Okładka artykułu Towarzysz do zadań specjalnych — Świętujemy Dzień Kota
Inspiracje

Towarzysz do zadań specjalnych

Świętujemy Dzień Kota

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Mówi się, że „chodzą własnymi ścieżkami” i się nie przywiązują. Tymczasem opanowały Internet i wielu z nas po prostu nie potrafi oprzeć się ich urokowi. Ich słodkie pyszczki i psoty potrafią rozśmieszyć, zadziwić i… zainspirować! 17 lutego obchodzą swoje święto znane jako Światowy Dzień Kota.

Jak podają liczne portale internetowe, kocie towarzystwo ma same korzyści, na przykład obniża poziom stresu. Są smukłe (w zależności od diety), zwinne, skore do zabawy i nieprzejednane. Mruczki zadomowiły się również w branży kreatywnej, dostarczając niezliczonej ilości inspiracji i radości twórczym duszom. Z nieskrywaną przyjemnością prezentujemy Wam wąsatych towarzyszy artystów i zachęcamy do wspólnego świętowania.

Palmę pierwszeństwa oddajmy najstarszemu w naszym zestawieniu kocurowi, który na co dzień mieszka z Patrycją Podkościelny. Tego niepospolicie wyglądającego osobnika zwą Kot, choć oficjalnie w rodowodzie wpisano tajemnicze imię „Alkomat”. Jak mówi Patrycja: Ma [on] już przeszło 13 lat, jednak zachowuje się jak młody kociak, wiecznie ciekawy otoczenia, dopominający się pieszczot i lubiący sobie pogadać.

Kot Patrycji PodkościelnyMieszka z nami dopiero 3 lata. Dostałam go krótko po tym, kiedy zostałam bez mojej poprzedniej kotki, z resztą jego siostry. Ponoć wcześniej nie miał lekko, otoczony bardzo żywiołowymi psami, bez chwili spokoju. Teraz większość czasu spędza tylko w moim towarzystwie i nie odstępuje mnie na krok.

Od Kota trudno oderwać wzrok, a i do swej właścicielki zdaje się pasować wręcz idealnie. Ma niesamowicie inspirujący wygląd, już od dłuższego czasu zabieram się do stworzenia ilustracji, której będzie bohaterem. - przyznaje Patrycja - Znajomi żartowali, że to kot stworzony dla mnie: dziwny, nawet nieco niepokojący wygląd oraz kręcona sierść w odcieniach szarości powodują, że wygląda jak wyciągnięty z którejś z moich prac.

Ale Kot jest wyjątkowy nie tylko ze względu na swój wygląd. Tym, którzy są do tych zwierząt uprzedzeni, spieszymy wyjaśnić, że każdy mruczek ma inny charakter i upodobania. Ten tutaj na przykład: Nie przysparza nam wielu zmartwień, nic nie zrzuca, nie wyje, nie brudzi, nie drapie. Towarzyszył nam w licznych przeprowadzkach, w tym podróż ponad 1500km samochodem przez Europę, wszystko znosił bez problemów, z ciekawością wyglądając za okno lub śpiąc na kolanach. To po prostu kot bezstresowy.

Z drugiej strony, jest niesamowicie przyjacielski, domagający się ciągłej uwagi, co podczas pracowania w domu potrafi być nieco uciążliwe – dosłownie wchodzi na głowę! Jednak to niewielka cena w zamian za towarzystwo w nocnych godzinach pracy, które w kryzysowych chwilach bywa zbawienne. Zawsze, gdy czuję przygnębienie czy opadam z sił, kot jest gdzieś blisko i jego głośne mruczenie rozprasza zły nastrój. Nie potrafiłabym sobie wyobrazić lepszego kociaka.

Słusznym wiekiem może się również pochwalić Homer, kocur Emilii Dziubak. Ten dwunastoletni jegomość jest – jak mówi Emilia – głową rodziny. Zawsze kochałam koty, mój mąż podobnie, więc kiedy tylko mieliśmy warunki, aby zaopiekować się kociakiem, od razu Homer pojawił się w naszym domu. Był dokładnie zaplanowanym i chcianym kocurkiem! Gdy dowiedzieliśmy się, że kotka mojej koleżanki Moniki – Serafina - jest w ciąży, od razu zdecydowaliśmy, że jeden z kociaków będzie nasz! I tak pod nasz dach trafił najbardziej wyjątkowy kot na świecie.

Kot Emilii Dziubak

Kot Emilii Dziubak

Jaki jest Homer? Jest bardzo egocentrycznym kotem. Generalnie nie przepada za ludźmi, ale jednocześnie jest do nas bardzo przywiązany i wszędzie nam towarzyszy. Nie wyobrażam sobie dnia pracy bez jego obecności. Mrucząca, chodząca osobowość często jednak daje o sobie znać koncertując na sobie całą uwagę albo domagając się spaceru lub extra porcji obiadu. Nie ma jednak nic przyjemniejszego niż odpoczynek z książką i mruczącym przyjacielem u boku.

