Okładka artykułu „Robię Linkedin, po to, aby żyć (w domyśle godnie), a nie żyję, aby robić Linkedin” — Rozmowa z Bartkiem Kotowiczem
Wywiady

„Robię Linkedin, po to, aby żyć (w domyśle godnie), a nie żyję, aby robić Linkedin”

Rozmowa z Bartkiem Kotowiczem

Zdjęcie autora Aleksandra Tulibacka
0

Bartek Kotowicz to strateg marki i ekspert w dziedzinie LinkedIna. Choć często można go spotkać na konferencjach i szkoleniach, jego aktywność w mediach społecznościowych ogranicza się głównie do tej jednej platformy. W rozmowie poruszamy temat jego pragmatycznego podejścia do LinkedIna, strategii budowania marki osobistej oraz realnych efektów, jakie można osiągnąć dzięki konsekwentnej obecności w tym środowisku. 

W wywiadzie rozmawiamy o tym, jak LinkedIn zmienił się na przestrzeni lat i jakie możliwości oferuje dziś projektantom – zarówno tym, którzy chcą zdobywać klientów, jak i tym, którzy szukają pracy.

Bartek dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat błędów, jakie najczęściej popełniają twórcy, oraz sposobów na skuteczne prowadzenie profilu bez popadania w sztuczność i korporacyjne schematy.

Widujemy Cię na konferencjach, szkoleniach, jednak w social media aktywny jesteś tylko na LinkedIn. Dlaczego wybrałeś akurat tą platformę?

Nie przepadam za mediami społecznościowymi, więc jeśli już tam jestem, to z konkretnego powodu. Powiem wprost. Rozwój zawodowy i rozwój własnego biznesu to jeden z nich. Linkedin, pomimo wielu ułomności i swojej specyfiki, pozostaje pod tym względem świetny. Jest prosty w obsłudze i nie pochłania tak, jak YouTube czy Instagram – gdzie atrakcyjne ujęcia czy video same przecież się nie zrobią. Do tego wciąż jest środowiskiem z małą konkurencją - tylko ok 1-3% z polskich użytkowników aktywnie publikuje posty na tej platformie! Niecierpliwych ucieszy fakt, że szybko przynosi namacalne efekty, bez potrzeby budowania ogromnej masy w postaci dużej społeczności.

Linkedin jest świetny, co nie znaczy, że go uwielbiam i jestem jego zagorzałym wyznawcą. Dla niektórych może to być zaskakujące, a dla innych wręcz zniechęcające, że nie szukam w tej platformie głębszych znaczeń.

Mój stosunek do LinkedIna jest po prostu dość pragmatyczny. W jednym z postów napisałem, że za 10 lat chciałbym całkowicie zniknąć z tej platformy. Do tego czasu zamierzam zarobić na luksus niebycia i przy okazji nagłośnić kilka istotnych tematów. Powtarzam często, co również tutaj chciałbym przytoczyć, że robię Linkedin, po to, aby żyć (w domyśle godnie), a nie żyję, aby robić Linkedin.

Szkolenie z Linkedin z Bartkiem KotowiczemCzy aktywność w sieci przekłada się u Ciebie na nowe zlecenia i propozycje współpracy?

Widzę bardzo wyraźny związek między moją aktywnością a liczbą zapytań – dobrze napisany, wartościowy post z ponad średnim zasięgiem przekłada się zawsze na choćby jedną wiadomość z zaproszeniem do współpracy. 

Dlatego większość zapytań, jakie otrzymuję, pochodzi z LinkedIna – to około 80-90%. Reszta to polecenia. Przyznam, że widząc namacalne efekty, czuję satysfakcję i motywację, ale jednocześnie dostrzegam w tym spore wyzwanie i pewne ryzyka. Dlatego w tym roku planuję zdywersyfikować źródła pozyskiwania zapytań.

Warto jednak na marginesie zauważyć, że to nie działa tak, że jeden post od razu wywołuje chęć współpracy. Zazwyczaj – i ludzie sami o tym piszą – pojawia się raczej efekt przypomnienia: „O, właśnie sobie uświadomiłem, że miałem do Ciebie napisać w tej sprawie.”

Z jednej strony posty stymulują chęć nawiązania kontaktu, z drugiej – pomagają utrzymać naszą obecność w strukturach pamięciowych odbiorców. Każdy post, nawet ten o niewielkim zasięgu, to mała cegiełka, która z czasem przyczynia się do pozyskania zapytań.

