Graficy i fotografowie, którzy drukują swoje prace, zapewne nie raz zetknęli się z angielskim terminem fine art printing lub też lekko spolszczonym drukiem fine art. O co w tym chodzi? Czy o druk prac o wysokiej wartości artystycznej?
Otóż nie, rzecz jest bardziej prozaiczna i sprowadza się do technologii druku. Możliwie najwyższej jakościowo technologii druku. Z jednej strony ma ona gwarantować najbardziej wierne oddanie kolorów, a z drugiej długowieczność. Uniwersytecka definicja druku fine art nie istnieje, natomiast możemy przyjąć, że aby wydruk móc określić tym mianem powinny być jednocześnie spełnione cztery warunki:
Warunek 1: Minimum osiem różnokolorowych tuszy
Wydruk powstał na drukarce lub tzw. ploterze fotograficznym drukującym z użyciem co najmniej ośmiu różnokolorowych tuszy. Najlepsze dostępne na rynku maszyny mają ich aż dwanaście. Tak duża liczba to nie fanaberia czy marketingowy trik, ale możliwość uzyskania możliwie płynnych przejść tonalnych oraz szerokiego gamutu barw. Normą jest pokrycie przestrzeni AdobeRGB, nieosiągalnej dla druku offsetowego, druku laserowego lub tzw. mokrych labów. Wydruki z tych ostatnich pokrywają jedynie znacznie węższą przestrzeń sRGB. Na rynku sprzętu do druku fine art królują dwie marki – Canon i Epson. Ten duopol można porównać do pary Nec/Eizo wśród profesjonalnych monitorów.
Warunek 2: Wydruk powstał z użyciem tuszy pigmentowych
Najlepiej oryginalnych, a nie zamienników. Tusze pigmentowe, wyprodukowane w oparciu o bazę żywiczną, mają w swoim składzie cząstki stałe, dzięki czemu wydruki są zdecydowanie bardziej odporne na blaknięcie niż wydruki powstałe w oparciu o tusze barwnikowe (zwane też rozpuszczalnikowymi), znane z większości domowych drukarek. Te ostatnie gwarantują bardzo przyzwoitą jakość druku, ale nie są odporne na długotrwałe działanie światła (blakną) i są bardzo wrażliwe na choćby niewielki kontakt z wodą. Pigment natomiast znosi kontakt z wodą o niebo lepiej.
Warunek 3: Odpowiednie podłoże
Użycie podłoży - papierów lub płócien - bezkwasowych (acid free) o neutralnym pH (pomiędzy 7,5 a 10) z dodatkowym buforem alkalicznym, który redukuje destrukcyjny wpływ substancji kwaśnych ze środowiska. Ich bazą powinny być naturalne włókna, najczęściej z pulpy drzewnej (alfa celuloza) lub bawełny. Na marginesie - bawełnę uważa się za nieco lepszy surowiec, ze względu na bardziej plastyczną budowę włókien celulozy.
Bezkwasowość jest gwarantem, że podłoże utrzyma swe właściwości przez lata. Mówiąc prosto, że szybko nie zżółknie. Niektórzy dodają też warunek braku w składzie wybielaczy optycznych OBA (Optical Brightening Agents), ale to już skrajnie purystyczne podejście. W ofercie renomowanych papierni mamy papiery w sekcji fine art, które definiują obecność OBA jako ‘low’ lub ‘moderate’.
Warunek bezkwasowości wyklucza z kategorii druku fine art bardzo popularne na rynku papiery RC (znane też pod nazwą PE), ze względu na obecność w nich warstwy polietylenu. Nie będziemy tu wchodzić w chemiczne detale, ograniczymy się tylko do stwierdzenia, że użycie „plastiku” nie sprzyja długowieczności papieru.
Stuprocentowo pewnym najwyższych standardów archiwizacji możemy być w przypadku podłoży, które przeszły procedurę sprawdzenia czy spełniają normę ISO 9706, a więc można je uznać za tzw. papiery muzealne. Na rynku jest jednak dostępnych wiele niegorszych papierów, bez oficjalnych certyfikatów, bo ich producenci nie zdecydowali się na kosztowną procedurę weryfikacji. Podają oni zwykle, że ich produkty spełniają standardy papierów archiwalnych. Tak jest w przypadku polskiej marki Solution Fine Art, która ściśle współpracuje z niemieckim gigantem branży Hahnemuhle. Podłoża do druku fine art mogą być zarówno matowe jak i mniej lub bardziej błyszczące.
Warunek 4: Odpowiednia jakość
Atrybutem druku fine art powinno być też zachowanie higieny jakościowej. Sprowadza się ona przede wszystkim do korzystania podczas druku z profili barwnych icc dedykowanych dla kombinacji drukarka-papier. Każdy papier to inny profil. Producenci markowych papierów udostępniają profile na swoich stronach internetowych, jednak idealną sytuacją jest ta, gdy dysponujemy profilem dedykowanym pod konkretny egzemplarz maszyny drukującej. Wówczas osiągniemy najwyższą akuratność drukowanych kolorów. Dobre zakłady specjalizujące się w druku fine art posiadają własne spektrofotometry by co pewien czas odświeżyć bazę profili, bo papiery, teoretycznie identycznie produkowane przez lata, mogą się jednak delikatnie zmieniać.