Czy może istnieć większy dowód na przywiązanie do mruczka niż twórczość z nim w roli głównej? Otóż nie! Kocur Emilii stał się inspiracją dla całej książki.

Kot Emilii Dziubak

Homer jest bohaterem jednej z moich książek: „Niezwykłe przyjaźnie. W świecie roślin i zwierząt”. Książka została wydana kilka miesięcy temu nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia. Homer jest tam główną postacią, która wyrusza na poszukiwanie idealnego przyjaciela. Jest jednak tak wymagający, że wciąż mu nikt nie pasuje. Starałam się ująć w pełni jego osobowość i urok wewnętrzny. Zewnętrzny oczywiście też! Nie było łatwo prześledzić od nowa anatomię kogoś, z kim mieszka się od tylu lat. Mam jednak nadzieję, że sprostałam jego wymaganiom. Homer, jak na prawdziwego celebrytę przystało, szykuje się już do spotkań autorskich i co jakiś czas wypytuje o prawa autorskie do książki.

Kolejny kocur, którego pragniemy Wam przedstawić, ma na imię Tishka i liczy sobie 8,5 roku. Mieszka z rosyjską ilustratorką Victorią Koshelevą. Pewnego dnia zdecydowałam, że mieszkanie w pojedynkę jest zbyt nudne i przyjaciel podsunął mi pomysł na przygarnięcie małego, słodkiego kotka. Wybrałam tego najbardziej energicznego z całego miotu. Tamtego dnia był taki podekscytowany, że nie chciał dać się zamknąć w transporterze i musiałam go przynieść do domu na rękach.

Kot VictoriiVictoria przyznaje, że każdy zwierzak potrafi zainspirować. Co się tyczy Tishki: Czasami, gdy rysuję stara się usilnie zwrócić na siebie uwagę. Próbuje zabrać mi rysik albo po prostu kładzie się na tablecie. To zawsze działa!

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć jednych z najbardziej znanych kotów w świecie ilustratorów. Chodzi oczywiście o siedmioletnie siostry Zosię i Zuzię, które mają decydujący wpływ na to, jakie plakaty zabierze ze sobą na targi Bartosz Kosowski. Jeśli śledzicie Bartosza w mediach społecznościowych, z pewnością widzieliście je na zdjęciach.

Kot Bartosza Kosowskiego

Kot Bartosza KosowskiegoKot Bartosza Kosowskiego

Zosia i Zuzia zostały adoptowane z łódzkiej fundacji „Kocia mama” i – jak żartuje Bartosz – przyczyniły się bardzo do jego sukcesu. Zosia i Zuzia są megapomocne. Zuzia zawsze odpisuje za mnie na głupie maile od klientów i pomaga negocjować lepsze stawki, a Zosia ogarnia palety w Photoshopie, bo prawdę mówiąc strasznie kiepsko u mnie z kolorami. Zuzia wymyśla też większość moich plakatów, bo sam nigdy nie mam pojęcia, jak to ogarnąć. A tak serio to siedząc cały czas w domu przed kompem miło jest mieć kogoś, kto przyjdzie czasem pomruczeć i trochę „poprzeszkadza” kładąc się na klawiaturze [śmiech].

Oddanych kocich opiekunów znajdziemy w najdalszych zakątkach świata. Samantha Germaine Sim – specjalistka od animacji - mieszka z ośmioletnim kotem o imieniu J.J. w Singapurze. Pełne imię kocura brzmi Julian Junior i zostało mu nadane na cześć ulubionej postaci mamy Samanthy – Króla Juliana z filmu „Madagaskar”. W kwietniu tego roku J.J. skończy 8 lat. Samantha adoptowała go, gdy miał zaledwie miesiąc. Został porzucony wraz z dwiema siostrami i braciszkiem w kartonowym pudle. Na szczęście dla niego, trafił w kochające ręce (jego rodzeństwo również znalazło domy!), choć na początku nie było wcale łatwo. J.J. był bardzo osłabiony i nie chciał pić wody, dlatego wymagał specjalnej opieki. Po miesiącu Samantha z ulgą odnotowała znaczącą poprawę w jego zdrowiu, apetycie i sylwetce (obecnie waga kocura przekracza nieco normę).

