Okładka artykułu „Zawsze na pierwszym miejscu jest u mnie ołówek” — Wywiad z Patrycją Podkościelny
Wywiady

„Zawsze na pierwszym miejscu jest u mnie ołówek”

Wywiad z Patrycją Podkościelny

Zdjęcie autora Monika Suchodolska
0

Jest jedną z najbardziej wyrazistych artystek młodego pokolenia. Piękniejsza połowa Studia Negation projektuje piktogramy i typografię. Jest też autorką mocnych, mrocznych ilustracji, które hipnotyzują zarówno formą, jak i treścią. Dzieli się wiedzą ze studentami Polsko-Japońskiej Akademi Technik Komputerowych w Gdańsku  na zajęciach z liternictwa i typografii. My wciągnęliśmy ją w rozmowę o pracy twórczej i trudnej drodze odnajdywania własnego stylu.

Zaczniemy od pracy dyplomowej. “Demony Słowian” – praca z pewnością przemyślana, ale jakże różna od ilustracji i szkiców, które możemy oglądać na Instagramie czy Facebooku. Skąd pomysł na taką oszczędną formę?

Jestem nie tylko ilustratorem, ale również grafikiem projektantem. Wiem, że wielu odbiorców kojarzy mnie bardziej z ilustracją, gdyż większość moich prac projektowych była udostępniana pod szyldem Studia Negation, które założyłam wraz z Patrykiem Hardziejem. Jestem absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, gdzie głównie skupiałam się na projektowaniu graficznym, niżeli ilustracji, która w tamtym czasie była pewnego rodzaju odskocznią. Od samego początku swojej edukacji artystycznej zakochałam się w tych dwóch dziedzinach i nie miałam serca zrezygnować z jednej na rzecz drugiej. Tak więc od wielu lat staram się przeznaczać obu tyle samo uwagi. Dyplom zawsze uważałam za coś bardzo personalnego. Miała być to praca, która zwieńczała pięć lat spędzonych na akademii, więc chciałam, aby było to coś specjalnego. Jako, że ilustracji nauczyłam się głównie sama, zdecydowałam się na kierunek bardziej projektowy, który w pewnym sensie łączył w sobie oba te światy.

Padło więc na serię piktogramów, które były skrupulatnie projektowane na stworzonej własnoręcznie siatce modularnej i miały również charakter ilustracyjny, który miał za zadanie ułatwić odbiorcy odczytanie przekazu. Dodatkowo stworzyłam własną typografię modularną, której zadaniem było przełamać czystość i spokój klasycznie złożonego tekstu. Zawsze mnie ciągnęło i dalej ciągnie (w końcu prowadzę zajęcia z Liternictwa i Typografii) w stronę liter, więc i na nich chciałam oprzeć swoją pracę.

net

Styl Pani ilustracji jest szalenie wyrazisty, zarówno jeśli chodzi o nastrój, jak i formę. Jak go Pani odnalazła, wypracowała?

Mój styl jest efektem wielu lat pracy oraz podejmowania prób, tych zakończonych powodzeniem, bądź nie. Jako, że już od najmłodszych lat miałam styczność z wieloma technikami (malarskimi jak i graficznymi), miałam okazję spróbować wszystkiego, dzięki czemu mogłam się dowiedzieć co najbardziej mi pasuje. Oczywiście staram się dalej rozwijać i próbować nowych rzeczy, co skutkuje niewielkimi zmianami w moich pracach, ale każdy twórca ma pewne okresy stylistyczne w swoim dorobku. W moim przypadku odkryłam, że najlepiej się czuję w ograniczonej tonacji. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że moje prace są czarno-białe, jednak każda z moich szarości ma swoją niepowtarzalną temperaturę, która jest efektem pewnych wyborów, bądź techniki, którą wykonuję ilustrację. Jestem osobą wielbiącą warsztat tradycyjny, więc zawsze na pierwszym miejscu jest u mnie ołówek. Staram się bawić technikami, mieszać je ze sobą i eksperymentować. Niestety minusem ręcznego wykonywania ilustracji jest to, że błąd rzadko da się naprawić, jednak takie prace zawsze mają swój niepowtarzalny charakter.

