jakaś historia” — Rozmowa z Mateuszem Machalskim
Wywiady

„Lubię kroje, za którymi stoi jakaś historia”

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Projektuje identyfikacje wizualne i kroje pism. Zdigitalizował czcionkę Bona pod czujnym okiem Andrzeja Heidricha. Jest też zapalonym podróżnikiem, który czerpie z życia garściami. Nam opowiedział o łączeniu pasji, projektowaniu i poznawaniu świata.

Zacznijmy od tego, że projektujesz litery i identyfikacje wizualne. Skąd taka specjalizacja?

To wynikło raczej naturalnie, przy projektach identyfikacji wizualnych już od samego początku mocno zwracałem uwagę na warstwę typograficzną – często przerabiałem istniejące kroje na własne potrzeby. W pewnym momencie, na drugim roku studiów zacząłem coraz więcej rysować pełnych zestawów znaków – aż w końcu wrzuciłem to do fontlab’a i zaczęła się zabawa. Litera jako komunikacyjny nośnik często staje się pełnoprawnym znakiem – dlatego są to dyscypliny dosyć bliskie i uzupełniające się.

Font czy czcionka? Jaki masz stosunek do nazewnictwa?

Generalnie przy wszystkich problemach tego świata, dywagowanie nad nomenklaturą wydaje mi się bzdurą (śmiech). Zwłaszcza, że wiodące autorytety w tej dziedzinie (np. Adaś Twardoch) w fajny sposób wytłumaczyły, że dziś to rozróżnienie straciło na znaczeniu. W wielu językach świata nie ma innej nazwy, która rozdzielałaby nośnik. Ale jeśli już mam się określać to najbardziej lubię po prostu „krój pisma” – czyli nazwę odnoszącą się do samej formy litery, a nie jej nośnika (śmiech).

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Jak wyglądała Twoja nauka? Wszystkiego, co wiesz nauczyłeś się na ASP, czy jesteś samoukiem?

Ja uczyłem się najpierw w Warszawskiej Szkole Reklamy, a następnie na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Pierwsza szkoła nauczyła mnie warsztatu komputerowego i obsługi programów. ASP natomiast było miejscem, gdzie wpływ miało przede wszystkim środowisko. Podczas studiów spędza się czas z 30-40 innymi kreatywnymi osobami – więc naturalną koleją rzeczy jest to, że pojawia się konkurencja, wymiana doświadczeń. Jeśli chodzi o sam system nauczania i kadrę – jasne, dużo osób narzeka, że Akademia jest bardzo tradycyjna, że w szkołach na zachodzie to jest projektowanie.

Ale mi ta tradycyjność i profil uczeń-mistrz nigdy nie przeszkadzały – ba, nawet pomagały, ponieważ dzięki temu poznałem wielu wybitnych grafików i artystów (takich jak Fangor, Gierowski, Heidrich, Freudenreich, Śliwka czy Chyliński), z którymi mogłem porozmawiać o swoich pracach i pomysłach. Jeśli chodzi o sam program nauczania – to Szkoły są „opóźnione”, ale to dotyczy wszystkich dziedzin. Winę za to ponosi system, który wymaga zatwierdzania programu na kilka lat do przodu… a chyba wszyscy wiemy jak szybko świat się rozwija. Dlatego naukę w szkole należy traktować jako całkowicie elementarną bazę do dalszego rozwoju, którym są konferencje, książki i zwykłe codzienne śledzenie tego co dzieje się w kulturze wizualnej na świecie.

Wielu początkujących projektantów i grafików ma problemy z typografią, jej doborem i komponowaniem jej w projekcie. Czy masz jakieś wskazówki, jak można dobierać kroje do projektu?

Hmmm, na pewno praktyka – na zajęciach często daję studentom ćwiczenie podmiany typografii w znanych logotypach, żeby zaczęli rozumieć, jak litera oraz znak powinny ze sobą korelować. Istotne jest zrozumienie prostej zasady, że litera powinna albo być spójna z charakterem znaku (tak jest na przykład w przypadku PKO) albo z nim kontrastować (tutaj mamy przykład znaku Banku HSBC).

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Jaki jest Twój ulubiony font i dlaczego?

Ojej… jest ich bardzo dużo ale jeśli miałbym wybrać ten jedyny to prawdopodobnie Gill Sans. Lubię jego balansowanie pomiędzy czymś co jest użytkowe, a jednocześnie charakterystyczne i autorskie. Dodatkowo bardzo lubię osadzenie tego kroju w kulturze wizualnej Wielkiej Brytanii – której z resztą sam jest teraz częścią.

A jakie kroje najbardziej lubisz projektować?

