Okładka artykułu „Wolałabym reklamować pietruszkę” — Rozmowa z Olą Jasionowską
Wywiady

„Wolałabym reklamować pietruszkę”

Rozmowa z Olą Jasionowską

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Projektantka, ilustratorka i dyrektorka kreatywna, która w swoich pracach operuje mocnymi kolorami i wyraźnym przekazem. Na etacie kreuje warszawską przestrzeń, po godzinach angażuje się w inicjatywy ważne społecznie. Olę Jasionowską zaprosiliśmy do rozmowy o projektowaniu, szukaniu własnego stylu i okazjach do rozwoju.

Chyba nie ma Polsce kobiety, która nie znałaby plakatu, który zaprojektowałaś na strajk kobiet w 2016 roku. Oprócz niego, w Twoim portfolio jest bardzo dużo politycznie i społecznie zaangażowanych prac. Lubisz tworzyć mocne przekazy, czy jest to odpowiedź na czyjeś prośby i potrzeby?

Najczęściej to moja własna inicjatywa, ale robię też projekty dla innych na ich prośbę lub zaproszenie, jak było ze Strajkiem Kobiet, Młodzieżowym Strajkiem Klimatycznym, Aborcyjnym Dream Teamem, kiedy pracowałam dla Greenpeace Polska, albo ostatnio dla Grupy Wschód, która zaczęła właśnie kampanię profrekwencyjną.

Ola Jesionowska i jej projekty

Jako osoba introwertyczna i nieodnajdująca się w konfrontacji chyba naturalnie znalazłam sobie taki sposób na wyrażanie siebie w kwestiach dla mnie ważnych. Lubię ten moment, kiedy uda mi się zwizualizować jakąś myśl i jest ona czytelna też dla innych osób. A ponieważ żyjemy w kraju, w którym system wspiera nacjonalistyczne, homofobiczne i ksenofobiczne — ogólnie dzielące społeczeństwo — postawy, jest dużo tematów, które trafiają u mnie na plakat.

Szczerze mówiąc, wolałabym reklamować pietruszkę, niż pochylać się znowu nad tym, że rząd nienawidzi kobiet, boi się sześciokolorowej flagi i obraża kolejne grupy społeczne, dla których powinien — zamiast tego — pracować.

Historia pokazała, że ten Twój wizualny głos w dyskusjach był (i niestety nadal jest) bardzo ważny. Ale, skoro już mowa o pietruszce, na co dzień pracujesz w Zarządzie Zieleni m.st. Warszawy. Jak wygląda dzień w pracy projektantki-urzędniczki?

Najtrudniejsza jest dla mnie punktualność i zarządzanie czasem. Wczoraj przyszłam do pracy 10 minut wcześniej i wszyscy bili mi brawo. Chyba każda etatowa praca rodzi podobne wyzwania dla mojego zawodu, jak bycie kreatywnym w określonych godzinach i określonym miejscu.

Praca w jednostce miejskiej (albo urzędzie, w którym pracowałam wcześniej) różni się zasadniczo tym od innej pracy, że moje działania mają realny wpływ na jakość życia mieszkańców i wygląd miasta. Do tego dochodzi specyficzny klimat urzędu, na który składają się m.in.: podejście do hierarchii, wewnątrz urzędowe systemy informatyczne, biurokracja i kult paproci. Mamy też w pracy dendrolożki, ornitologa, ogrodników, wszyscy kochają nurogęsi i wiedzą, co to jest Betula Pendula. Jesteśmy polskim odpowiednikiem Wydziału Parków i Rekreacji* (nawiązanie do serialu Parks and Recreation - przyp. O. Jasionowska)

Ola Jesionowska i jej projekty

To brzmi całkiem wesoło, choć zastanawia mnie, czy myślałaś może kiedyś o tym, by założyć własne biuro projektowe, albo dołączyć do jakiegoś kreatywnego teamu? W Twoim przypadku mogłoby to być korzystne też ze względu na elastyczne godziny pracy.

Własne studio lub freelance to coś, do czego nie jestem zdolna i kolejne lata pracy mnie w tym przekonaniu utwierdzają. Potrzebuję przyjaznego środowiska pracy, które zaakceptuje moje wady i zaufa, że ze wsparciem i zrozumieniem jestem w stanie robić rzeczy na bardzo dobrym poziomie. Mam szczęście, bo moja przełożona pracowała jako projektantka i rozumie specyfikę tej pracy.