Jakie konkretne działania na LinkedInie pomogły Ci w rozwoju zawodowym i czy masz przykład sytuacji, gdzie Twoja aktywność w sieci przełożyła się na realne możliwości biznesowe?

Musiałbym wymienić praktycznie wszystkie zlecenia, współprace z markami, wystąpienia i szkolenia, ponieważ to właśnie one przekładają się na moje doświadczenie z ostatnich lat. To one są efektem i wynikiem możliwości biznesowych, które udało mi się zdobyć dzięki LinkedIn.

LinkedIn często kojarzy się z platformą dla korporacji i rekruterów. Jaką realną wartość może przynieść projektantom? 

LinkedIn to dziś zupełnie inna platforma niż wtedy, gdy zaczynałem. A trochę już tu jestem, niedawno stuknęło mi 18 lat. Kiedyś można było śmiało powiedzieć, że to przestrzeń głównie dla rekruterów. Dziś, przy prawie 7 milionach polskich użytkowników, zdecydowanie wykracza poza tę rolę.

Czy LinkedIn jest korporacyjny? Oczywiście! I to nawet coraz bardziej, głównie za sprawą rosnącej popularności employee advocacy. Duże organizacje coraz chętniej zachęcają swoich pracowników do tworzenia treści zgodnych z celami firmowymi. 

Ale na litość boską, nie obrażajmy się na korporacyjność. Obecność marketerów zarówno z małych, jak i dużych firm to realna korzyść dla projektantów. To coś, czego Instagram Ci niekoniecznie da – bezpośredni dostęp do klientów. 

Jednak nie każdy musi być na LinkedIn, żeby szukać klientów. Są też osoby, które chcą znaleźć pracę. To świetna platforma do obserwowania ludzi z wymarzonych firm, a także do tego, by samemu zostać zauważonym. Dla mnie to coś w rodzaju żywego CV.

Kontakty to z kolei nasza polisa – nigdy nie wiadomo, kiedy możliwość skorzystania z sieci znajomości okaże się przydatna w realnym świecie.

Szkolenie z Linkedin z Bartkiem KotowiczemWielu projektantów (w tym ja) rozumie tą wyjątkowość LinkedIna, w teorii wiemy że to miejsce, gdzie mogą być fajni klienci, gdzie warto się pokazać, ale jednak ciężko nam się przełamać i zacząć publikować w miejscu, które jest dość specyficzne. Jak myślisz - czy da się prowadzić LinkedIn bez nadęcia i tej znanej wszystkim „superprofesjonalnej” otoczki?

Podczas warsztatów, które prowadziłem na ostatnim GrafConfie, obawa o sztuczność LinkedIna bardzo mocno wybrzmiała. Mam jednak wrażenie, że pewna doza sztuczności towarzyszy nam wszędzie, każdego dnia – nawet uwielbiany przez projektantów Instagram nie grzeszy autentycznością.

Myślę, że mimo masek można zachować względną autentyczność. Sam staram się taki być i nie mam wrażenia, że jestem personą non grata na LinkedIn. Dlatego wydaje mi się, że chodzi o coś więcej niż tylko autentyczność.

Walutą LinkedIna są twoja wiedza, umiejętności, spojrzenie i perspektywa. Myślę, że w głębi duszy obawiamy się, czy zawodowo jesteśmy wystarczający. Boimy się jak ognia krytyki, negatywnej oceny i odrzucenia. Dlatego podczas warsztatu chcę udowodnić, że nawet początkujący w branży może wnieść na Linkedin wartościowe spostrzeżenia, które zasługują na uwagę.

Jak znaleźć swoje miejsce na LinkedIn jeśli nie czujemy się dobrze w pozycji influensera? 

Nie jestem pewien, czy „influencer” to odpowiednie słowo, bo mocno kojarzy się z TikTokiem i Instagramem – często z powierzchownymi, rozrywkowymi treściami oraz nachalnymi współpracami z markami.

Więc pytanie powinno brzmieć: Jak znaleźć swoje miejsce na LinkedIn, jeśli nie czujemy się dobrze w pozycji eksperta?

I tak uważam, że można. Jeśli nie lubisz afiszować się ze sobą ani być w centrum uwagi, możesz biernie korzystać z LinkedIn. To również może przynieść zaskakujące rezultaty. Co w takiej roli można robić? Całkiem sporo, choć również do tego warto podchodzić z głową! Można nawiązywać wartościowe kontakty, konsumować unikalne treści, śledzić oferty pracy, a także budować swoją pozycję poprzez aktywne komentowanie i udostępnianie wartościowych materiałów.

