W dzisiejszym artykule, chciałbym przedstawić proces rysowania tajemniczego średniowiecznego wojownika na tle górskiego krajobrazu. Postaram się zaznajomić Was z moją metodyką pracy, abyście mogli wykorzystać ją, chociaż po części, w swoich realizacjach.
Na wstępie napiszę, że nie mam żadnego wykształcenia plastycznego. Nigdy nie chodziłem do szkoły plastycznej, czy na ASP. Jedyną styczność z nauką rysunku miałem studiując architekturę, którą zresztą rzuciłem po roku. Wszelkie przemyślenia i wnioski są moje, więc nie każdy będzie się z nimi zgadzał. Z racji tego, iż jestem samoukiem, nie znajdziecie tutaj fachowego nazewnictwa. Całą swoją wiedzę, czerpałem z Internetu.
Jak to ze wszystkim bywa, zacząć trzeba od pomysłu. Czasami rodzi się on w głowie od tak, innym razem siedzi się nad nim kilka godzin. W tym przypadku idea i kompozycja obrazka wykreowała się sama. Bliżej nieokreślony człowiek, stojący nad urwiskiem, równinie czy czymś innym w klimacie średniowiecza.
Kompozycja jest najważniejsza, a więc warto zrobić szybki szkic i nieco ją przemyśleć, ponieważ w kolejnych etapach, nawet najmniejsza zmiana, będzie wymagała ogromnego nakładu pracy.
Na kompozycje składa się narracja. Ustawiając postać lepiej zostawić więcej kadru po stronie, w którą patrzy się postać. Plecy wtedy ładnie zamykają kompozycję z drugiej strony, a obserwator będzie podążał za wzrokiem postaci.
Na co zwracam największą uwagę podczas malowania:
- kompozycja
- perspektywa
- proporcje
- światłocień
- kolor
Warto zrobić szkic walorowy (choć u mnie wygląda to bardziej na line-art), by zaplanować światło. Za postacią tworzę prosty horyzont, z jeszcze niezbyt czytelnym tłem, gdyż sam do końca nie wiem, jak ono będzie wyglądać. Lubię na początku chaotycznie szkicować tło, by później wyobraźnia podpowiedziała mi jego ostateczną formę.
Kiedy, moim zdaniem, wszystko ze sobą współgra, czas zająć się dokładnym określeniem źródła światła, projektem postaci oraz tła. Należy pamiętać, aby za bardzo nie przesadzić z wyobraźnią – dla przykładu – strój i zbroja powinny być realistyczne i praktyczne.
Zawsze, co 15-30 minut, tworzę lustrzane odbicie swojego obrazka, ponieważ zauważyłem, że malując coś kilka godzin, zaczynamy nie zauważać błędów anatomicznych, czy krzywizn. Odbicie pomaga spojrzeć na pracę nieco inaczej i uwidocznić błędy.
W czasie, kiedy malowałem tą ilustrację, pasjonowałem się klimatem średniowiecza, książkami o Inkwizytorze Mordimerze i całym tym ponurym klimatem. Dlatego zdecydowałem się dobrać kolory bardziej brunatne, ciemne, zielenie i żółcie, by nadać klimat pracy. Polecam zmieszać wiele kolorów, a czasem nawet wrzucić kilka zdjęć i połączyć je za pomocą filtru Poruszenie, a następnie na ich podstawie podmalować sobie tło.
Jak ktoś to ładnie kiedyś ujął – od ogółu do szczegółów. Na początek używam ogromnych pędzli, zazwyczaj okrągłego, a następnie kilku pędzli z zestawu Maćka Kuciary. Dopiero potem dopiero zmieniam pędzle na coraz mniejsze, by nadać fakturę i detal pracy. Używając koloru i światłocienia trzeba pamiętać, że kolor zachowuje się inaczej w świetle i inaczej w cieniu. Im bliżej mocnego światła, tym kolor jest bardziej nasycony.
Obserwując naturę zauważyłem, że kolory są nieco inne i jest ich więcej niż nam się wydaje. Nadając postaci czerwony kolor ubrania, tak jak na moim rysunku, używam tak właściwie koloru pomarańczowego, brązowego, a nie czerwonego – w zależności od temperatury światła. Efektownym sposobem jest zastosowanie ciepłego głównego światła i zimnego kierunkowego (lub na odwrót) mocnego światła z tylu. Wskazówka: Nie cieniujemy czarnym i nie rozjaśniamy białym, to spłaszcza obrazek.
Często bywa tak, że po kilku godzinach malowania stwierdzam, że dany element rysunku mi się nie podoba i zmieniam na przykład kolor. Tak też zrobiłem i tutaj – zmieniłem kolor postaci w ten sposób, by mniej kontrastował z tłem. Pozwoli to lepiej czytać całość, a postać będzie lepiej współgrała z tłem. Bohatera rysunku zakryłem kapturem, by wydał się bardziej tajemniczy, skryty (budził domysły).
Po nałożeniu koloru oraz światła, przychodzi moment, który lubię najbardziej – detal. Zmniejszam pędzle i zaczynam dopracowywać swój obrazek. Tutaj coś podpowiem – każdy widział zdjęcie ze zwykłego aparatu i profesjonalnej lustrzanki. Co je różni najbardziej? Głębia ostrości! Dlatego malując detale, nadaję go tylko głównej postaci, tło natomiast, zostawiam bez zmian. To powoduje, że obserwator nie będzie krążył wzrokiem po pracy, by starać się dostrzec każdy detal. Odbiorca naszej pracy będzie chętnie skupi wzrok na punkcie, gdzie odnajdzie największy kontrast i detal. Zawsze resztę maluję wtedy dużym pędzlem. Czasami dodaję pierwszy plan mocno zbluzowany dla wzmocnienia głębi ostrości. W międzyczasie ciągle bawię się suwakami, zmieniając nieco kolor. Można tym ładnie podciągnąć pracę. Na koniec wodotryski, bliki, łuna, flara i tym podobne.
Poniżej prezentuję gotowy rysunek. Mam nadzieję, że efekt końcowy przypadnie Wam do gustu. Zachęcam do próbowania własnych sił w rysowaniu własnych prac!