Potrzebuję kogoś, kto ogarnie za mnie formalności (w pracy etatowej są kadry i księgowość, w pracy na freelansie mam osobę, która ogarnia za mnie papierki), potrzebuję pensji określonego dnia, i potrzebuję musieć wyjść z domu. Często zapominam o tym, co robiłam przed chwilą, albo myślę o 45 rzeczach jednocześnie i jako osoba z ADD bardzo cenię sobie, że obejmuje mnie jakiś zewnętrzny harmonogram, któremu muszę się podporządkować. To, że sama tego harmonogramu nie muszę wymyślać to dla mnie ogromny komfort.

Oczywiście są jeszcze projekty, które robię poza etatem — w tej chwili wyłącznie rzeczy, które są dla mnie ciekawe (a nie takie, które pozwalają mi zapłacić rachunki). Ale mimo tego, że jest ich zdecydowanie mniej niż kiedyś, nie zrobiłabym ich bez Dominiki, która ogarnia formalności, przypomina mi o terminach i sprawdza stan projektów. Zanim zaczęłam współpracować z kimś w tych obszarach zdarzało mi się wysyłać rachunek pół roku po zakończonym zleceniu, albo zapominać o niezrealizowanych płatnościach.

No tak, praca „na swoim” ma swoje minusy. Skoro rozmawiamy o tym, co poza etatem. Opowiesz, jak Ci się współpracowało z wytwórnią Disney’a przy warszawskiej wersji kreacji dla nowego sezonu serialu „Mandalorian”?

To był projekt globalny, w którym wszyscy zaproszeni artyści dostali to samo zadanie: każdy z nas miał stworzyć własną interpretację mandaloriańskiego hełmu związaną z miejscem naszego zamieszkania. Przy tego rodzaju zleceniach (przynajmniej takie jest moje doświadczenie), kiedy klient dokładnie wie, z kim chce pracować i wie, czego może się spodziewać, nie ma dziwnych oczekiwań.

Ola Jesionowska i jej projekty

Zdarzało mi się pracować dla klientów, którzy jako referencje przesyłali mi rzeczy zupełnie inne, niż rzeczy, które robię — pastelowe, realistyczne, z oczami (śmiech), mimo że nie ma tego w moim portfolio. Dlatego zawsze staram się na pierwszym etapie współpracy wysyłać referencje z własnego portfolio, a nie innych artystów. Jeśli w briefie dostaję prace innych osób, to staram się z takiego zlecenia wycofać, bo jest to dla mnie sygnał, że już na wstępie oczekuje się ode mnie imitowania czyjejś pracy.

Wracając do „Mandaloriana” — praca była satysfakcjonująca i ciekawa, także dlatego, że była wyzwaniem. Musiałam zastanowić się, jak pozostać w kultowym kodzie wizualnym Gwiezdnych Wojen i połączyć go ze swoim stylem.

Właśnie, ten styl to dość istotna rzecz. Jak opisujesz swój?

Bezszkicowy (bez etapu szkicu), syntetyczny (bez detali postaci), optymistyczny (z uwagi na dużo kolorów), czerpiący z kanadyjskiego plakatu turystycznego i związany z muzyką, której słucham. Uwielbiam ilustracje z lat 50., poszatkowane przez słabe narzędzia reprodukcyjne rzeczy z lat 90., pocztówki z dzieciństwa, okładki VHSów.

To skupienie na kolorze jest bardzo widoczne w Twoich pracach. Masz swoje ulubione palety? W jaki sposób dobierasz kolory?

Lubię mocne zestawienia w wąskich paletach kolorystycznych, korzystam z Dictionary of colour combinations autorstwa Senzo Wada i miewam okresy eksploatacji określonych kolorów, którym dobieram pary. Ten miesiąc „sponsoruje” kolor niebieski.

Masz ten język wizualny konsekwentnie poukładany. Zdradzisz, w jaki sposób wypracowałaś ten unikalny styl?

Unikalny styl to taka figura, o którą jestem najczęściej pytana, szczególnie przez młode osoby, które zaczynają pracę. To jest też coś, do czego sama mocno dążyłam, oglądając z podziwem i zazdrością prace doświadczonych osób. Dzisiaj myślę, że sensowniej jest dążyć do rozwijania warsztatu i poznawania swoich możliwości przez naukę rysunku, robienie wizualnych notatek, aż przy okazji rozwinie się nasz unikalny styl.