Samantha Germaine Sim Samantha Germaine Sim

J.J. dostarcza niezliczonych inspiracji, co widać w pracach Samanthy. Uwielbiam go obserwować i wkomponowywać w swoje prace, albo rysować choćby dla samej przyjemności. Dostarcza mi wiele radości, ale wydaje mi się, że on sam jest znudzony sztuką. Lubi siadać na moich szkicownikach i papierach, kiedy tylko je wyjmuję i zrzuca ołówki. Towarzyszy mi, kiedy rysuję tradycyjnie i na komputerze. Kładzie się obok i po prostu zaczyna mruczeć. Sprawia, że czuję się odprężona po ciężkim dniu w pracy. Ludzie mówią, że koty nie mają uczuć, a ja wiem, że mój kocur za mną tęskni, przychodzi mnie widać za każdym razem, kiedy wracam do domu i ociera się o moje nogi. Owszem, potrafi „odrzucić” moje uczucia, kiedy przytulam go za mocno, ale kocham mojego kotka i nie chciałabym żadnego innego!

Kolejny kocur jest gwiazdą w świecie malarstwa cyfrowego i gdyby nie zdjęcia – trudno byłoby uwierzyć w jego istnienie. Silver określany jest przez swojego właściciela – Jakuba Różalskiego – jako wilko-kot. Nie jest jedyny w domu koncept artysty, ale z pewnością jest wyjątkowy. Mamy kilka kotów, dwa żyją w domu, kilka dzikich żyje i włóczy się w jego okolicy.

Kot Jakuba RóżalskiegoKot Jakuba Różalskiego

Silver pojawił się u nas w 2016. To było kilka lat temu, kiedy przeprowadziliśmy się na Podhale. Mieszkamy wysoko w górach, w lesie, z dala od cywilizacji w sąsiedztwie jednego gospodarstwa.

Chwilę przed naszym wyjazdem na Sycylię, kotka sąsiada się okociła. Żona była w odwiedzinach, zobaczyła małego Silvera i już było wiadomo, że u nas zostanie. Od małego miał poważne problemy zdrowotne, ale udało nam się go odratować, teraz to silny, dorodny kocur i nasz ukochany, włochaty przyjaciel.

O swoim kocurze Jakub opowiada nad wyraz czule. I trudno się dziwić, bo koty w swej niezależności potrafią nieustannie zadziwiać. Silver to dla mnie ogromna inspiracja. Nie chodzi nawet o to jak piękny jest ten kot i jak wdzięczny, ale o jego tryb życia. Silver w sobie bardzo silne geny dzikiego drapieżnika, mieszka i nocuje z nami w domu, ale całe dnie spędza na dworze, w lesie, wędrując bardzo, bardzo daleko. A mówimy o lasach, w których żyją wilki, rysie i cała masa dzikich zwierząt! To zawieszenie między dwoma świtami, naszym ludzkim i tym dzikim, pierwotnym, jest dla mnie strasznie inspirujące! Często wyobrażam sobie i myślę o tym jakie przygody nasz wilko-kot spotyka na swojej drodze i czego doświadcza podczas swoich wędrówek, zanim wieczorem wraca do naszego domu, by odpocząć przy kominku.

Kot Jakuba Różalskiego

Zawsze, szczególnie jak byłem młodszy, psy były bliższe memu sercu, ale z wiekiem to się zmieniło. Teraz chyba bardziej cenię sobie towarzystwo kotów. Za ich niezależność, indywidualizm, życie na granicy dzikiego i ludzkiego świata i za to, że na ich względy i miłość trzeba sobie zasłużyć.

Na koniec przedstawiamy dziewięciomiesięcznego kociaka, który mieszka z Izzy Abreu – artystki pracującej na co dzień dla wytwórni Warner Bros. Remi – bo tak ma na imię ta piękność, została adoptowana z organizacji zajmującej się ratowaniem bezpańskich kociaków. Izzy wzięła ją do domu, gdy Remi miała zaledwie 6 tygodni.

Izzy Abreu

Jak mówi artystka: Remi jest małą, smukłą kotką z zadziornym charakterkiem, co oczywiście działa na plus w pracy jako projektantka postaci. Kiedy tylko widzę ją siedzącą w interesującej pozycji, będącą super-słodką, albo kiedy światło pada na nią w szczególnie intrygujący sposób – staram się ją narysować. A Remi jest świetną modelką! Oczywiście wtedy, gdy pozwoli się naszkicować, bo zmienia pozycje wyjątkowo szybko.

Koty w każdym „wariancie” rasowym dostarczają mnóstwo inspiracji i radości. W Grafmagowej redakcji przepadamy za mruczkami. Stres łagodzi niezawodne kudłate trio: Lusia, Nela i Romeo. Wszystkie zostały adoptowane dzięki fundacjom i osobom, które każdego dnia walczą o zdrowie i dobro zwierzaków.

Koty redakcyjne

To może Cię zainteresować