Co do tematyki moich prac, to w pewnym sensie jest to „samonapędzające się koło”. Mówi się, że najłatwiej ilustruje się rzeczy nam bliskie i znane. Tak się składa, że bliżej mi do tych przykrych i ciężkich tematów, niżeli do pozytywnych. Robiąc prace dla siebie skupiam się na tematach problematycznych, trudnych, pełnych lęków i niepewności, gdzie człowiek odgrywa główną rolę. Klienci widząc moje prace, oferują zlecenia o tym samym charakterze, więc całość się zapętla i napędza.

floor

W jakim wieku zaczęła Pani rysować? A w którym momencie bliscy spostrzegli, że ma Pani talent? Czy zachęcali, czy później byli zaskoczeni wyborem szkoły wyższej?

Tu odpowiedź będzie zapewne standardowa jak u wielu innych ilustratorów, gdyż rysowałam odkąd pamiętam. Już w podstawówce zamiast zapisywać lekcje w zeszycie, wolałam zapełniać tylne strony mnóstwem rysunków, więc nie ciężko było zauważyć mojej rodzinie, że coś jest na rzeczy. Co do wsparcia, to zdania były podzielone. Moja mama i jej rodzice widzieli, że rysowanie sprawia mi frajdę, dodatkowo jest to coś na czym potrafię się skupić i długo pracować. Niestety druga strona rodziny uważała zupełnie odwrotnie, że to kierunek bez przyszłości i nie wart uwagi. Całe szczęście jestem osobą upartą i trzymam się swoich celów. Gdy miałam 12 lat mój dziadek opowiedział mi o Szkole Plastycznej w Gdyni, więc tam się udałam, zdałam egzaminy i tam też spędziłam siedem lat.

kadr

Wśród technik wypróbowanych przez Panią na przestrzeni lat, w których czuje się Pani najlepiej?

Na tę chwilę stosuję swoją technikę mieszaną, gdzie główną bazą jest rysunek ołówkiem. Same dodatki zmieniają się co jakiś czas.

Pracuje Pani na większym niż A4 formacie. Czy to ma dla Pani znaczenie? Czy lubi się Pani „rozrysować” na większej powierzchni, czy nie jest to istotne? Jaki jest ulubiony przez Panią rodzaj papieru?

Format jest bardzo ważny, gdyż inaczej ręka pracuje na małym, a inaczej na dużym. Moim takim złotym środkiem jest format bliski A3, ale jednak wszystko zależy od tego co na ilustracji będzie się znajdować. Jeżeli planuję umieścić więcej postaci, bądź pokazać otoczenie, wtedy wybieram większy rozmiar. Kiedy robię portret wystarcza wtedy mniejsza przestrzeń. Co do papieru, to wszystko zależy od efektu jaki chcę uzyskać, ale głównie pracuję na bawełnianym Fabriano.

Co Pani zdaniem decyduje o tym, że ilustracja jest „dobra”, przyciąga oko ale też przemawia. Czy da się wskazać taki element?

Szczerze mówiąc chciałabym to sama wiedzieć. Można by było tu się rozpisać o psycho-fizjologi widzenia, ale to nie zawsze o to chodzi. Mimo iż praca kontrastowa bardziej będzie zwracać na siebie uwagę, to jednak jest jakiś powód, że wielu ilustratorów wybiera bardziej stonowane opcje. Czasami wydaje mi się, że jedna z moich prac spodoba się wielu osobom, a potem okazuje się, że zupełnie inna zbiera laury. Niestety nie znam złotego sposobu na stworzenie idealnej ilustracji, można do niego dążyć, ale ciężko go znaleźć.

Zaczepiając zagadnienie poruszanych tematów Pani ilustracji. Czy w ogóle próbuje Pani tworzyć ilustracje w innym klimacie? Czy możemy na przykład liczyć na książkę dla dzieci ilustrowaną przez Patrycję Podkościelny, czy byłby to raczej picture-book dla dorosłych?

Uważam, że klimat prac wiąże się w dużej części ze stylem, w jakim jest stworzony, a że mój styl przez wielu ludzi jest odbierany jako niepokojący i ciężki, to trudno sobie wyobrazić ilustracje dla dzieci wykonane przeze mnie. Nie wykluczam takiego scenariusza, jednak jest on mało prawdopodobny. Jestem ilustratorem, który para się mało docenianą i trochę omijaną ilustracją dla dorosłych, chociaż to od niedawna w Polsce zaczyna się zmieniać.

drwal

Czytelników portalu z pewnością interesują kwestie techniczne powstania ilustracji. Muszę więc zapytać, jakie są dla Pani niezbędne narzędzia w Photoshopie? Czego Pani używa najczęściej?