W odwrotnej kolejności stajemy się niewolnikami stylistyki bez podstaw, które pomogą nam rozwijać ją lub dopasować do okoliczności zadania, nad którym pracujemy. Większość pracy zaczynam, rysując odręcznie, a duża część moich pomysłów odnosi się do innych twórców, jak na przykład kampania Warszawy w kwiatach inspirowana twórczością Edwarda Hoppera, albo plakat Festiwalu TISZ Muzeum Polin do Żółtej Łodzi Podwodnej The Beatles. Poznawanie twórczości innych jest tak samo ważne, jak nauka warsztatu, a wyrabianie stylu dzieje się w tle.

Ola Jesionowska i jej projekty

Plakaty dla festiwali czy miasta mają za zadanie przyciągnąć ludzi, a więc są reklamą. Z perspektywy praktyka, co powinien uwzględniać dobry plakat reklamowy?

Minęły już czasy, w których działalność artystyczna i reklamowa oddzielała gruba nieprzekraczalna linia i nikogo nie dziwi obecność artystów w reklamie. I nie chodzi tylko o obecność sztuki na produktach, które możemy kupić (Rafał Bujnowski dla Bytomia, kolaboracje ilustratorów i Medicine, Jan Bajtlik dla Hermesa, Barrakuz dla Reserved).

To artyści projektują kampanie, tworzą do nich muzykę, kręcą klipy (jak np XPS Revolt by Brodka nagrodzony w KTRach, muzyka Hani Rani dla Porsche, spot Małgorzaty Szumowskiej dla Miu Miu).

Dobry plakat reklamowy, tak samo, jak inne dzieło na zlecenie komercyjne, musi mieć jasny przekaz i ciekawie zrealizowany pomysł.

Ola Jesionowska i jej projekty

Rzadko w branży posługujemy się terminem „reklama”, bo wszyscy chcą tworzyć projekty, kreować brandy itp. Jak podejść do reklam, by praca była satysfakcjonująca dla osoby, która chce się realizować twórczo?

Satysfakcjonująca praca, to chyba taka, w której z szacunkiem traktujemy i siebie i tych, do których się zwracamy. Kiedy traktujemy naszego odbiorcę jak kogoś, komu chcemy dowieść najlepszą jakość, a nie coś, co po prostu przejdzie.

Kiedy na koniec dnia jesteśmy w stanie podpisać się pod tym, co zrobiliśmy, to sygnał, że jest dobrze. Inaczej to wygląda kiedy robimy plakat do filmu, inaczej kiedy robimy 125 przeformatowanie baneru z frytkami, ale obie te rzeczy można zrobić dobrze, albo słabo.

Przewodniczysz jury w kategorii „Craft Ilustracja”. Jakie prace chciałabyś zobaczyć wśród zgłoszeń?

Chciałabym zobaczyć więcej prac, niż w poprzednich latach, bo mam wrażenie, że jest dużo wybitnych nazwisk, które lepiej funkcjonują poza krajem. Rozumiem to i sama dostrzegam ogromne różnice na niekorzyść Polski: w kulturze pracy (temat rzeka), w stawkach (gdzie przy polskich stawkach można po prostu zamienić złotówkę na dolara), w podejściu do umów (które są „niezmienialne”, a licencje czasowe „niemożliwe”).

Inna jest sytuacja osoby pracującej w agencji, inna freelancera i rozumiem, że bardziej oczywiste jest zgłoszenie od agencji, niż od osoby, która sama musi zadbać o wszystkie aspekty działalności. Ale KTRy są okazją do połączenia ze sobą twórców i klientów, więc szkoda byłoby nie wykorzystać tej okazji do pokazania swojego talentu, nawiązania nowych współprac i rozmowy o kulturze pracy, która dla ilustratorek i ilustratorów bywa w Polsce wyzwaniem. Tylko nie wiem, jak miałoby się to zmienić, jeśli nie będzie nas tam, gdzie możemy o tym porozmawiać, do czego wszystkich zachęcam.

My również zachęcamy do tego, byście zgłaszali prace w Konkursie Klubu Twórców Reklamy. W składzie jury znajdują się kreatywni profesjonaliści, którzy doskonale znają branżę i chcą promować przede wszystkim twórcze osoby i dobre projekty. Harmonogram konkursu i wszystkie informacje znajdziecie na stronie KTR.

To może Cię zainteresować