Niepisanym standardem jest też praca przy wydrukach fine art w białych rękawiczkach. Swego czasu ILFORD dorzucał do każdej roli papieru jedną parę (niestety już z tego zrezygnował).
Czy jakość druku fine art jest w jakiś sposób namacalna? Rzeczą wyczuwalną dla każdego będzie grubość i sztywność papierów, dużo wyższa niż w przypadku zwykłych papierów fotograficznych. Gramatura raczej nie schodzi poniżej 250 gramów na metr kwadratowy, a bywają nawet podłoża o gramaturze 500 g/m2. Odczucia wizualne to już kwestia wyrobionego oka. Tu - bądźmy szczerzy – nie każdy dostrzeże subtelność gradacji barw czy stopień nasycenia kolorów z granicy gamutu AdobeRGB. Długowieczność z kolei dostrzeże każdy, ale – co oczywiste – nie od razu, a po latach. Gdy wydruk na papierze polietylenowym będzie już wyraźnie zażółcony w jasnych partiach, odpowiednik wykonany na papierze fine art utrzyma kolorystykę.
Istnieją instytucje badające jakość wydruków fine art pod kątem ich długowieczności. Najbardziej znana to Wilhelm Imaging Research, który przeprowadza „stress testy” wydruków pod lampami o bardzo dużej mocy i szacuje przez ile lat pozostaną one w dobrej kondycji przy różnych formach ekspozycji. Schowane za szybą odcinającą promieniowanie UV wytrzymają oczywiście dłużej niż oprawione bez szyby. Przy czym dla fine art’owych papierów okresy te są tak długie, że co najwyżej nasi wnukowie będą w stanie je zweryfikować.
Pewną niedogodnością związaną z papierami fine art jest ich sztywność. Szczególnie w przypadku większych formatów drukowanych z roli. Wydruki potrafią być oporne, „pamiętają” kształt rolki i montaż w ramie nierzadko nastręcza nerwów i wymaga poproszenia kogoś do pomocy.
Czy druk fine art można wykonać samodzielnie w zaciszu domowej pracowni grafika? Można, choć decyzja powinna być kilkukrotnie przemyślana. Aby realizować wydruki w bardzo popularnym w galeriach formacie 50x70 musimy zainwestować w ploter fotograficzny drukujący z rolki 24-calowej (61 cm). Koszt świetnego Canona Pro 2100 to ok. 13 tysięcy złotych. Do tego zestaw 12 tuszy daje w sumie inwestycję rzędu 20 tysięcy złotych. Tu jednak musimy pamiętać, że o ile drogi aparat fotograficzny może leżeć i czekać na zlecenia, o tyle ploter fotograficzny musi być cały czas w ruchu. Okazjonalne drukowanie raz na tydzień nieuchronnie kończy się kłopotami typu przytkane dysze głowicy i w efekcie tzw. paskowanie na wydrukach. Należy też pamiętać o niemałych gabarytach maszyny.
Tańszą opcją jest zakup mniejszej, 17-calowej drukarki. Na przykład dającego świetne wydruki Epsona SC-P5000. Inwestycja zamknie się poniżej 10 tysięcy złotych i będzie też znacznie mniejsza gabarytowo. W tym jednak wypadku ogromnym ograniczeniem okażą się dostępne formaty. Nie wydrukujemy nic powyżej A2. Drugim minusem będzie koszt pigmentów - o prawie połowę wyższy (w przeliczeniu na mililitr) niż dla maszyn wielkoformatowych.
W obu opisanych przypadkach będziemy musieli zainwestować nie tylko w sprzęt i role papieru, ale również w wiedzę jak drukować, by wydruku nie zepsuć. Przy nieumiejętnym posługiwaniu się profilami icc i tzw. media type w sterowniku drukarki efekty mogą być dalekie od tego, czego oczekujemy od wydruku fine art.
Alternatywą jest zamówienie wydruków w jednym z zakładów specjalizującym się w wydrukach pigmentowych. Wybierając usługodawcę sprawdźmy z pomocą jakiej maszyny drukuje (ile ma pigmentów) i czy udostępnia profile icc do przeprowadzenia tzw. softproofingu wydruków na ekranie komputera. To minimalne gwarancje jakości.
Druk fine art jest drogi, a na markowych papierach Hahnemuhle czy Canson z certyfikatami ISO potrafi być ekstremalnie drogi (około 120 zł za wydruk w formacie 50x70). Jeśli jednak artysta celuje w wymagający rynek zamożnych klientów taka inwestycja potrafi się zwrócić, bo już na starcie pozycjonuje ofertę szczebel wyżej. Wzmianka o spełnianiu przez nasz wydruk normy muzealnej ISO 9706 na pewno zrobi dobre wrażenie. W tym momencie należałoby wspomnieć o kolejnym branżowym terminie – giclee printing. Łączy on elementy technologii i biznesu. O nim jednak napiszę kolejnym razem.