Photoshop służy mi głównie do wyrównania pewnych mankamentów pracy, które pojawiły się podczas jej ręcznego tworzenia. Niweluję zacieki, dostosowuję kontrast czy poprawiam kompozycję. Oczywiście robię czasami ilustracje wyłącznie w środowisku komputerowym, wtedy główną rolę odgrywają tu spersonalizowane pędzle.

poison_ivy

Druga strona Pani twórczości to projekty graficzne. Jak Studio Negation rozpoczyna pracę nad projektem? Czy każdy odgrywa swoją rolę, czy może następuje burza mózgów? No i, rzecz jasna, czy jest miejsce na brief od klienta?

Przy każdym zleceniu, czy to w studiu, czy to przy ilustracji, najważniejszy jest reaserch. Na niego składa się badanie tematu oraz odnalezienie odpowiednich inspiracji. Oboje jesteśmy fanami książek, więc często to one są źródłem pomysłów. Każdemu polecam odwiedzić biblioteczkę Patryka, gdyż oprócz ogromnej ilości publikacji o tematyce branżowej, można znaleźć tam wiele białych kruków. Po reaserchu zawsze jest burza mózgów i obmyślanie kierunku, w jakim projekt powinien pójść. Rozpisujemy listę rzeczy do zrobienia i rozdzielamy je między sobą.

W studiu każdy ma swoją rolę, która jest dostosowana do naszych najmocniejszych cech. Na przykład kiedy to Patryk skupia się na projektowaniu znaków graficznych czy ogólnym planie projektu, tak ja zajmuję się projektowaniem piktogramów czy pracy z typografią. Taki podział bardzo usprawnia i ułatwia pracę.

Brief klienta jest istotnym elementem pracy nad zleceniem. Jednak jesteśmy świadomi, że nie każdy klient potrafi go odpowiednio skonstruować. Wtedy zawsze służymy pomocą, jeżeli zleceniodawca wie mniej więcej czego chce, ale nie potrafi określić konkretów, staramy się wtedy podpowiedzieć i podrzucić pewne pomysły czy rozwiązania.

„Biblioteczki Patryka” brzmi intrygująco, jakieś polecane pozycje?

Polecam „Top symbols & trademarks of the world” z 1972

Przyznała się Pani do prowadzenia zajęć ze studentami. Czy możemy wiedzieć, jaka jest Patrycja Podkościelny jako wykładowca akademicki?

Jako wykładowca staram się dawać studentom to, czego zawsze mi brakowało podczas studiowania na uczelni. Uczę już trzeci rok, więc troszkę doświadczenia już zebrałam i widzę, że ważne jest zaangażowanie w nauczanie, dzięki któremu student może złapać zainteresowanie tematem. Muszę być na bieżąco z wieloma tematami, dzięki czemu nie tylko edukuję swoich studentów, ale sama utrwalam i uzupełniam już aktualną wiedzę.

A czego Pani brakowało podczas studiów? No i jedna rzecz, która bardzo nurtuje, czy przygotowuje Pani rozprawę doktorską?

Podczas studiów na zajęciach praktycznych brakowało mi teorii związanej z danym przedmiotem. Na przykład na zajęciach z Liternictwa i Typografii nie mówiono o historii, stylach w różnych okresach, z czego one wynikały itp. Trzeba było samemu doczytać o tym w książkach. Czasem o czymś wspomniano, jednak to było za mało. Tak dużo się mówi o Polskiej Szkole Plakatu, ale na zajęciach z projektowania nie uczyliśmy się w ogóle o polskich projektantach znaków graficznych czy samej historii. Nie mówię, że w każdej pracowni tak było, jednak był to element dominujący w wielu miejscach. Nie wiem jak jest teraz, ale mam cichą nadzieję, że to się zmieniło.

Tak się składa, że jestem na pierwszym roku Studiów Doktoranckich więc staram się i naukowo dalej rozwijać.

Czy ma Pani już temat rozprawy doktorskiej?

Mam, jednak to na razie tajemnica, jest gdyż prawdopodobne to, że on będzie w większym bądź mniejszym stopniu zmieniał. Mogę tylko zdradzić, że będzie się wszystko opierało głównie na ilustracji.

Jakich twórców współczesnych warto obserwować Pani zdaniem?

Wszystko zależy od osoby i jej preferencji. Jeżeli o mnie chodzi to w zakresie projektowym uwielbiam: Stefana Sagmeistera, Martina Schmetzera czy Duanea Daltona, zaś w ilustracji mistrzami dla mnie są: Edward Kinsella, Rich Kelly, Joao Ruas, Andrew Hem czy Sachin Teng.

change

Patrycję Podkościelny można znaleźć w internecie. Polecamy:

To może Cię zainteresować