Zarówno w krojach jak i zwykłych projektach najbardziej lubię proces twórczy, dlatego lubię te, za którymi stoi jakaś historia. Projektowanie, oprócz technicznych aspektów, jest takim samym medium ekspresji artystycznej jak blejtram dla malarza. Dlatego fajnie pracuje mi się nad krojami, które „opowiadają o czymś”. Na przykład, co jakiś czas „wypuszczam” rodzinę inspirowaną jakimiś odwiedzonymi miastami, gdzie staram się w jakiś sposób wstrzelić w wizualny charakter danego miejsca.

Jak wygląda projektowanie kroju pisma krok po kroku?

Projektowanie kroju nie odbiega zbyt od projektowania książki czy identyfikacji wizualnej. Zaczynamy od reaserch’u oraz wstępnych szkiców. W następnej kolejności musimy rozrysowywać całość w programie (np. FontLab). W zależności od rozmiarów powstającej rodziny rozbudowujemy krój o kolejne znaki (akcenty, cyfry, interpunkcję itd). Generalnie samo kreślenie nie jest problemem, najtrudniejsze jest oczywiście zdobycie wprawy – wyłapywanie swoich błędów. Po etapie kreślenia przychodzi czas na postprodukcję – czyli ustawienie kerningu, funkcji zecerskich oraz innych parametrów, które sprawią, że krój będzie dobrze działał.

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Czy do każdego projektu starasz się zrobić nową typografię?

Hmmm, różnie z tym bywa – nie jestem fanem „wyważania otwartych drzwi”. Na świecie jest w tym momencie pewnie ok 250 tys. rodzin krojów pism, więc nie widzę sensu robienia czegoś, co jest zbyt zbliżone do tych już istniejących. Oczywiście, często głównym motorem dla powstających krojów jest to, że przy konkretnym brandingu chciałbym użyć konkretnej litery – ale nagle okazuje się, że istniejące na rynku rozwiązania w jakiś detalach mi nie odpowiadają. Jeśli chodzi o projektowanie znaków – to w większości wypadków – edytuję detale, space’ing, szerokości poszczególnych znaków oraz szczegóły, które sprawią, że sygnet i typografia będą razem lepiej działały.

Opowiedz o projekcie identyfikacji wizualnej Nagrody Solidarności im. Lecha Wałęsy. Jak wyglądało projektowanie tego znaku?

To projekt który realizowałem na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Założeniem było stworzenie znaku oraz komunikacji wizualnej, która pomimo członu „Solidarność” nie będzie stricte powiązana ze znakiem Janiszewskiego. Zadanie było o tyle ciekawe, że MSZ wykluczyło również użycie większości znaków i symboli odwołujących się do „Solidarności” rozumianej jako ruch społeczno-polityczny z lat 80-tych w Polsce. Chodziło o pokazanie solidarności jako wspólnego działania, niezależnie od kraju czy kultury.

Finalnie postanowiliśmy wykorzystać motyw kiełkującej rośliny, której listki rozkładają się i emanują w różnych kierunkach. Niestety pierwsze szkice nie oddawały rangi imprezy. Finalnie po różnych próbach z motywem szarfy doszliśmy do motywu tej samej roślinki, ale zdecydowanie bardziej graficznej i przestrzennej. Do sygnetu oraz komunikacji została użyta rodzina krojów pism Sharik Sans autorstwa Michała Jarocińskiego, która dzięki humanistycznemu rysunkowi oraz miękkim detalom idealnie zdała egzamin.

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

W podcaście dla Grega Albrechta powiedziałeś, że ludzie korzystający z banków fontów w większości nie znają się na typografii i nie potrafią odróżnić dobrego projektu kroju od złego. Jak myślisz, z czego to wynika?

To wynika przede wszystkim z braku doświadczenia. Z biegiem lat użytkownik zaczyna zauważać, że często krój, który na MyFonts ma piękne banerki i hashtagi wcale w projekcie już taki wartościowy nie jest – łatwo się „naciąć” na ładne „pudełko”. Dlatego dobre sklepy z fontami są praktycznie oczyszczone z bannerów i prezentują litery w sposób prosty, czarno na białym. Warto korzystać ze sklepów, które często dają opcję trialowych (testowych) wersji i sprawdzić, jak ten krój działa na żywym organizmie. Druga sprawa to fakt, jak umiejętność kreślenia liter rozwija rękę i oko. Niezależnie, czy ktoś chce być typografem, dtp-owcem czy projektować znaki, to kreślenie liter wyostrza oko i w pokorze uczy tego jak kreślić lepiej.

Przejdźmy jeszcze do Twojej drugiej „zajawki” czyli podróży. Gdzie ostatnio byłeś?

Ostatnio? Kaukaz, wyjazd był sprofilowany głównie na wspinanie, ale udało nam się odwiedzić Gruzję, Osetię południową, północną, Inguszetię, Kabardyno Bałkarię oraz Karajano-Czerkiesję. Jestem pod olbrzymim wrażeniem tego regionu oraz zróżnicowania kulturowego i przyrodniczego jakie oferuje. Na pewno szybko będę chciał tam wrócić. Przed kaukazem również rok obfitował w wiele fajnych wyjazdów – Jordania, Tanzania, Oman. Po raz kolejny udało nam się też odwiedzić Filipiny, oprócz tego spędziliśmy super chwile na wyspie Borneo odwiedzając mały sułtanat – Brunei oraz graniczącą z nim Malezję.