Czy prowadzenie LinkedIn na zasadzie powielania treści z Instagrama i Facebooka ma sens, czy jednak powinniśmy dla każdej platformy tworzyć nieco inaczej?

Powielanie treści samo w sobie nie jest niczym złym. Recykling contentu to powszechna praktyka. Trudno tworzyć cokolwiek, mając z tyłu głowy mało motywujący fakt, że efekt pracy przetrwa w najlepszym razie tydzień. Czyż nie? Kluczowe jest jednak, aby niektórych treści nie kopiować jeden do jednego. Każda platforma rządzi się własnymi zasadami, ma swoją specyfikę i algorytmy, które decydują, co będzie klikalne. Dla przykładu, piękne, instagramowe zdjęcie z wakacji może zdobyć zainteresowanie nawet na LinkedIn – o ile zostanie opatrzone odpowiednim komentarzem, który uzasadni jego obecność w tym kontekście.

Jakie są najczęstsze błędy projektantów na LinkedInie i jak ich unikać? 

Tych błędów jest całkiem sporo. Zasadniczym błędem jest nieobecność na LinkedIn lub całkowite uprzedzenie do tej platformy. Jeśli uda się to przełamać, można przejść do błędów operacyjnych. 

Jednym z częściej spotykanych jest wrzucanie samych, gołych realizacji. Na LinkedIn ludzie nie chcą oglądać wyłącznie ładnych obrazków. Lepiej opowiedzieć o problemie czy wyzwaniu, z którym każdy może się utożsamić, a przy okazji – trochę na marginesie – wspomnieć o swoim projekcie. Zresztą mówienie o swojej pracy i osiągnięciach „przy okazji” jest skuteczniejsze niż stawianie ich na piedestale.

Mam wrażenie, że dla wielu projektantów obecność na LinkedIn sprowadza się wyłącznie do prezentowania swojego portfolio. Unikają przy tym rozmów o innych aspektach swojej pracy, nie wspominając już o szerszych tematach zawodowych, które mogłyby być interesujące dla użytkowników. 

Jest to szczególnie widoczne przy ważnych, nośnych tematach, takich jak kolejny rebranding – komentarzy od projektantów można wtedy policzyć na palcach jednej ręki. A przecież to idealna okazja, by się wyróżnić, zabrać głos i wnieść coś wartościowego do dyskusji.

Dużym błędem jest kopiowanie swojego networku na wzór Instagrama. Zamiast docierać do osób potencjalnie zainteresowanych współpracą, wielu projektantów pozostaje zamkniętych w swojej designerskiej bańce.

Co według Ciebie powinno się znaleźć w dobrym profilu projektanta? 

Absolutna podstawa to dobre zdjęcie profilowe i przemyślane cover photo. Dobra fota to taka, które nie pochodzi ze ślubu, paszportu ani nie jest selfie. Zwłaszcza projektanci mają tendencję do stosowania przekombinowanych, artystycznych ujęć, co niekoniecznie jest najlepszym rozwiązaniem. Warto, aby zdjęcie było czytelne, a twarz dobrze widoczna.

Z kolei cover photo to twoja wizytówka, więc warto wykorzystać te kilka pikseli kwadratowych, aby zaprezentować siebie z jak najlepszej strony.

Jak mówimy o minimum, to kolejnym jego elementem jest nagłówek, który będzie towarzyszył twojemu imieniu i nazwisku przy każdej aktywności. Podobnie jak cover photo, powinien mówić coś unikalnego o twojej sylwetce zawodowej. 

Obok tego warto umieścić link do swojej strony, portfolio czy kalendarza oraz dokładnie opisać całą historię zawodową. Najlepiej, jeśli każdemu doświadczeniu zawodowemu towarzyszy materiał wizualny, który urozmaici ten moduł. Dobrze jest także skrótowo opowiedzieć o swoich sukcesach na danym stanowisku.

Osobiście zwracam uwagę także na detale. Warto zadbać o poprawiony, spersonalizowany adres profilu – zamiast linkedin.com/bartekkot234wic%2, lepiej mieć linkedin.com/bartekkotowicz. Dodatkowo, LinkedIn daje możliwość wyboru, jakie treści mają być wyświetlane odbiorcom na twoim profilu. Mogą to być wyróżnione posty, zdjęcia, dokumenty – warto dobrze to przemyśleć i nie pozostawiać przypadkowi.

Szkolenie z Linkedin z Bartkiem KotowiczemJakie marki osobiste w świecie designu warto obserwować i dlaczego?

Generalnie zachęcam do wykraczania poza design, ponieważ na LinkedIn jest wiele osób, które warto obserwować – zarówno ze względu na wartościowe treści, które tworzą, jak i na taktyki, jakie stosują w budowaniu swoich marek osobistych.

Jeśli zastanawiasz się, czy można prowadzić konto w sposób rzeczowy, ale jednocześnie z humorem, warto zajrzeć do Natalii Florek, ekspertki HR i boss-brandingu. Jej żarty, ironia i duży dystans do siebie oraz opisywanych spraw sprawiają, że jej posty pochłania się z przyjemnością. Natalia porusza ważne tematy w sposób nieoczywisty, co często wywołuje u odbiorcy reakcje typu „aha!” lub „wow!”. Język, którym się posługuje, jest bardzo naturalny i przyziemny – przypomina swobodną rozmowę między znajomymi. Dzięki temu jej treści są nie tylko merytoryczne, ale też autentyczne. 

Paweł Jaczewski to kolejna osoba, której profil warto śledzić. Skupia się głównie na książkach, szczególnie w obszarze biznesu i samorozwoju. Nawet gdy nie pisze bezpośrednio o konkretnej książce, zawsze potrafi nawiązać do jakiejś pozycji lub zarekomendować lekturę dopasowaną do poruszanego tematu. Jego styl pisania jest zrozumiały, ciekawy, szczery i prostolinijny. Często konstruuje posty w formie opowieści lub historyjek, co sprawia, że są one angażujące. Potrafi również sprytnie wykorzystać elementy RTM, memy czy nawiązania do aktualnych tematów społecznych lub zawodowych, które wywołują żywe dyskusje

Joe Burns to kolejna osoba, którą uwielbiam obserwować. Jako strateg komunikacji i marek z lekkością oraz ogromną mądrością opowiada o trendach i zjawiskach wpływających na współczesny marketing i komunikację. Jego znakiem rozpoznawczym są charakterystyczne rolki. Co ciekawe, choć pod względem wizualnym nie trzymają się one jednego, sztywnego schematu, to można w nich dostrzec pewne wspólne elementy, które pozwalają łatwo zidentyfikować je z ich twórcą.

Jeśli chodzi o design, wielu pewnie spodziewa się, że polecę Chrisa Do. Oczywiście, mógłbym to zrobić, ale obok niego jest wiele innych, równie wartościowych osób ale trochę mniej znanych, które warto obserwować na LinkedIn.

W pierwszej kolejności polecam Christophera Nguyena, którego cenię za tworzenie wysokiej jakości treści edukacyjnych (rolki, ściągi). Podstawą jego postów są często własne doświadczenia, testy, błędy i sukcesy. To, co warto zauważyć u Christophera, to doskonała struktura, czytelność i zwięzłość jego wpisów, które stanowią charakterystyczny element jego marki osobistej.

Drugą osobą, którą polecam, jest Ismail El Aziz. Dla mnie to król sliderów, które stały się charakterystycznym elementem jego marki osobistej. Wszystkie jego slidery są zwięzłe i składają się wyłącznie z ok 10 slajdów. W prosty i praktyczny sposób tłumaczą nawet złożone zagadnienia. Do ilustrowania tematów Ismail zawsze wykorzystuje zdjęcia, obrazki czy infografiki, co sprawia, że jego treści są nie tylko merytoryczne, ale też wizualnie atrakcyjne.

LinkedIn może być potężnym narzędziem dla projektantów, ale jego skuteczne wykorzystanie wymaga przemyślanej strategii i świadomego budowania marki osobistej. Nasza rozmowa z Bartkiem Kotowiczem pokazuje, że nie trzeba być influencerem ani codziennie publikować treści, by osiągać realne korzyści zawodowe. Kluczowe jest zrozumienie, jak działa ta platforma i jak dostosować ją do własnych celów – czy to w poszukiwaniu klientów, pracy, czy po prostu wartościowych kontaktów branżowych.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak skutecznie wykorzystać LinkedIn, aby szybciej rozwijać swoją karierę, zapraszamy na nasze szkolenie „6 wektorów marki osobistej i LinkedIn”.

Razem z Bartkiem Kotowiczem omówimy praktyczne strategie, błędy, których warto unikać oraz sposoby na budowanie obecności na LinkedIn w sposób naturalny i autentyczny.

Sprawdź szczegóły

To może Cię zainteresować