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Jak podróżujesz? Zdarza Ci się wykupić wakacje all-inclusive?

Oj nie… zdecydowanie jestem po drugiej stronie barykady. Staram się unikać popularnych kierunków – z drugiej strony duża ilość wspaniałych miejsc – siłą rzeczy – w końcu robi się popularna, ponieważ każdy chce je zobaczyć. Jednak ze względu na to, że lubię jak się dużo dzieje, rzadko nawet zdarza mi się jechać w jakieś miejsce i siedzieć – raczej tak wymyślamy kolejne tripy, żeby były to objazdówki (śmiech). Chociaż jest jeden wyjątek w ciągu roku – obowiązkowy wyjazd na Bałkany – tam zdecydowanie lubię sobie wyluzować popijając gemiszta i nic nie robić (śmiech).

Skąd ta potrzeba podróży?

Chyba z trzech powodów – po pierwsze przyczynili się do tego moi rodzice, z którymi od najmłodszych lat jeździliśmy po campingach w całej Europie. Jak już byłem trochę starszy i miałem 11-12 lat, to wyjazdy zaczęły łączyć się z deskorolką. A potem wszystko poszło z górki. Myślę, że największy wpływ na podróżniczą zajawkę ma zgrana ekipa. Ja miałem szczęście i poznałem dużą grupę ludzi, z którymi jeździmy – dzięki czemu wzajemnie się „nakręcamy” wymyślając coraz nowsze tripy. Jeśli chodzi o potrzebę, to wydaje mi się ona naturalna i każdy ją w sobie ma, tylko jest nieco stłumiona cywilizacją.

Która podróż najbardziej zapadła Ci w pamięć i dlaczego?

Staram się, żeby każdy wyjazd taki był! Ciężko jest wybierać pomiędzy urzekającą prostotą Birmą, bezkresnym Kazachstanem, kosmicznymi widokami w Nowej Zelandii, a na przykład niesamowitą gościnnością w Palestynie. Ale jeśli bym musiał koniecznie wybrać jedną podróż której całokształt zapamiętałem jako najciekawszy to chyba Ameryka Środkowa i miesięczny trip z Panamy, przez Kostarykę, Nikaraguę, Honduras, Salvador, Gwatemalę i Meksyk.

Pracujesz podczas wyjazdów?

Oczywiście, nawet czasem lubię wyjeżdżać, żeby pracować (śmiech). Ale tak szczerze, to bardzo mi to odpowiada – dzięki temu można praktycznie pół roku być w podróży, a jednocześnie nie „wypaść” z obiegu. Druga sprawa jest taka, że często jak rozmawiam ze znajomymi okazuje się, że taka praca na wyjazdach jest dużo bardziej efektywna. Z jednej strony jest się na wakacjach, więc mamy „czystą głowę”. Z drugiej masa impulsów, które pobudzają kreatywne myślenie – moim zdaniem nie ma nic lepszego. Jedyny problem, jaki czasem zauważam, to różnica czasu. Ciężko się zgrać, nawet na rozmowę przez internet Skype, kiedy ja chcę pracować, a klient śpi (śmiech).

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

W jaki sposób układasz sobie harmonogram pracy, żeby znaleźć czas na zwiedzanie świata?

Raczej zawsze bylem dosyć dobrze zorganizowany i to dzieje się zupełnie naturalnie (śmiech).

Czerpiesz inspiracje do pracy z podróży?

Oczywiście! Jest to jeden z głównych powodów wyjazdów. Uwielbiam poznawać historię danych regionów, odwiedzać miejsca, o których słyszałem na lekcjach historii, poznawać lokalnych mieszkańców. Uważam, że wszystkie te wyjazdowe doświadczenia, niezależnie czy jest to odwiedzenie MoMy, czy „odpalinka” na faveli w Rio, bardzo dobrze wpływają na otwartość na świat oraz dystans do życia. To z kolei pozytywnie wpływa później na funkcjonowanie w „zwykłym” świecie.

Rozmowa z Mateuszem Machalskim

Już niedługo spotkamy się na GrafConf. O czym będziesz opowiadał?

Wykład będzie dotyczył próby odpowiedzenia na pytanie, czym jest dobry font i gdzie takich szukać. Oprócz tego „klasycznie” już opowiem trochę o kontekście liter w budowaniu komunikatów i postaram się pokazać, jak istotne jest dobre dobranie kroju pisma w projektach graficznych. Przybliżę również słuchaczom nowinki ze świata typograficznego i opowiem o tym, gdzie już wkrótce będzie można używać zmiennych fontów.

To może Cię zainteresować